tag:blogger.com,1999:blog-75569471726270371522024-02-19T06:23:16.089+01:00Czytelnia przy Kwiatowej 13zuzanna bębnowiczhttp://www.blogger.com/profile/02098471693811570876noreply@blogger.comBlogger184125tag:blogger.com,1999:blog-7556947172627037152.post-59561928828395290712023-08-07T18:16:00.000+02:002023-08-07T18:16:27.011+02:00"Słowik" Kristin Hannah <p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilkYloTMqn36ghMsHy9a2WTH0oH594xYL_OBQIW6wK5FJYwaSq-Oe_SrkwTtwJaAx2BQrkPXMfs8cwEz12KNs2nDq6Z_rVEe2ngyRvp4ICpdCHAKWsw_AAy950rWk8-edbYy3Rkfiynnd_QTzc3d72V0-sWPDosng9Ci-_swjNxv2uobAWFPh63dbOwas/s1500/rfezU8-a.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1125" data-original-width="1500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilkYloTMqn36ghMsHy9a2WTH0oH594xYL_OBQIW6wK5FJYwaSq-Oe_SrkwTtwJaAx2BQrkPXMfs8cwEz12KNs2nDq6Z_rVEe2ngyRvp4ICpdCHAKWsw_AAy950rWk8-edbYy3Rkfiynnd_QTzc3d72V0-sWPDosng9Ci-_swjNxv2uobAWFPh63dbOwas/s16000/rfezU8-a.jpg" /></a></div>Opis: <p></p><blockquote><p>Dwie siostry, Isabelle i Vianne, dzieli wszystko: wiek, okoliczności, w
jakich przyszło im dorastać, i doświadczenia. Kiedy w 1940 roku do
Francji wkracza armia niemiecka, każda z nich rozpoczyna własną
niebezpieczną drogę do przetrwania, miłości i wolności.<br /><br />Zbuntowana
Isabelle dołącza do ruchu oporu, nie zważając na śmiertelne
niebezpieczeństwo, jakie ściąga na całą rodzinę. Opuszczona przez
zmobilizowanego męża Vianne musi przyjąć do swego domu wroga. Cena za
uratowanie własnego życia i dzieci z czasem staje się dramatycznie
wysoka…</p></blockquote><p style="text-align: right;">Lubimy czytać </p><p style="text-align: left;">Moja opinia: </p><p style="text-align: left;">Czy zdziwi kogoś moja pozytywna opinia na temat tej książki? Chyba nie. Nosiłam się z zamiarem przeczytania jej od bardzo dawna, wiedząc jednocześnie, że czeka mnie prawdziwa czytelnicza uczta. Nie pomyliłam się. Kristin Hannah nie bez powodu jest jedną z najlepszych obecnie pisarek, które mają niezwykły talent literacki. Poetyckie pióro, umiejętność przyciągania czytelnika, czarowania go. Miałam przyjemność czytać tę książkę przez trzy wieczory, po bardzo trudnych dniach. Jest niezwykła, naprawdę. Nie sposób było się od niej oderwać pomimo piekących oczu i bólu głowy. Była tego warta. <br />Z ogromnym żalem odłożyłam ją jako przeczytaną na półkę. Bardzo przywiązałam się do kobiecych bohaterek tej powieści - tytułowego <i>Słowika</i>, Isabelle i jej siostry, Vianne. Chciałabym mieć przy sobie takie kompanki w razie wszelkich kłopotów. </p><p style="text-align: left;">Jeśli jesteście jeszcze przed lekturą tej powieści, to bardzo wam zazdroszczę. Polecam ją każdemu.</p><p style="text-align: center;">10/10</p><p style="text-align: left;">Tytuł: Słowik <br />Autor: Kristin Hannah <br />Wydawnictwo: Świat Książki<br />rok wydania: 2016<br />okładka: miękka <br />liczba stron: 560<br /></p>zuzanna bębnowiczhttp://www.blogger.com/profile/02098471693811570876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7556947172627037152.post-64535746566573189532023-08-04T16:38:00.000+02:002023-08-04T16:38:33.209+02:00"Morze o poranku" Margaret Mazzantini <p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqunnTSapnrCWUpc8VYurG5jQj2S9fHM7JwqGVCbg2asnqQySG3tk2QDdUsNnsdQxdvpRU97PMxZMmUYfq7RPKofORREsv0YY4phbvAuCPfVcYaIy9v2is7tc93LeH5lLO9i2iISbSqRuhPxZfauWmLFGML7nmKmxgTKRtVO-zmceFT6I7qIJdiZVrvfI/s1500/QjyiZQF_.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1125" data-original-width="1500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqunnTSapnrCWUpc8VYurG5jQj2S9fHM7JwqGVCbg2asnqQySG3tk2QDdUsNnsdQxdvpRU97PMxZMmUYfq7RPKofORREsv0YY4phbvAuCPfVcYaIy9v2is7tc93LeH5lLO9i2iISbSqRuhPxZfauWmLFGML7nmKmxgTKRtVO-zmceFT6I7qIJdiZVrvfI/s16000/QjyiZQF_.jpg" /></a></div><br /><p></p><p>Opis:</p><blockquote><p>Farid zobaczył morze po raz pierwszy nocą, gdy uciekał ze swojego domu
na skraju pustyni, zostawiwszy tam gazelę, która jadła mu z ręki. Vito
patrzy na to samo morze z Sycylii. Jej plaże stały się składowiskiem
przedmiotów wyrzuconych na brzeg, cmentarzyskiem pozostałości łodzi i
kutrów, które nigdy nie dopłynęły do celu. Vito zbiera je i przechowuje.
To fragmenty pamięci.</p></blockquote><p style="text-align: right;">Lubimy czytać <br /></p><p>Moja opinia: <br /></p><p>Zazwyczaj omijam mało obszerne książki. Kojarzą mi się zwykle bardziej z opowiadaniami niż powieściami; ta krótsza forma wypowiedzi (w porównaniu z prozą) jest również o wiele bardziej wymagająca i trudna do przedstawienia, przez co naprawdę niewiele pisarzy jest w stanie stworzyć coś godnego uwagi. Stąd poniekąd moje uprzedzenie, bo nienawidzę książkowych bubli marnujących mój czas i pieniądze. </p><p>Tym razem jednak postanowiłam dać szansę tej "cienkiej" książce. Biorąc ją do ręki odniosłam wrażenie, że kryje się w niej coś, co może mnie zaskoczyć. Czy się myliłam? </p><p>Pierwsze lata XX wieku, pełnia konfliktów, faszystowskie Włochy i ich kolonie w Afryce. Ofiary, uciekinierzy, całe rodziny pozbawione dachu nad głową, bezpiecznego skrawku w swojej ojczyźnie. Wielu próbuje wydostać się z trawionego bombardowaniami kraju, ryzykując najwyższą cenę, w czym i na czym tylko się da. Wszystko to opisane surowym językiem, bez zbędnych ozdobników. Każde słowo dosłownie wyrywa się w umyśle i bez żadnych ogródek przedstawia to, co definiuje. Prosto, ale jednocześnie z taką finezją, dozą poetyczności, w której się zakochałam. Pochłonęłam <i>Morze o poranku</i> jednym tchem w ciągu dwóch nocnych godzin. Nie sposób było się oderwać od czytania. Kiedy przewróciłam ostatnią stronę, miałam mętlik w głowie, będąc pełną podziwu dla autorki. Dla jej talentu, lekkości pióra i perfekcyjnego opracowania trudnego tematu, jakim jest wojna i związane z nią konsekwencje, zwłaszcza dla zwykłych, Bogu ducha winnych ludzi, dla których załamał się cały świat. </p><p>Absolutnie cudowna, pełna życiowych praw i aktualna także dziś. Polecam z całego serca. </p><p style="text-align: center;">10/10 </p><p style="text-align: left;">Tytuł: Morze o poranku<br />Autor: Margaret Mazzantini <br />Wydawnictwo: Sonia Draga <br />rok wydania polskiego: 2019 <br />okładka: miękka <br />liczba stron: 136<br /></p>zuzanna bębnowiczhttp://www.blogger.com/profile/02098471693811570876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7556947172627037152.post-85874427313343215352023-06-12T15:22:00.002+02:002023-06-12T15:22:42.626+02:00"Chłopiec z latawcem" Khaled Hosseini <p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7TK0ukaIBmPobwADIRTR0QAArVTx2i7OteGloJOAAOVYBcw6YOtZzsA5eX3u_CF7BX70YcivGx8ZufODQnfhf_bqQZwI9pp_d_VWtQYQVbc0HBrutf8P6hM8Oe0RDpVEqcJps8_lg680LDuWRTsMY1YqmkUN0Gq11B-sCVcHsDKu5WkaGB4rVOSH3/s1500/hosse.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1125" data-original-width="1500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7TK0ukaIBmPobwADIRTR0QAArVTx2i7OteGloJOAAOVYBcw6YOtZzsA5eX3u_CF7BX70YcivGx8ZufODQnfhf_bqQZwI9pp_d_VWtQYQVbc0HBrutf8P6hM8Oe0RDpVEqcJps8_lg680LDuWRTsMY1YqmkUN0Gq11B-sCVcHsDKu5WkaGB4rVOSH3/s16000/hosse.jpg" /></a></div><br /><p></p><p>Opis: </p><blockquote><p>Afganistan, lata 70. Dwunastoletni Amir, syn zamożnego Pasztuna z
Kabulu, wychowuje się w domu bez kobiet. By zyskać uznanie w oczach
ojca, chce wygrać zawody latawcowe. Pomaga mu w tym starszy o rok Hasan,
służący i towarzysz zabaw. Amir jest świadkiem napadu na Hasana przez
bandę miejscowych chłopaków. Z tchórzostwa i wyrachowania Amir nie staje
w obronie Hasana, a nawet doprowadza do sytuacji, w której Hasan musi
opuścić ich dom.<br />Ćwierć wieku później dorosły Amir mieszka w USA,
gdzie po wkroczeniu wojsk radzieckich do Afganistanu wyemigrował wraz z
ojcem. Nie opuszcza go poczucie winy, świadomość własnej zdrady. Los
daje mu szansę, by dokonać zadośćuczynienia. Musi zdobyć się na odwagę i
powrócić do rządzonego przez talibów Kabulu, aby ocalić nie tylko
siebie...</p></blockquote><p style="text-align: right;">Lubimy czytać </p><p style="text-align: left;">Moja opinia: </p><p style="text-align: left;">Zakochałam się w książkach tego autora już kilka lat temu i pomimo długiego czasu, jaki upłynął od ich przeczytania, historie w nich opowiedziane wciąż żyją w mojej głowie. Tym razem wzięłam na warsztat debiutancką powieść Hosseiniego i muszę przyznać - zazdroszczę mu wydania takiej perełki... <br /></p><p style="text-align: left;">O sytuacji w Afganistanie, obecnej, jak i tej sprzed kilkunastu ostatnich lat, chyba nie muszę opowiadać. Osoby w moim wieku i starsze na pewno pamiętają wzmianki w serwisach info o bitwach choćby o stolicę kraju - Kabulu, jak i o walkach w Kandaharze czy samej postaci Osamy bin Ladena. Opowieść o Amirze i jego hazarskim przyjacielu, Hasanie, rozgrywa się na kanwie właśnie tych przerażających wydarzeń. Sam autor pochodzi z Afganistanu, świetnie zna jego kulturę, obyczaje, religię oraz prawa tam panujące. Czytając ma się wrażenie, że człowiek przenosi się duszą do Kabulu, czuje zapachy jego ulic, zwłaszcza unoszące się z budek z kebabami, słyszy gwar ludzi, osłów i riksz. Nie sposób się oderwać. </p><p style="text-align: left;">Uwielbiam każdą wykreowaną przez autora postać; są wyraziste, prawdziwe, takie ludzkie. Z wieloma z nich śmiało mogłabym zawiązać dozgonną przyjaźń i uczyć się wielu życiowych postaw. <br /></p><p style="text-align: left;">Poruszająca, piękna, mroczna, ale jednocześnie pouczająca i mądra opowieść. Zdecydowanie jedna z lepszych książek, jakie miałam okazję kiedykolwiekk przeczytać i z ogromną niecierpliwością czekam na kolejne historie Hosseiniego przełożone na język polski. Polecam każdemu, jest zachwycająca. </p><p style="text-align: center;">10/10</p><p style="text-align: left;">Tytuł: Chłopiec z latawcem <br />Autor: Khaled Hosseini <br />Seria: Klasyki Albatrosa<br />Wydawnictwo: Albatros<br />rok wydania: 2021<br />okładka: twarda <br />liczba stron: 416<br /><br /></p>zuzanna bębnowiczhttp://www.blogger.com/profile/02098471693811570876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7556947172627037152.post-5059728945221495752023-05-06T11:34:00.000+02:002023-05-06T11:34:57.377+02:00"Anna Boleyn. Życie i śmierć" Eric Ives <p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbadfRY4idtQtI6E8zqhw5WlfbqTNBZqjy5RGtKz12W1C5lshjKVHR1qYP0WQzz3AFCF21FfXtgfg5Hk7Y7H_gJdxcx60_-WAeC_uJjIEuavn1tziXHmNCkMbn07TUfxOhVWEYPk1hyrKIzskJ014rQDt3UXxw6ORsuk16uQ3kjTq8y7HILCCqdSRq/s1500/annaboleyn.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1125" data-original-width="1500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbadfRY4idtQtI6E8zqhw5WlfbqTNBZqjy5RGtKz12W1C5lshjKVHR1qYP0WQzz3AFCF21FfXtgfg5Hk7Y7H_gJdxcx60_-WAeC_uJjIEuavn1tziXHmNCkMbn07TUfxOhVWEYPk1hyrKIzskJ014rQDt3UXxw6ORsuk16uQ3kjTq8y7HILCCqdSRq/s16000/annaboleyn.jpg" /></a></div><br /><p></p><p>Opis: </p><blockquote><p>Publikacja ta to najlepsze i najdokładniejsze studium Anny Boleyn, jakie
kiedykolwiek ukazało się na światowym rynku wydawniczym. Autor, Eric
Ives, zagląda dosłownie „pod każdy kamyk”, starając się dotrzeć do
prawdy. Nigdy jeszcze historia Anny Tysiąca Dni nie została
sportretowana z taką pieczołowitością. Największą siłą publikacji jest
zrozumienie dla finezji, z jaką XVI-wieczne arystokratki wpływały na
politykę i jak ten wpływ wyglądał w praktyce. Ivesowi udaje się ukazać
pełnię ludzkiego dramatu, jakim przesiąknięta jest historia Anny,
naświetlając przy tym zarówno wewnętrzną dynamikę dworu Tudorów, jak i
jego miejsce w największych wydarzeniach związanych z reformacją i
polityką europejską. Tworzy wiarygodny portret bohaterki, prezentując
spójną i przejrzystą wersję wydarzeń, które doprowadziły do śmierci Anny
Boleyn. </p></blockquote><p style="text-align: right;">Lubimy czytać </p><p style="text-align: left;">Moja opinia: </p><p style="text-align: left;">Zainteresowanie losami dynastii Tudorów, szczególnie drugiej żony Henryka VIII, Anny Boleyn, wynikło z przypadkowego obejrzenia dokumentu na ten temat, na który trafiłam jakiś czas temu. Długo chodziło mi po głowie bliższe spotkanie z tą królową ze względu na jej niesamowicie złożone, pełne wzlotów, upadków, osobistych zwycięstw i porażek życie - w tym także intensywne trzy lata panowania u boku chyba jednego z najbardziej charakterystycznych i rozpoznawalnych angielskich monarchów w historii. </p><p style="text-align: left;">O "Annie Tysiąca Dni" słyszał chyba niemal każdy. To dla niej Henryk VIII starał się o rozwód z pierwszą żoną, Katarzyną Aragońską, a na skutek braku zgody papieża w tej sprawie, postanowił odłączyć się od Rzymu, mianując się głową nowo powstałego Kościoła anglikańskiego. Autor najlepiej napisanej, najbardziej dokładnej i drobiazgowej biografii Anny pozwolił mi poznać ją wyjątkowo dobrze. W trakcie lektury poznajemy jej dzieciństwo, środowisko, w jakim się wychowywała oraz motywy, którymi kierował się jej ojciec, Tomasz Boleyn - rządny jak najbliższej pozycji u boku króla i jego wpływów - by piąć się po kolejnych szczeblach kariery na dworze Henryka. Tak, dobrze zrozumieliście - robił to najpierw kosztem córki Marii, nazywanej później "królewską nałożnicą", a potem Anny. Resztę jej historii, zakończonej niesprawiedliwym oskarżeniem o zdradę stanu oraz kazirodztwo oraz ścięciem, z pewnością znacie. </p><p style="text-align: left;">Nie ukrywam, że lektura tej biografii była bardzo trudna. Pełno jest w niej historycznych niuansów oraz kwestii, które zmuszają czytelnika do głębokich analiz zachowania czy postępowania poszczególnych bohaterów. Niemniej jest ona niezwykle wartościowa i naprawdę godna uwagi, szczególnie dla wszystkich tych, którzy pasjonują się czasami Tudorów oraz ich upadkiem, do którego przyczyniła się Elżbieta I - córka Anny i Henryka VIII, jedna z najpotężniejszych monarchiń nie tylko w historii Anglii. </p><p style="text-align: left;">Wymagająca, nieco ciężka, ale z pewnością wyjątkowa. Eric Ives poświęcił znaczną większość swojego życia na studiowanie losów Anny Boleyn, a lektura owocu jego pracy może być z pewnością wspaniałym hołdem także dla samej Anny, pochowanej w Królewskiej Kaplicy pw. Świętego Piotra w Okowach na terenie Tower of London. </p><p style="text-align: center;"> -/10</p><p style="text-align: left;">Tytuł: Anna Boleyn. Życie i śmierć<br />Autor: Eric Ives<br />Wydawnictwo: Astra<br />rok wydania polskiego: 2012<br />okładka: miękka<br />liczba stron: 540<br /></p><p style="text-align: left;"><br /></p>zuzanna bębnowiczhttp://www.blogger.com/profile/02098471693811570876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7556947172627037152.post-81132976669791227512022-12-08T10:53:00.000+01:002022-12-08T10:53:15.469+01:00"Dom orchidei" Lucinda Riley <p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjx34zx1qQhgUt81SpUGUgmIMJ0sn9fLInOOBHTUspTdSYQ7iRZi-dyaN-t9vaCZC7nWfqYhjlEUZrYjsl0a0BHfIxN1FIK7RPeCs65sZv2ZRsforLUAgEC0ryFQkpB3A-McDA6peGvjear6f57VRriRg-faO_8fHxuHSvqaPcNh3sXiJ38uzUnLvzm/s1500/MottxG2W.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1125" data-original-width="1500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjx34zx1qQhgUt81SpUGUgmIMJ0sn9fLInOOBHTUspTdSYQ7iRZi-dyaN-t9vaCZC7nWfqYhjlEUZrYjsl0a0BHfIxN1FIK7RPeCs65sZv2ZRsforLUAgEC0ryFQkpB3A-McDA6peGvjear6f57VRriRg-faO_8fHxuHSvqaPcNh3sXiJ38uzUnLvzm/s16000/MottxG2W.jpg" /></a></div><br /><p></p><p>Opis: </p><blockquote><p>Julia Forrester, znana pianistka, wychowała się w miejscu wolnym od
trosk – w Wharton Park, pięknej rezydencji na angielskiej prowincji. Pod
czułą ręką jej dziadka, ogrodnika, wspaniałe kwiaty ogrodów Wharton
bujnie rozkwitały, przynosząc sławę całej posiadłości.<br />
Kiedy więc dorosła Julia musi zmierzyć się z życiową tragedią,
postanawia wrócić do spokojnej krainy dzieciństwa. Ale na miejscu
zastaje ruinę…<br />
<br />
Obecnym dziedzicem rezydencji jest Kit Crawford, który planuje jak
najszybciej ją sprzedać. Podczas zarządzonych przez niego prac
remontowych robotnicy odnajdują pamiętnik z II wojny światowej, napisany
przez syna ówczesnego właściciela majątku. Dzięki niemu Julia i Kit
przenoszą się w czasie, do świata Olivii i Harry’ego Crawfordów, i
dowiadują o nieszczęśliwej miłości angielskiego arystokraty. Z opowieści
babki Julii, niegdyś pokojówki w Wharton Park, wyłania się bolesna
historia oparta na zdradzie, kłamstwie i cierpieniu, które na zawsze
połączyły losy dwóch rodzin.</p></blockquote><p style="text-align: right;">Lubimy czytać</p><p style="text-align: left;">Moja opinia: </p><p style="text-align: left;">Kolejny raz złamałam swoje postanowienie o nieczytaniu obyczajówek, a przede wszystkim ich skupywaniu. Mam ich w swojej biblioteczce zdecydowanie za dużo... Parę miesięcy temu natknęłam się jednak na tę pozycję, która urzekła mnie (chociaż to raczej zbyt wielkie słowo) swoim opisem; Bliski Wschód, o którym rzadko miałam okazję czytać, angielska rodzina szlachecka, sławna pianistka, jakaś wielka rodzinna tajemnica... Coś było w tej książce takiego, co sprawiło, że zdecydowałam się na zapoznanie się z nią. </p><p style="text-align: left;">Początki były obiecujące. W miarę jak rozwijała się akcja, dotarło do mnie, że niczym mnie ta lektura nie zaskoczy. Była jednak bardzo łatwa i lekka, przez co czytało się dość szybko i mniej więcej po połowie zaczęło dziać się coś ciekawego - a przede wszystkim coś, co naprawdę mnie zaintrygowało. Nie żebym od razu chciała rzucić wszystkie swoje obowiązki, by zaszyć się pod kocem i czytać - na dokończenie tej historii poświęciłam jeden cały, późny wieczór. Tak, dopiero ostatnie kilkadziesiąt stron było naprawdę warte uwagi. Z każdym kolejnym rozdziałem wyjaśniały się wszelkie zawiłości w historii bohaterów, które niekiedy naprawdę były wielokrotnej złożoności. Musiałam mocno się skupić, by wszystko dokładnie sobie zobrazować i nie ukrywam - autorka wymyśliła coś całkiem fajnego. Niestety nie było to ani wciskające w fotel, ani odkrywcze, ani oryginalne. </p><p style="text-align: left;">Co do samych bohaterów... Ech... Jak przystało na (tylko) obyczajówkę, niczym się specjalnym nie wyróżniali, byli wręcz płytcy i mało logiczni. A czasem wręcz irytujący i trywialni. Męskie postacie zbyt często wpadały w rozpacz, przyzywały Boga "jęcząc" i "wzdychając". Na sam widok kwestii "miał łzy w oczach" lub "zaszkliły mu się oczy" - co przytrafiało się po kilka razy w bardzo krótkim odcinku czasu - zaciskałam szczękę z irytacji. Naprawdę nie mam nic przeciwko męskim łzom; to jak najbardziej ludzki i normalny odruch, którego nie powinna wstydzić się żadna płeć. Ale było tego zdecydowanie zbyt wiele. </p><p style="text-align: left;">Dużo słyszałam na temat serii <i>Siedem sióstr </i>autorstwa Lucindy Riley, jednak po doświadczeniach z <i>Domem orchidei</i>, mam dosyć mieszane uczucia. Nie jest ona ani zła, ani przesadnie dobra. Jednak dla wszystkich fanów lekkich, ciepłych, przyjemnych powieści ze szczęśliwym zakończeniem będzie doskonałą pozycją na długie zimowe wieczory. Ci, co wymagają od książek czegoś więcej, nic specjalnego tu nie znajdą. </p><p style="text-align: center;">6/10 </p><p style="text-align: left;">Tytuł: Dom orchidei <br />Autor: Lucinda Riley <br />Wydawnictwo: Albatros <br />rok wydania: 2020 <br />okładka: miękka <br />liczba stron: 528<br /></p><p style="text-align: left;"><br /></p>zuzanna bębnowiczhttp://www.blogger.com/profile/02098471693811570876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7556947172627037152.post-8834774465374216672022-11-19T15:40:00.000+01:002022-11-19T15:40:05.196+01:00"Jerzy Popiełuszko. Prawda przeciw totalitaryzmowi" Bernard Brien <p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimuzZo-kXGlbIDNwjdN-UHqgNV_npcgzznw5mPXHInZ1J6jJ7pSA8xLN9ySgIPa5GnuQMo1g8vGhD9-7ZcE7Pttk_lgpLQ2pW93n6rvC0Sr_NXb3y-W5rKLiSFS0XZQTBb5IZ7N0KlsZT7fxcGTr1c8fuqh46uNBjQSBB_MNoIiUpcDeQsqtS7nbHP/s2048/recenzja.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimuzZo-kXGlbIDNwjdN-UHqgNV_npcgzznw5mPXHInZ1J6jJ7pSA8xLN9ySgIPa5GnuQMo1g8vGhD9-7ZcE7Pttk_lgpLQ2pW93n6rvC0Sr_NXb3y-W5rKLiSFS0XZQTBb5IZ7N0KlsZT7fxcGTr1c8fuqh46uNBjQSBB_MNoIiUpcDeQsqtS7nbHP/s16000/recenzja.jpg" /></a></div><br /> <p></p><p> Opis: </p><blockquote><p>Ksiądz Jerzy Popiełuszko – współczesny prorok i męczennik niepodległości<br />
Czy przesłanie ks. Jerzego Popiełuszki wciąż jest aktualne? Bez względu
na granice czasu i państw? Czy polski kapłan potrafi poruszyć też duszę
laickiej Francji?<br />
<br />
Kapelan Solidarności został brutalnie zamordowany przez milicjantów w
1984 r. Ta zbrodnia głęboko poruszyła serca jego rodaków, tłumnie
uczęszczających na msze za Ojczyznę i modlących się o wolną Polskę.<br />
<br />
Niemal trzydzieści lat później grób Popiełuszki odwiedził francuski
kapłan Bernard Brien, który ze zdumieniem odkrył, że obaj urodzili się
tego samego dnia – 14 września 1947 r. W niedługim czasie postać
męczennika niepodległości tak zachwyciła ks. Briena, że stał się jego
gorącym czcicielem. Stało się to głównie za sprawą zachwytu nad
ewangelicznym radykalizmem Popiełuszki i jego przywiązaniem do prawdy
oraz cudu, który wydarzył się we Francji za jego wstawiennictwem.</p></blockquote><p style="text-align: right;">Lubimy czytać </p><p style="text-align: left;">Moja opinia: </p><p style="text-align: left;">Postać księdza Popiełuszki pojawiła się z moim życiu w momencie, kiedy byłam na dnie. Psychicznym, finansowym. Chyba każdym możliwym. To była taka jedna chwila, gdy przeglądałam internet i nagle postanowiłam poczytać coś więcej o tym duchownym. Nie spodziewałam się, że będzie to przełom na tyle duży, że ja - jako osoba antyklerykalna i niesympatyzująca z instytucją kościoła (nie z samą wiarą) - poczułam, iż zyskałam swego rodzaju anioła stróża moich myśli. Kogoś, kto mogłabym nazwać towarzyszem podróży. </p><p style="text-align: left;">Śmiało mogę powiedzieć, że nie był to jedyny przypadek, w którym przekonałam się, że ksiądz Popiełuszko chce być obecny w moim życiu. Wracając z tegorocznych wakacji nad morzem - zupełnym (nie)przypadkiem - zabłądziliśmy w miejscowości Górsk, dokładnie tam, gdzie 19 października 1984 roku został on porwany przez esbeków. W miejscu tym stoi teraz pomnik upadłego krzyża, przez który przewieszona jest czerwona szarfa. Wokół spokojnie rosną niebotyczne sosny i młode dęby, świadkowie tych wydarzeń. Mimo ruchliwej ulicy tuż obok, w samym tym miejscu panuje przejmująca cisza. Po kilku chwilach przebywania tam, mimo tego, iż stała się tutaj ogromna tragedia, poczułam spokój. Jakąś ulgę. Aż zaczęłam płakać, a były to błogie łzy. Miałam wrażenie, że nie jestem tam sama i to mnie ukoiło. Zupełnie nie rozumiałam swojej reakcji, ale nie potrafiłam przestać płakać. To było niezwykłe doświadczenie. Od tych lipcowych dni ksiądz Popiełuszko nie opuszcza moich myśli.W portfelu noszę obrazek z modlitwą do niego i wspominam go, czy dzieje się coś złego w moim życiu.</p><p style="text-align: left;">Książka, o której chcę dziś napisać, pozwoliła mi bliżej poznać legendę walczącą miłością, dobrem i prawdą. Jej autorem jest francuski ksiądz, Bernard Brien, który może pochwalić się bardzo nietypową drogą do swojego kapłaństwa, i za pośrednictwem którego Jerzy Popiełuszko dokonał cudu uzdrawiając mężczyznę chorego na białaczkę, będącego już w stanie agonii. Ksiądz Popiełuszko jawi się w tych wspomnieniach jako bardzo wrażliwy i skromny mężczyzna, z ogromną charyzmą wiary, umiłowaniem Boga i prawdy. A prawdę kochał i bronił jej ponad wszystko. Za nią zresztą cierpiał niewyobrażalne rzeczy i oddał życie. O tym wszystkim możecie przeczytać właśnie tutaj. </p><p style="text-align: left;">Zabrzmi to dziwnie i może niepoważnie, ale - zyskałam przyjaciela. Takiego niewidzialnego, ale któremu jestem w stanie wszystko powiedzieć. Wiem, że będę wysłuchana i że wskaże mi właściwą drogę. Aktualnie zmagam się z bardzo nieprzyjemną sytuacją w pracy. Walczę z plotkami o prawdę. I choć jest ciężko, wiem, że prawda zwycięży. I że warto "zło dobrem zwyciężać". </p><p style="text-align: center;">-/10 </p><p style="text-align: left;">Tytuł: Jerzy Popiełuszko. Prawda przeciw totalitaryzmowi <br />Autor: Bernard Brien<br />Wydawnictwo: WAM<br />rok I wydania polskiego: 2018<br />okładka: miękka <br />liczba stron: 144 <br /></p>zuzanna bębnowiczhttp://www.blogger.com/profile/02098471693811570876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7556947172627037152.post-64446906460256682632022-10-06T12:40:00.000+02:002022-10-06T12:40:26.867+02:00"Lot nad kukułczym gniazdem" Ken Kesey <p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYkOKji3NhEoFUW4DO2j92IHjp3fchsTZNe49RSWuw_qxyTMKor9Cik-q2MH0RJwtz3GznqzzzZIpd79yPjIRau2fvw3mEWdTxs7Jwj2KtojO3fQXwuAyN6Q9dBzH87RFSYhXGU8ITMhEIBuRkc5v1RD1bW4ULhI377is8xlrVkM89S0ZlsIX8s6zW/s1500/LOT.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1125" data-original-width="1500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYkOKji3NhEoFUW4DO2j92IHjp3fchsTZNe49RSWuw_qxyTMKor9Cik-q2MH0RJwtz3GznqzzzZIpd79yPjIRau2fvw3mEWdTxs7Jwj2KtojO3fQXwuAyN6Q9dBzH87RFSYhXGU8ITMhEIBuRkc5v1RD1bW4ULhI377is8xlrVkM89S0ZlsIX8s6zW/s16000/LOT.jpg" /></a></div><br /><p></p><p>Opis: </p><blockquote><p>McMurphy, szuler, dziwkarz i zabijaka, udaje wariata, żeby wykpić się od
odsiadywania wyroku. Pobyt w szpitalu psychiatrycznym wydaje mu się
dobrym żartem. Do chwili, gdy dowiaduje się, że nie odzyska wolności,
dopóki nie uznają go za wyleczonego. Decyzja należy do Wielkiej
Oddziałowej, z pozoru uosobienia słodyczy i dobroci, w rzeczywistości
sadystki znęcającej się nad pacjentami. McMurphy, który buntuje
przeciwko niej chorych, nagle zdaje sobie sprawę, że jeśli się przed nią
nie ukorzy, nie opuści szpitala. Czy da się pokonać bezdusznemu
Kombinatowi? </p></blockquote><p style="text-align: right;">Lubimy czytać</p><p style="text-align: left;">Moja opinia: </p><p style="text-align: left;">Chaos. Kiedy pomyślę sobie o tej książce, to słowo jest pierwszym, jakie nasuwa mi się na myśl. Ale nie dlatego, że książka jest chaotyczna, nielogiczna - nic podobnego. Książka jest genialna. I mówię to z ręką na sercu jako osoba, która ma za sobą nie jedną lekturę z różnych gatunków. </p><p style="text-align: left;"><i>Lot nad kukułczym gniazdem </i>to prawdziwa, trafna metafora współczesnego świata. Świata, który ma na celu podporządkowanie sobie ludności - wręcz "zaprogramowanie" ich według swoich ścisłych zasad za pomocą wszelkich dostępnych i podstępnych sposobów. Zabiegi te mają wyjałowić ludzi z wszystkich tych cech, które odróżniają ich od pozostałych żyjących istot, tworząc z nich sprawnie działające i posłuszne maszyny. </p><p style="text-align: left;">Właśnie tak funkcjonuje szpital, w którym rozgrywa się akcja książki. Pieczę oraz absolutną władzę nad wszystkimi i wszystkim sprawuje Wielka Oddziałowa, nazywana przez swoich pacjentów 'aniołem miłosierdzia'. Jej sadystyczne zapędy oraz drastyczne metody "leczenia" pacjentów zawoalowane były przez perfekcyjnie wyćwiczony, delikatny uśmiech i łagodny głos, którym zawsze zwracała się do swoich rekonwalescentów. Przebywający w szpitalu mężczyźni zdawali sobie sprawę, jak silną i bezwzględną postacią jest siostra Ratched, jednak dopiero nowo przybyły McMurphy uświadomił ich w pełni, kim tak naprawdę jest kobieta, której działania stopniowo, niemal niewidocznie, pozbawiają ich wszelkich cech człowieczeństwa. </p><p style="text-align: left;">Lektura jest niezwykle wciągająca. Pomimo wielu makabrycznych opisów, od czytania których włos się jeży na głowie, nie sposób jest się od niej oderwać. Bardzo łatwo jest umiejscowić samego siebie w tym szpitalu, wśród pacjentów oddziałowej Ratched i przeżywać razem z nimi wszystko to, co przechodzili. Ach... Nawet podczas pisania tego zdania, czuję na plecach lodowaty dreszcz. </p><p style="text-align: left;">Autor zwraca tutaj również uwagę na bardzo ważny problem - ówczesny poziom szpitali psychiatrycznych, właściwej opieki nad pacjentami (a raczej jej brak) oraz niehumanitarnych wręcz metod leczenia. Czy książka bezpośrednio przyczyniła się do poprawy? Tego nie jestem pewna. W tej kwestii nawet w obecnych czasach, żyjąc w cywilizacji bardziej rozwiniętej niż kiedykolwiek wcześniej, wciąż jest bardzo dużo do zrobienia. </p><p style="text-align: left;">Myślę, że jest to książka, którą każdy powinien przeczytać chociaż raz w życiu. I to nie tylko moja opinia. </p><p style="text-align: center;">-/10</p><p style="text-align: left;">Tytuł: Lot nad kukułczym gniazdem <br />Autor: Ken Kesey <br />Wydawnictwo: Wydawnictwo Albatros<br />rok wydania: 2018<br />okładka: twarda <br />liczba stron: 368<br /></p>zuzanna bębnowiczhttp://www.blogger.com/profile/02098471693811570876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7556947172627037152.post-728997575125345342022-09-24T11:23:00.001+02:002022-10-06T11:14:02.620+02:00"J jak jastrząb" Helen Macdonald <p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXo_bNTwiCm25yYLM8fWg_RvMq2qcMecOc2QRJHbEht4a_Ko0zgdfrrmE1bqoH-2CvkYrhSt58T5QHMke8usRAuLT8YSpd_Jzf9B2gGPOVdRFPdpzsb4X003WU2f-o6DLpsmnIykQvyFxmcI15TgcX_79ZVA2omjlI7tpGMMjU5KZKe4Hm0OwjZXjg/s1500/yYEcniLh.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1125" data-original-width="1500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXo_bNTwiCm25yYLM8fWg_RvMq2qcMecOc2QRJHbEht4a_Ko0zgdfrrmE1bqoH-2CvkYrhSt58T5QHMke8usRAuLT8YSpd_Jzf9B2gGPOVdRFPdpzsb4X003WU2f-o6DLpsmnIykQvyFxmcI15TgcX_79ZVA2omjlI7tpGMMjU5KZKe4Hm0OwjZXjg/s16000/yYEcniLh.jpg" /></a></div><br /><p></p><p>Opis: <br /></p><blockquote><p>Po śmierci ojca pogrążona w żałobie Helen myśli obsesyjnie o wyszkoleniu
własnego jastrzębia. Za 800 funtów kupuje na szkockim nabrzeżu Mabel i
zabiera ją do domu w Cambridge. Napełnia lodówkę karmą dla ptaka,
wyłącza telefon i przystępuje do długiego, niezwykłego zadania, jakim
jest ułożenie najdzikszego ze zwierząt.<br />
<br />
"Żeby ułożyć jastrzębia, musisz go obserwować jak jastrząb, dzięki temu
zrozumiesz jego nastroje. Potem będziesz umiał przewidzieć, co zrobi. To
szósty zmysł doświadczonego tresera. W końcu [...] będziesz czuć to, co
on czuje. Zauważać to, co zauważa. Pojmować tak jak on".</p></blockquote><p style="text-align: right;">Lubimy czytać </p><p style="text-align: left;">Moja opinia: <br /></p><p style="text-align: left;">Któż z nas nie doznał w życiu straty kogoś bliskiego? Któż z nas nie doświadczył wówczas uczucia, że cały nasz świat, który znaliśmy i w którym czuliśmy się najlepiej i bezpiecznie, legł w gruzach? Któż z nas nie mógł odnaleźć się w nowej, trudnej rzeczywistości, będąc przepełnionym dojmującym poczuciem samotności i zagubienia? </p><p style="text-align: left;"><i>J jak jastrząb </i>to osobista historia autorki, będąca drogą do odnalezienia się na nowo po utracie ukochanego ojca. Cały bardzo żmudny i ciężki proces, jakim jest ułożenie jastrzębia, pomaga Helen w zrozumieniu nie tylko wielu zagadek, jakie skrywała jej dusza, ale również meandrów ludzkiego umysłu zmagającego się z żałobą. Sięga też przysłowiowego dna, absolutnego wyczerpania psychicznego, co dało jej możliwość spojrzenia na świat i swoje życie z zupełnie innej strony. </p><p style="text-align: left;">Pełna refleksji nad ludzką i zwierzęcą egzystencją. Historia napisana poetyckim piórem, bardzo obrazowa, niekiedy wręcz liryczna. Z wielu względów jest mi też bliska, bo wiem, jak trudną do pokonania chorobą jest depresja. Czytało mi się ją bardzo przyjemnie, jednak powoli - co koniec końców wcale nie było i nie jest wadą. Dowiedziałam się też wielu ciekawych rzeczy na temat ptaków łowczych i ogólnie sokolnictwa, a było to bardzo odkrywcze i edukacyjne doświadczenie. </p><p style="text-align: left;">Fabułą tej książki jest życie. Prawdziwe życie, prawdziwi ludzie, zwierzęta, uczucia, troski, niepokoje, ale też sukcesy i szczęśliwe chwile. Spędziłam z nią bardzo przyjemny czas i z serca ją polecam. </p><p style="text-align: center;">9/10 </p><p style="text-align: left;">Tytuł: J jak jastrząb <br />Autor: Helen Macdonald<br />Seria: Menażeria <br />Wydawnictwo: Wydawnictwo Czarne <br />rok wydania polskiego: 2016<br />okładka: miękka <br />liczba stron: 349<br /></p>zuzanna bębnowiczhttp://www.blogger.com/profile/02098471693811570876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7556947172627037152.post-7950490958103789242022-07-06T16:29:00.000+02:002022-07-06T16:29:12.656+02:00"Tam, gdzie śpiewają raki" Delia Owens <p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuOqBTYTMZuwWsmmj6QMqtpjc4emMM-7MGPrLsED5ImvPH2vdKp8lSL9foxxhHKdJI1qi3fzxFipoXqec7LpymsOMfrK6zp7WudDpI1Cr3SepDxf2sDoc1B3aOWRmM6lIwinvxAN1BsRMMN0x_Z7eHKeBhp0O-HtekPqS8Z1mLXOcnmrinVgFyQEId/s1500/raki.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1125" data-original-width="1500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuOqBTYTMZuwWsmmj6QMqtpjc4emMM-7MGPrLsED5ImvPH2vdKp8lSL9foxxhHKdJI1qi3fzxFipoXqec7LpymsOMfrK6zp7WudDpI1Cr3SepDxf2sDoc1B3aOWRmM6lIwinvxAN1BsRMMN0x_Z7eHKeBhp0O-HtekPqS8Z1mLXOcnmrinVgFyQEId/s16000/raki.jpg" /></a></div><br /> Opis: <p></p><blockquote><p>Pogłoski o Dziewczynie z Bagien latami krążyły po Barkley Cove, sennym
miasteczku u wybrzeży Karoliny Północnej. Dlatego pod koniec 1969 roku,
gdy na mokradłach znaleziono ciało przystojnego Chase’a Andrewsa,
miejscowi zwrócili się przeciwko Kyi Clark, zwanej Dziewczyną z Bagien.<br />
<br />
Lecz Kya nie jest taka, jak o niej szepczą. Wrażliwa i inteligentna,
zdołała sama przetrwać wiele lat na bagnach, które nazywa domem, choć
jej ciało tęskniło za dotykiem i miłością. Przyjaźni szukała u mew, a
wiedzę czerpała z natury. Kiedy dzikie piękno dziewczyny intryguje dwóch
młodych mężczyzn z miasteczka, Kya otwiera się na nowe doznania — i
dzieją się rzeczy niewyobrażalne.<br />
<br />
<i>Gdzie śpiewają raki </i>to wysmakowana oda do świata przyrody, wzruszająca
fabuła o dojrzewaniu i zaskakująca relacja z procesu. Owens przypomina,
że dzieciństwo nas kształtuje definitywnie i że wszyscy bez wyjątku
podlegamy wspaniałym, lecz nieokiełznanym sekretnym siłom natury. </p></blockquote><p style="text-align: right;">Lubimy czytać </p><p style="text-align: left;">Moja opinia: </p><p style="text-align: left;">Historia, która w dzisiejszych czasach nie miałaby prawa bytu. O ile w ogóle miałaby, choć jak wiemy - życie potrafi być naprawdę zaskakujące. </p><p style="text-align: left;">Nie wiedziałam, czego się spodziewać, gdy sięgałam po tę książkę; wiedziałam tylko, że jest czarująca i godna uwagi. Mnóstwo pozytywnych opinii, które co raz przewijały się przez social media i bookstagramowe profile. Nie czekałam długo na decyzję, gdy tylko nadarzyła się okazja, kupiłam ją. </p><p style="text-align: left;">Przeczytałam ją w czasie mojej 6-godzinnej podróży PKP do Wrocławia. Całą. Woziłam ją w walizce nie raz, nie dwa, ale z racji mojego ostatniego zastoju czytelniczego, nie miałam zbytnio ochoty wciągać się w nową powieść. Ale wówczas uległam jej sile przyciągania i po prostu przepadłam. </p><p style="text-align: left;">Klimat tej książki jest dokładnie taki, jak lubię. Poetycki styl, lekkie pióro, piękne operowanie słowem. Nutka tajemniczości, trochę ezoteryki i postać dziewczyny - najpierw dziecka porzuconego przez matkę i rodzeństwo na pastwę ojca alkoholika, która na naszych oczach przeobraża się w niezależną, silną i samowystarczalną, sprytną kobietę, której największą miłością i pasją są mokradła. To one stanowią dla niej dom, schronienie, dają pożywienie oraz pewnego dnia pieniądze i sławę. </p><p style="text-align: left;">W powieści, w której prym wiedzie również miłość oraz przeróżne jej oblicza, pojawia się także wątek kryminalny. Oglądałam niejeden serial o zabójstwach, naprawdę dobrych i wciskających w fotel. Tutaj sprawca jest znany właściwie od początku (szczególnie dla osób, które potrafią wyprzedzić fakty i wiedzą, co stanie się za kilka czy kilkanaście kolejnych stron książki). Jednak przyznam, że autorka wywiodła mnie w pole. Bardzo rzadko się to zdarza i kiedy dotarłam do ostatniej strony, aż wytrzeszczyłam oczy. Chylę czoła, naprawdę. Niełatwo jest mnie wpuścić w maliny, ale pani Owens się udało, za co cenię ją szczególnie. </p><p style="text-align: left;">To naprawdę udany debiut, a zachwyty nad <i>Gdzie śpiewają raki</i> jak najbardziej zasłużone. Gdybym tylko mogła cofnąć czas i przeczytać ją po raz pierwszy, nie zawahałabym się ani chwili. Wspaniała, poruszająca i zapadająca w pamięć. </p><p style="text-align: center;">9/10 </p><p style="text-align: left;">Tytuł: Gdzie śpiewają raki <br />Autor: Delia Owens<br />Wydawnictwo: Świat Książki<br />rok wydania polskiego: 2019<br />okładka: miękka<br />liczba stron: 416</p><p style="text-align: left;"><br /></p>zuzanna bębnowiczhttp://www.blogger.com/profile/02098471693811570876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7556947172627037152.post-40881071992022645172022-05-08T12:00:00.000+02:002022-05-08T12:00:29.550+02:00"Szybko, szybciej, najszybciej. Formuła 1 Sokolim Okiem" Mikołaj Sokół <p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9dGt9hzETSi54e-Tf8Jn8ZVeTgzVlcNNKuNjfo6DA0UwR31-U9do9z7-5Us7fCndG0FzfKuMCPghZEZYSPGIost6qClAAOd8BsVwITyjuWTv-BJzoxXhICQlE9XXNns-mmNTVbv14e2FDYP0Nhg2-76qqg7EqqK39RdAZaGjgzOnRUQ-IN6B61DYM/s1500/sok%C3%B3%C5%82.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1125" data-original-width="1500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9dGt9hzETSi54e-Tf8Jn8ZVeTgzVlcNNKuNjfo6DA0UwR31-U9do9z7-5Us7fCndG0FzfKuMCPghZEZYSPGIost6qClAAOd8BsVwITyjuWTv-BJzoxXhICQlE9XXNns-mmNTVbv14e2FDYP0Nhg2-76qqg7EqqK39RdAZaGjgzOnRUQ-IN6B61DYM/s16000/sok%C3%B3%C5%82.jpg" /></a></div>Opis:<p></p><blockquote><p>Od lotniska Silverstone do Abu Zabi. Od Giuseppe Fariny i Juana Manuela
Fangio do Lewisa Hamiltona i Maksa Verstappena. Od Alfy Romeo i Ferrari
do Mercedesa i Red Bulla. Formułę 1 można streścić w trzech słowach:
szybko, szybciej, najszybciej.Oto jej historia widziana Sokolim Okiem
Mikołaja Sokoła, który obserwował z bliska niemal 200 wyścigów F1.<br />
<br />
Dlaczego Ferrari nie wzięło udziału w pierwszym wyścigu w historii
Formuły 1? Co było nie tak z oponami Michelin, że większość stawki
odmówiła startu w pamiętnym Grand Prix USA w 2005 roku? Dlaczego Ayrton
Senna nigdy nie odpuszczał? Czy Robert Kubica miał szansę na mistrzostwo
świata?<br />
<br />
Książka jednego z najpopularniejszych dziennikarzy zajmujących się
Formułą 1 w Polsce opowiada o najważniejszych, najciekawszych,
najbardziej emocjonujących, decydujących, nietypowych wydarzeniach i
kluczowych postaciach w historii F1. Nie brakuje tu także polskiego
akcentu – opowieści związanych z ekscytującą karierą Roberta Kubicy.<br />
<br />
Wykorzystując zakulisowe informacje, Mikołaj Sokół kreśli ponad
600-stronicową opowieść, w której każde Grand Prix to pretekst do
spojrzenia na Formułę 1 z szerszej perspektywy i ukazania zachodzących w
niej zmian. Wszystko zostało wzbogacone wspaniałymi zdjęciami autora,
który wykonał je, z bliska obserwując zmagania najlepszych kierowców. To
książka dla wszystkich kochających świat sportu i rywalizacji, a nie
tylko zagorzałych fanów F1.</p></blockquote><p style="text-align: right;">Lubimy czytać </p><p style="text-align: left;">Moja opinia: </p><p style="text-align: left;">Kto w miarę regularnie zagląda na mojego bloga, wie, jak wielką miłością darzę tę dyscyplinę sportu. Formuła 1 to wielka, jedna z tych najpiękniejszych, część mojego życia i niejednokrotnie w przeszłości była jedynym powodem do uśmiechu. </p><p style="text-align: left;">Autor książki, o której dziś mówię, miał niesamowity wpływ na kształtowanie we mnie pasji do królowej motorsportu. Ogrom wiedzy Mikołaja Sokoła na jej temat, bardzo przystępne komentowanie zmagań na żywo, mnóstwo niuansów technicznych, anegdotki z historii F1, z życia jej najważniejszych bohaterów - mój dziewięcioletni/dziesięcioletni umysł chłonął to wszystko niczym gąbka i pomimo bardzo młodego wieku uformowało się we mnie coś na kształt bardzo dojrzałej i poważnej pasji. Miłość do Formuły 1 trwała ze mną przez trudy dorastania i pierwszych, dosyć ciężkich dla mnie, lat dorosłości. Dziś, gdy uporałam się z dręczącą mnie depresją i demonami przeszłości, wciąż daje mi niesamowitą radość i spełnienie. A pan Mikołaj Sokół wydał książkę, którą uważam za encyklopedię, swoistą biblię dla miłośników tego sportu. </p><p style="text-align: left;"><i>Szybko, szybciej, najszybciej </i>to podróż przez osiemnaście (tylko i aż) Grand Prix, których przebieg miał znaczący wpływ na rozwój i dalsze losy Formuły 1. Poznajemy same zalążki, pierwsze kroki, wzloty i upadki najszybszej serii wyścigowej świata, ludzi, którzy ją kształtowali i dzięki swoim niesamowitym wyczynom na torze - a także poza nim - wpisali się złotymi zgłoskami w annałach F1. Bardzo - pozytywnie zresztą - zaskoczyła mnie forma rozdziałów; każdy z nich dotyczy nie tylko jednego konkretnego wydarzenia, ale bardzo zgrabnie i obrazowo nawiązuje do innych, równie ważnych czy interesujących historii z danego sezonu. </p><p style="text-align: left;">Śledzę pisemne poczynania pana Sokoła także na jego blogu "Sokolim Okiem" i w branżowym piśmie GP Racing od dawna, więc solidny warsztat pisarski, lekkie pióro i dziennikarski kunszt był i jest mi dobrze znany. Nie było pod tym względem żadnych rozczarowań. Pod sam koniec książki naliczyłam jednak kilka powtórzeń i błędów, ale rzuciły mi się w oko chyba tylko dlatego, że mam obsesję na tym punkcie i wiążę swoją przyszłość z zawodem edytora tekstów :) Nie przeszkadzają one absolutnie w pozytywnym odbiorze książki, przez którą - pomimo obszerności - płynie się bardzo szybko i przyjemnie. </p><p style="text-align: left;">Czy jest to pozycja dla osób, które nie mają zbyt wiele wspólnego z Formułą 1? I tak, i nie. Z jednej strony świat F1 to dosyć hermetyczne środowisko i tylko osoby, które naprawdę z zaangażowaniem i pasją śledzą jej zmagania, będą w stanie czerpać z tej książki maksimum jej wartości. Z drugiej - myślę, że jest ona na tyle dostępna i pobudzająca wyobraźnię, że jest w stanie zainteresować czytelników tym wyjątkowym sportem. </p><p style="text-align: left;">Miałam niesamowitą przyjemność spotkać się z panem Sokołem w Muzeum Górnictwa i Sportów Motorowych z okazji promocji jego książki. Był to również smutny, ale wyjątkowy dzień dla każdego fana F1, bowiem 1 maja wypada rocznica śmierci trzykrotnego mistrza świata, Ayrtona Senny. Muzeum oraz jedyna ulica w Polsce, której patronuje brazylijski kierowca, znajdują się w Wałbrzychu. <br />Był to bardzo inspirujący moment, bo mogłam usłyszeć głos - jeden z ważniejszych głosów - mojego dzieciństwa, zamienić kilka słów i podziękować za te wszystkie weekendy wyścigowe, w czasie których był on obecny w moim domu. </p><p style="text-align: left;">Konkretna, rzetelna, napisana naprawdę z miłością do Formuły 1. To obowiązkowa pozycja dla każdego fana wyścigowego świata. </p><p style="text-align: center;">10/10</p><p style="text-align: left;">Tytuł: Szybko, szybciej, najszybciej. Formuła 1 Sokolim Okiem <br />Autor: Mikołaj Sokół<br />Wydawnictwo: SQN<br />rok wydania polskiego: 2022 <br />okładka: twarda<br />liczba stron: 608<br /></p>zuzanna bębnowiczhttp://www.blogger.com/profile/02098471693811570876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7556947172627037152.post-53700178830256978382022-04-14T13:48:00.000+02:002022-04-14T13:48:55.476+02:00"Azyl. Opowieść o Żydach ukrywanych w warszawskim ZOO" Diane Ackerman <p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEie6wWoWDw5OeRZcWc7xDKOd19_K7Iwz8iA203MgJla4wEC27m4pRNaRigMHjNBuTiR5cFuOyRn-MVG7ehg4-prpMsjNPJbLJUyY1RXk5WRJOn0vM03ThA39-OYukaJXiv8-P69LMKv4Yfsjz452qQuMv3wqjbobFSZwSciTZ77EMmylCERafbE5Wt4/s1500/azyl.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1125" data-original-width="1500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEie6wWoWDw5OeRZcWc7xDKOd19_K7Iwz8iA203MgJla4wEC27m4pRNaRigMHjNBuTiR5cFuOyRn-MVG7ehg4-prpMsjNPJbLJUyY1RXk5WRJOn0vM03ThA39-OYukaJXiv8-P69LMKv4Yfsjz452qQuMv3wqjbobFSZwSciTZ77EMmylCERafbE5Wt4/s16000/azyl.jpg" /></a></div>Opis: <p></p><blockquote><p>W zbombardowanym i zrytym pociskami warszawskim ogrodzie zoologicznym
Jan i Antonina Żabińscy podczas niemieckiej okupacji zdołali ocalić
przez śmiercią kilkadziesiąt osób, udzielając im schronienia w domu,
piwnicach i pustych klatkach po zwierzętach. Skoro zaś gościom nadawano
jeszcze zwierzęce przezwiska, a zwierzęta nosiły ludzkie imiona, willa
Żabińskich w pełni zasługiwała na miano "domu pod zwariowaną gwiazdą".</p></blockquote><p style="text-align: right;">Lubimy czytać </p><p style="text-align: left;">Moja opinia: </p><p style="text-align: left;">Nie usłyszałabym o tej książce gdyby nie film <i>Azyl </i>(oryginalny tytuł: <i>The Zookeeper's Wife</i>), naprawdę piękny i poruszający, ukazujący realia Warszawy i życia jej mieszkańców w czasie II wojny światowej. Nam wszystkim znane są przecież historie o Polakach próbujących ocalić skazanych na zagładę Żydów, ryzykując nie tylko własne życie, ale też swoich bliskich. Diane Ackerman opowiada w swojej książce o jednej z takich rodzin - o małżeństwie Żabińskich, Antoninie i Janie, którzy przed wojną zarządzali warszawskim zoo. Ich wymarzone, przepełnione ukochanymi zwierzętami i pracą życie obróciło się w pył wraz z pierwszymi bombami, jakie spadły na stolicę Polski. Chcąc uratować zoo jako instytucję - a jednocześnie także swój dom - decydują się na utworzenie azylu również dla tych, którym groziła masowa eksterminacja. </p><p style="text-align: left;">Wydawać by się mogło, że jest to plan z góry skazany na porażkę, a Jan - pomysłodawca takiego rozwiązania - sprowadził na swoją rodzinę pewną śmierć. Ackerman bardzo wnikliwie i dokładnie opisuje plany działania Żabińskiego, jego inteligentne i trafne decyzje, opór oraz umiejętność wybrnięcia z każdych kłopotów. Ogromną rolę w prowadzeniu tego azylu odegrała również Antonina - wrażliwa, empatyczna, pełna miłości i dobroci kobieta, która nie raz, trawiona przez strach, stawała na wysokości zadania broniąc swoich podopiecznych jak prawdziwa lwica. Ich wspólne poczynania pozwoliły przeżyć wielu osobom, m.in. słynnej niegdyś Magdalenie Gross, polskiej rzeźbiarki i wielkiej miłośniczki zwierząt, której dzieła do dziś witają gości przybywających do warszawskiego zoo. </p><p style="text-align: left;">Samą książkę nie czyta się zbyt lekko i przyjemnie - tematy wojny, wszechobecnych mordów, bombardowań niewinnych to trudne tematy. Niemniej lektura <i>Azylu </i>była wspaniała i naprawdę zapadająca w pamięć. Autorka wykonała naprawdę kawał dobrej roboty - i absolutnie tutaj nie przesadzam. W historię wielokrotnie wplatane są oryginalne wypowiedzi Antoniny, pochodzących z jej pamiętników, pisanych w czasie okupacji. To niezwykle cenny skarb i cieszę się, że został tak pieczołowicie i w pełni zasłużenie uczczony. </p><p style="text-align: left;">To jedna z ważniejszych i piękniejszych książek, jakie przeczytałam i jakie znajdują się w mojej biblioteczce. Zachęcam Was do sięgnięcia po nią. </p><p style="text-align: center;">9,5/10 </p><p style="text-align: left;">Tytuł: Azyl. Opowieść o Żydach ukrywanych w warszawskim ZOO<br />Autor: Diane Ackerman <br />Wydawnictwo: Świat Książki<br />rok wydania polskiego: 2009 <br />okładka: miękka <br />liczba stron: 296<br /></p>zuzanna bębnowiczhttp://www.blogger.com/profile/02098471693811570876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7556947172627037152.post-63350427393820912592022-02-27T13:55:00.000+01:002022-02-27T13:55:13.954+01:00"Skafander i motyl" Jean-Dominique Bauby <p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjjmOYHMKCLYum02viODTE1U1VsyX80rlQ8cHH6uBWE54HcwHHcORX6KfydnK6zSkSdWFAPATjJKHThbwfjlyrBthg_M7K3YdGlUTLm2wZN9mJdaryQOzTLr77Qg2G5Vy5vp6VNLYmH-4c0E6Nj7vPAhxeNacQNJtmdbmICjXBC6YrLMoHD7VD3PUUM=s1500" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1125" data-original-width="1500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjjmOYHMKCLYum02viODTE1U1VsyX80rlQ8cHH6uBWE54HcwHHcORX6KfydnK6zSkSdWFAPATjJKHThbwfjlyrBthg_M7K3YdGlUTLm2wZN9mJdaryQOzTLr77Qg2G5Vy5vp6VNLYmH-4c0E6Nj7vPAhxeNacQNJtmdbmICjXBC6YrLMoHD7VD3PUUM=s16000" /></a></div>Opis: <p></p><blockquote><p>Autobiografia redaktora naczelnego magazynu „Elle”. Jean-Dominique Bauby
w wyniku wylewu doznał paraliżu całego ciała. Jego oknem na świat stała
się lewa powieka, którą wymrugał opowieść o cierpieniu, samotności,
miłości i śmierci. Tworzenie książki stało się walką o istnienie.
Poczucie humoru, ironia i dystans wobec otaczającego świata i własnych
przeżyć spowodowały, że jego opowieść jest wzruszającą afirmacją życia. <br /></p></blockquote><p>Moja opinia: </p><p>Jak to jest być sparaliżowanym? Jak to jest żyć, chcieć żyć jak dawniej, ale nie móc ruszyć nawet małym palcem u nogi? Jak to jest chcieć za wszelką cenę pokazać światu, że cały czas się jest, tylko teraz pozostaje się uwięzionym we własnym ciele? Jak to jest żyć w więzieniu zwanym swoim własnym ciałem? </p><p>Często zadawałam sobie takie pytania, będąc w pełni sprawną fizycznie, aktywną kobietą. Widok takich osób bardzo mnie poruszał i porusza i czasem na myśl nasuwały mi się właśnie takie pytania. Książka <i>Skafander i motyl </i>rozwiała moje wątpliwości. </p><p>Autobiografia Jeana-Dominique Bauby'a, redaktora naczelnego magazynu ELLE, który po rozległym wylewie uległ niemal pełnemu paraliżowi, to obraz człowieka, wciąż pełnego życia, pasji, miłości do swoich dzieci i pracy zamkniętego we własnym ciele, zupełnie nieruchomym, nazywanym przez niego skafandrem. Od tego wydarzenia jego światem staje się szpitalny pokój, wózek inwalidzki, a całe życie "zewnętrzne" toczy się pomiędzy sesjami rehabilitacji, karmieniem sondą, spotkaniami z przeróżnymi medykami. Może kontaktować się z nim jedynie za pomocą lewego oka. Wewnątrz swojego skafandra wciąż snuł marzenia i wspomnienia, z których składa się jego biografia. Bardzo zaskakujące było dla mnie to, jak wiele humoru i swoistego dystansu do własnej, patetycznej sytuacji zawiera ta opowieść. Mimo tak potężnego cierpienia Jean-Dominique był w stanie patrzeć na świat przez różowe okulary. Oczywiście nie zawsze. Bo nawet największy optymista załamałby się, gdyby nie mógł przemówić do własnych dzieci, które kocha, gdyby już nigdy nie mógł oddawać się swojej pasji, spotykać z rodziną i przyjaciółmi. </p><p>Jean-Dominique Bauby nie doczekał się premiery swojej autobiografii. Odszedł trzy dni wcześniej, 9 marca 1997 roku. <br /></p><p>Spędziłam z tą książką miłe niedzielne przedpołudnie, aby oderwać się od tego, co dzieje się aktualnie za naszą wschodnią granicą... Ale to już osobny temat. Polecam, myślę, że się nie zawiedziecie. </p><p style="text-align: center;">8,5/10 </p><p style="text-align: left;">Tytuł: Skafander i motyl <br />Autor: Jean-Dominique Bauby<br />Wydawnictwo: słowo/obraz terytoria <br />rok wydania polskiego:<br />okładka: miękka<br />liczba stron: 136 <br /></p>zuzanna bębnowiczhttp://www.blogger.com/profile/02098471693811570876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7556947172627037152.post-83443441222898556242022-02-19T20:27:00.002+01:002022-02-20T14:12:16.263+01:00"Kwiat, który zakwita o zmierzchu" Kopano Matlwa <p> </p><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiksgLlLztfQ98irGL3B74LPi3iipBEsYYTEoZLSThLUi9qBzkfce04_uYlrRtWuRolk0323Cu8xXIUQsrL0HhmDcLHQBnZA_GUNgedAGvjs8lqtFAb3Ra9hJ673zwhUrfE-jKcs64n00m2W-mYaDK9_48t8GdvNKfTOHOF-alq6eQPocDZH2ptrjOy=s1500" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1161" data-original-width="1500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiksgLlLztfQ98irGL3B74LPi3iipBEsYYTEoZLSThLUi9qBzkfce04_uYlrRtWuRolk0323Cu8xXIUQsrL0HhmDcLHQBnZA_GUNgedAGvjs8lqtFAb3Ra9hJ673zwhUrfE-jKcs64n00m2W-mYaDK9_48t8GdvNKfTOHOF-alq6eQPocDZH2ptrjOy=s16000" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr></tbody></table>Opis: <p></p><blockquote><p>Kiedy Masechaba spełnia swoje marzenie z dzieciństwa i zostaje lekarzem,
jej ambicje zostają poddane próbie w ponurych realiach
południowoafrykańskiego systemu opieki zdrowotnej.<br />
<br />
Po wyprowadzce od głęboko wierzącej matki nawiązuje przyjaźń z
zaangażowaną w politykę Nyashą i zaczyna dostrzegać coraz silniejsze
tendencje ksenofobiczne, będące echem apartheidu.<br />
<br />
Walcząc z własnymi demonami, będzie musiała zdecydować, czy zabrać głos i
wesprzeć przyjaciółkę, nawet gdyby oznaczało to największą ofiarę. </p></blockquote><p style="text-align: right;">Lubimy czytać </p><p style="text-align: left;">
<br /> Moja opinia:<br />
<br /> Niewiele słyszałam na temat polityki w RPA i innych krajach afrykańskich, ale znam pojęcie apartheidu i nie omieszkam stwierdzić, że w dzisiejszych czasach jego cienie nadal istnieją. <br />
<br /> Nigdy też nie czytałam książki, której akcja rozgrywałaby się na Czarnym Kontynencie i bardzo się cieszę, że moje pierwsze spotkanie z taką literaturą okazało się niezwykłe. <br />
<br /> Książka - pamiętnik, który jest zapiskiem rozmów głównej bohaterki z Bogiem, obnaża całą, straszliwą istotę cierpienia, z jakim mierzyli się ówcześni ludzie w południowej Afryce. Polityka podziału ludności na białą i czarną zrodziła ogrom nienawiści, która utkwiła w sercach Afrykańczyków bardzo mocno. Przemoc rodzi przemoc - tutaj to określenie jest wręcz do bólu prawdziwe. <br /> <br /> Masebacha zmaga się również z zawodem, jaki przysporzyły jej realia pracy lekarza w szpitalu w biednym mieście, gdzie niewiele robi się dla dobra pacjentów i często przyjmuje się założenie, że śmierć jest najlepszym lekarstwem. Musiała pozbyć się swoich idealistycznych wizji, by móc pracować i zarabiać. Angażuje się również w politykę, co pewnego dnia sprowadza na nią osobistą tragedię. <br /> <br /> Przyznam, że byłam wstrząśnięta rozwojem wydarzeń i tego, z jaką lekkością, jaką subtelnością zostały one ukazane. Cała książka jest jak poezja, eteryczna i lekka pomimo tak przerażającej, bolesnej historii. Tytułowy kwiat zakwitający o zmierzchu pojawia się właśnie w wyniku tych okropności. Niewiele osób jest w stanie przekuć to w dobro, ale bohaterce się to udało. I to dało mi w pewien sposób nadzieję. Po burzy zawsze pojawia się słońce... <br />
<br /> Bolesna, budząca grozę, ale ukazująca prawdziwe, najgorsze cechy ludzi. Jedna z lepszych książek, jakie kiedykolwiek czytałam. Polecam z całego serca. <br />
<br /></p><p style="text-align: center;"> 10/10 <br />
<br /></p><p style="text-align: left;"> Tytuł: Kwiat, który zakwita o zmierzchu
<br /> Autor: Kopano Matlwa
<br /> Wydawnictwo: Czarna Owca
<br /> rok wydania polskiego: 2018
<br /> okładka: twarda
<br /> liczba stron: 160 </p>zuzanna bębnowiczhttp://www.blogger.com/profile/02098471693811570876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7556947172627037152.post-36051062302110632582022-01-29T16:08:00.000+01:002022-01-29T16:08:14.664+01:00"Lekcje oddychania" Anne Tyler <p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjpqt7MTH0j776QqO1CqRaa2VrbHJ9ywDQgHBJ61xEVO3sJ3c0PstRBjHUw0tRQAJbjptZmLw5NRchaM5n3VGuy8jm3X7eUrNvfJRvdmCYKAkrvs9tvGVprw6aQSrHoHynCOwpkclze_uxG37wHPqBYw46V7CMf8aMSKKn4YawUPoWgVBte2jQJH3lT=s1500" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1125" data-original-width="1500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjpqt7MTH0j776QqO1CqRaa2VrbHJ9ywDQgHBJ61xEVO3sJ3c0PstRBjHUw0tRQAJbjptZmLw5NRchaM5n3VGuy8jm3X7eUrNvfJRvdmCYKAkrvs9tvGVprw6aQSrHoHynCOwpkclze_uxG37wHPqBYw46V7CMf8aMSKKn4YawUPoWgVBte2jQJH3lT=s16000" /></a></div> Opis: <p></p><blockquote><p><br />
Maggie i Ira są małżeństwem z 28-letnim stażem. Ona jest impulsywną,
lubiącą wtykać nos w cudze sprawy optymistką, on zaś niezwykle
praktycznym i poukładanym mężczyzną, często doprowadzającym żonę do
wściekłości swoim perfekcjonizmem. Pewnego dnia oboje wyruszają
samochodem na pogrzeb męża Sereny, serdecznej przyjaciółki Maggie. Po
drodze snują rozważania na temat wspólnego życia, a także losów swoich
dorosłych już dzieci, i spotykają szereg ekscentrycznych postaci, które
pozwalają im na nowo docenić obecność ukochanej osoby. </p></blockquote><p>Moja opinia: </p><p>Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej książce, tak samo, jak o jej autorce, ale przecież nie byłabym sobą, gdybym miała zrezygnować z odkrycia - być może - kolejnej literackiej perełki. Czy mi się udało? </p><p>Odpowiedź jest prosta - tak. Już pierwsze strony dały mi do zrozumienia, że jest to coś naprawdę godnego, wartego uwagi. Prosta, aczkolwiek naprawdę pełna liryzmu, trafnych i dających do myślenia sentencji, wspaniała opowieść o małżeństwie, które jak wiele innych małżeństw z kilkudziesięcioletnim stażem, staje pewnego dnia przed obliczem pewnego zakrętu ich wspólnej drogi. Oboje zaczynają widzieć w tej drugiej osobie irytujące wady, różnice charakterów, które nagle zdają się nie do przeskoczenia, a ich dorosłe już dzieci zaczynają prowadzić własne życie. </p><p>Barwni, realistyczni bohaterowie, szczególnie Maggie, która, choć czasem naprawdę zachodząca za skórę nie tylko swojemu mężowi, dzieciom, ale też i czytelnikom, naprawdę dała się polubić. </p><p>Jestem pełna podziwu dla autorki i bardzo chętnie sięgnę po kolejne jej powieści. Zapadająca w pamięć, piękna, ukazująca miłość jako uczucie, które jest w stanie wybaczyć i znieść naprawdę wiele przeciwności. Naprawdę polecam. </p><p style="text-align: center;">9/10 </p><p style="text-align: left;">Tytuł: Lekcje oddychania<br />Autor: Anne Tyler<br />Wydawnictwo: Świat Książki <br />rok wydania polskiego: 2014<br />okładka: miękka<br />liczba stron: 376<br /></p>zuzanna bębnowiczhttp://www.blogger.com/profile/02098471693811570876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7556947172627037152.post-67142819312312694642022-01-03T12:09:00.005+01:002022-01-03T12:15:50.406+01:00"Anna Karenina" Lew Tołstoj <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgl6K_J0Ld7ldkWd1yrvqAJz7ZOE8Y1aobxSZa-38pa0hz7UhIXwNgi3k-220J4VjcPKCCrbHHyspCIGyq9E4muYJVSCHf7Jh_9-9M_exqfuGwhgWNrHt0oyrMKgowym4hvF2MXEAM-b2wIJz6cSlzgrUmxpr_NY-bSWYW-_eDGWM30-ACFqOR8advO=s1600" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgl6K_J0Ld7ldkWd1yrvqAJz7ZOE8Y1aobxSZa-38pa0hz7UhIXwNgi3k-220J4VjcPKCCrbHHyspCIGyq9E4muYJVSCHf7Jh_9-9M_exqfuGwhgWNrHt0oyrMKgowym4hvF2MXEAM-b2wIJz6cSlzgrUmxpr_NY-bSWYW-_eDGWM30-ACFqOR8advO=s16000" /></a></div>
<br /></div>
Opis: <blockquote><p>Anna Karenina wiedzie dostatnie, stabilne i nieco nudne życie u boku
dużo starszego męża. Piękna młoda kobieta spełnia się jako matka, ale
nie stroni też od przyjęć, jest uwielbiana na petersburskich salonach.
Spokój znika wraz z pojawieniem się hrabiego Wrońskiego, który wprowadza
w życie Anny namiętność, jakiej nigdy nie zaznała. I zniszczenie,
którego nie da się cofnąć.</p></blockquote><p style="text-align: right;">Lubimy czytać </p><p style="text-align: left;">Moja opinia: </p><p style="text-align: left;">Ta książka była ze mną bardzo długo. Potrzebowałam czasu i wolnej głowy, by zagłębić się w tę wyjątkową historię i kawał naprawdę niesamowitej literatury. Odkąd odłożyłam ją przeczytaną na półkę, zrozumiałam, że moja opowieść o niej nie będzie subiektywna, więc nie nazwę też jej recenzją. Po prostu postaram się zachęcić Was do tego, by sięgnąć po <i>Annę Kareninę</i>, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście. </p><p style="text-align: left;">Rosja. XIX wiek. Arystokratyczna część społeczeństwa, jego przywileje, wystawne życie, rozrywki, ale też problemy i troski. Czas spędzany pomiędzy wyścigami konnymi, balami, klubami, wyjazdami za granicę, zdobywaniem nowych znajomości na coraz to wyższych stanowiskach. Powszechne bogactwo i życie nie raz ponad stan. </p><p style="text-align: left;">Anna, żona bardzo poważanego i ważnego człowieka, pana Karenina, zostaje poproszona przez swojego brata, aby pomogła mu załagodzić konflikt pomiędzy nim a jego żoną, która odkryła jego zdradę. Podczas tej podróży spotyka hrabiego Aleksego Wrońskiego, dobrze sytuowanego, przystojnego wojskowego. I choć dla obojga spotkanie to było bardzo spontaniczne i na pierwszy rzut oka nic nie znaczące, tych kilka chwil wystarczyło w zupełności, by zakochali się w sobie bez pamięci. Miłość ta nie będzie miała jednak prawa bytu wśród kręgów, w których się obracali, jednak będą robić wszystko, by móc ze sobą być. Decyzja ta poniesie za sobą wiele przeróżnych skutków, a sam finał... </p><p style="text-align: left;">Nie, niczego więcej Wam nie zdradzę. Mogę za to powiedzieć, że aby dobrze przeżyć lekturę tej książki, trzeba mieć naprawdę otwarty umysł. To nie jest coś, co czyta się szybko i łatwo, a kolejne strony niepostrzeżenie mijają. Tu trzeba odrobiny cierpliwości i powagi, by czerpać z książki jak najwięcej. Śmiało mogę stwierdzić, że jest wymagająca, ale nie jest też nie do przebrnięcia czy zbyt trudna. Czytanie jej to czysta rozkosz dla duszy prawdziwego miłośnika dobrych książek. Mój zachwyt nad stylem, kunsztem Lwa Tołstoja był współmierny do pracy, jaką wykonał, oraz do jego niezwykłego talentu, jaki posiadał. Trzeba naprawdę sporych umiejętności, by napisać tak duże dzieło, tak wielowątkowe, nasycone historią, obrazami ówczesnych ludzi, nie tylko arystokracji, ale też zwykłych mieszańców wsi, a przede wszystkim z tak brutalnie przedstawioną, obnażoną wręcz, psychiką dwójki zakochanych w sobie ludzi, których miłość nie mogła znaleźć sobie miejsca. Nie będzie przesadą, jeśli nazwę <i>Annę Kareninę </i>powieścią psychologiczną. Rozterki Wrońskiego, Anny oraz ich bliskich są do bólu prawdziwe. </p><p style="text-align: left;">Zgodzę się też ze stwierdzeniem, że każda kobieta znajdzie coś w sobie z tytułowej bohaterki. Która z nas nie chciałaby przeżyć prawdziwej, szczerej, gorącej miłości, dzięki której czułaby, że naprawdę żyje? Która z nas nie poświęciła jedną miłość w imię drugiej? Która z nas stała przed trudnym wyborem - opinia społeczeństwa czy własne szczęście? </p><p style="text-align: left;">Czuję ogromną satysfakcję mówiąc Wam o tej książce, która w pewnym momencie zrobiła ze mnie miazgę. Długo wybałuszałam oczy, nie mogąc dojść do siebie, a zawroty głowy czuję nawet teraz. Polecam - nieważne, że to wydanie ma ponad 900 stron, nieważne, że wymaga czasu, nieważne, że na półkach księgarń leży setki innych równie wartych uwagi tytułów - musicie przeczytać tę powieść. Nie zawiedziecie się. </p><p style="text-align: center;">-/10 </p><p style="text-align: left;">Tytuł: Anna Karenina<br />Autor: Lew Tołstoj<br />Wydawnictwo: Wydawnictwo Znak <br />rok wydania polskiego: 2012<br />okładka: miękka<br />liczba stron: 908<br /></p><br />zuzanna bębnowiczhttp://www.blogger.com/profile/02098471693811570876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7556947172627037152.post-26038490086052632592022-01-01T12:35:00.000+01:002022-01-01T12:35:47.302+01:00PODSUMOWANIE CZYTELNICZE 2021 ROKU <p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEij76SyezuCD9fEGubzQsmBKrKojacEGpCrUE7J9fbr3c-VqukMyaBOwDj_Hs4QR29VFt4-x6KhfFfNbaV3n_QSeUVvMem1ZqKb6mVlt5sbXIC5wuD5oCl3cHroiO-H3UpSPL16s84vVqpMIm864C3HBZVNEdrkaJoSp7LJ_sis3TzIC-BSS0elMDLM=s1500" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1125" data-original-width="1500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEij76SyezuCD9fEGubzQsmBKrKojacEGpCrUE7J9fbr3c-VqukMyaBOwDj_Hs4QR29VFt4-x6KhfFfNbaV3n_QSeUVvMem1ZqKb6mVlt5sbXIC5wuD5oCl3cHroiO-H3UpSPL16s84vVqpMIm864C3HBZVNEdrkaJoSp7LJ_sis3TzIC-BSS0elMDLM=s16000" /></a></div> <p></p><p>To był szalony, słodko-gorzki rok. Ja z pierwszej połowy 2021 roku i z drugiej połowy to dwie różne osoby. Łączy nas jednak jedna rzecz - niezmienna miłość do czytania. </p><p>Podsumowując swoje czytelnicze (nie)osiągnięcia z ostatnich miesięcy, postanowiłam odbiec nieco od tradycyjnych postów, jakie pojawiały się w latach ubiegłych, i przedstawię Wam tylko 3 (a może i aż) najlepsze książki, jakie przeczytałam. Wybór był trudny, tak samo jak trudno będzie ułożyć je od najgorszej-najlepszej do tej naj-najlepszej. Każda z nich odcisnęła we mnie swoje piętno, od każdej czegoś się nauczyłam i przy każdej przeżywałam ogrom przeróżnych emocji. </p><p>Całej książkowej społeczności blogosfery, a szczególnie tym Wam, którzy obserwują mojego bloga, życzę samych wspaniałości, dużo zdrowia, spełnienia marzeń, planów oraz mnóstwa cudownych książek do czytania. Dziękuję, że jesteście tu ze mną ❤ </p><p style="text-align: center;"> ~ <br /></p><h3 class="post-title entry-title" itemprop="name" style="text-align: center;"><a href="https://czytelniaprzykwiatowej13.blogspot.com/2021/06/slad-po-zamanych-skrzydach-sejal-badani.html" target="_blank">"Ślad po złamanych skrzydłach" Sejal Badani </a></h3><h3 class="post-title entry-title" itemprop="name" style="text-align: center;"><a href="https://czytelniaprzykwiatowej13.blogspot.com/2020/03/ponoc-i-poudnie-elizabeth-gaskell.html" target="_blank">"Północ i Południe" Elizabeth Gaskell</a></h3><h3 class="post-title entry-title" itemprop="name" style="text-align: center;"><a href="https://czytelniaprzykwiatowej13.blogspot.com/2021/04/dziewczeta-i-kobiety-alice-munro.html" target="_blank">"Dziewczęta i kobiety" Alice Munro </a>
</h3><h3 class="post-title entry-title" itemprop="name" style="text-align: center;"> ~ <br /></h3><h3 class="post-title entry-title" itemprop="name" style="text-align: center;"> </h3>zuzanna bębnowiczhttp://www.blogger.com/profile/02098471693811570876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7556947172627037152.post-51917343352682159672021-08-31T10:58:00.000+02:002021-08-31T10:58:56.722+02:00"Cymanowski młyn" Magdalena Witkiewicz, Stefan Darda <p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQ7aP3xsoo8rmEHpR69PiagTV4T1Mrvhe5gSfSTonzXRsUYMfG1g1Ual2sNo2653zLeusOFTTJkTQqnRPMRnpokSfPNLqOMn9j3VCs2AslRmgcLN0V21Zb2tAHOL1d7PZ-sKUKv01yn7s/s1500/IMG_2581.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1000" data-original-width="1500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQ7aP3xsoo8rmEHpR69PiagTV4T1Mrvhe5gSfSTonzXRsUYMfG1g1Ual2sNo2653zLeusOFTTJkTQqnRPMRnpokSfPNLqOMn9j3VCs2AslRmgcLN0V21Zb2tAHOL1d7PZ-sKUKv01yn7s/s16000/IMG_2581.JPG" /></a></div><br /> <p></p><p>Opis: <br /></p><blockquote><p>Małżeństwo Moniki i Macieja przechodzi głęboki kryzys.<br />
Oboje łudzą się, że tajemniczy prezent: urlop w leśnym pensjonacie, z
dala od ludzi i cywilizacji, może jeszcze wszystko uratować. Początkowo
ulegają romantycznym chwilom, jednak nagły wyjazd Macieja budzi demony
przeszłości. Łukasz, przystojny syn właściciela, do złudzenia przypomina
Monice jej byłego narzeczonego. Czy to tylko przypadkowe podobieństwo?<br />
Wyjazd, który miał ratować związek, okazuje się początkiem trudnych do
wyjaśnienia i niepokojących zdarzeń. Nic nie jest oczywiste, bohaterowie
głęboko skrywają tajemnice, a na światło dzienne wypływają przerażające
wspomnienia o krwawych zbrodniach sprzed lat.<br />
Kim tak naprawdę jest Łukasz? Czy małżeństwo Moniki i Maćka przetrwa
próbę sił? I jaką rolę pełni dziewczynka ze starej wyblakłej fotografii?</p></blockquote><p>Moja opinia: </p><p><i>Mistrzowskie połączenie thrillera i powieści obyczajowej</i>... Cóż, kiedy pierwszy raz wzięłam do ręki tę książkę i przeczytałam opis, stwierdziłam, że coś tu musi być nie tak. Dwóch autorów specjalizujących się w odmiennych kategoriach połączyło siły, by stworzyć... No właśnie. Tego byłam ciekawa i dlatego z chęcią przyjęłam niespodziewany podarunek od siostry, która dostała <i>Cymanowski młyn </i>od swojej wychowawczyni za dobre wyniki w nauce. Tak się składa, że mnie i ją uczyła ta sama polonistka i muszę przyznać, że spodziewałam się po niej lepszego gustu literackiego... Ale po kolei. </p><p>Jak wiecie, lub nie, jestem mocno uprzedzona do obyczajówek, które wyszły spod pióra polskich pisarek (czy tam pisarzy), ale staram się dać każdej książce szansę, bo wierzę, że znajdę w niej coś, co w jakiś sposób pozwoli mi wspominać ją ciepło. Książki pani Witkiewicz zrobiły na mnie niegdyś spore wrażenie, jednak to zauroczenie szybko minęło. Po przeczytaniu <i>Cymanowskiego młyna </i>zdałam sobie sprawę, że ten ogień już nigdy nie zapłonie. Bardzo, ale to bardzo szybko znudziłam się tą powieścią. Miałam to szczęście, że dosyć sprawnie się czytało, przez co właściwie przelatywałam wzrokiem po stronie doczytując tylko część tekstu, bo i tak wiedziałam, lub domyślałam się (trafnie), co jest napisane. Moją antypatię wzbudzała przewidywalność losów bohaterów, przynajmniej w pierwszej połowie książki. Potem przez chwilkę zrobiło się ciekawie, ale tylko przez chwilkę - bo przypomniałam sobie, że ów utwór pisały dwie osoby i przyszła właśnie pora na ten thriller... Taak. Uwierzcie mi, trochę się go naszukałam. Ale znalazłam tylko jakiś źle uformowany wątek nadprzyrodzony, coś jak... opętanie? Wcielenie udręczonej duszy człowieka, który zmarł tragicznie i ma zamiar mścić się (na nie wiadomo w sumie kim)? Nie wiem, jak to nazwać. W każdym razie wątek "paranormalny" wyszedł wręcz groteskowy. Żeby tego było mało, w fabule ni stąd ni zowąd pojawiały się osoby, które jeszcze bardziej ją gmatwały, przedstawiały historię w tak odjechany sposób, że trudno było się w tym połapać. Aż jestem ciekawa, czy sami autorzy byli w stanie to zrobić, bo ja odniosłam wrażenie, że nawet jeśli - to przymknęli na to oko. </p><p>Kreacje bohaterów również pozostawiały wiele do życzenia, może poza jedną - postacią Jerzego Zawiślaka, który okazał się niezłym ziółkiem. To jedyna rzecz, która mnie jakoś pozytywnie zaskoczyła. O reszcie postaci można zapomnieć. </p><p>Niewątpliwym plusem powieści jest jej klimat; moje ukochane Kaszuby, lasy, jeziora i prawdziwa głusza. Tylko to tak naprawdę mi się podobało i tylko dlatego zdecydowałam się dokończyć lekturę. Akcja rozkręciła się mniej więcej na ostatnich stu, może pięćdziesięciu stronach, tak jakby autor, sam już znudzony tym, co pisze, postanowił ją zakończyć i wyjaśnić "niewyjaśnione". Naprawdę absurdalny groch z kapustą... </p><p>Jest takie słuszne powiedzonko: <i>Mówiły jaskółki, że niedobre są spółki</i>. Jest w tym ogrom racji. Żadnemu z tych autorów nie wyszła ona na dobre, ponieważ stworzyli coś obrzydliwie przeciętnego. O wiele lepiej by było, gdyby powieść obyczajowa została powieścią obyczajową, a thriller thrillerem. To połączenie mogłoby być znakomite, gdyby wzięła się za to odpowiednia dusza, o niebanalnym piórze, znajomości zjawisk paranormalnych i umiejętności kreowania świata literackiego, który wciąga i zaskakuje. Tutaj tego po prostu zabrakło. Jest tylko rozczarowanie. O sięgnięciu po kolejną część nawet nie myślę.<br /></p><p style="text-align: center;">5/10</p><p style="text-align: left;">Tytuł: Cymanowski młyn<br />Autorzy: Magdalena Witkiewicz, Stefan Darda <br />Seria: Cymanowski młyn (tom I)<br />Wydawnictwo: Filia <br />rok wydania polskiego: 2019<br />okładka: miękka<br />liczba stron: 420<br /></p>zuzanna bębnowiczhttp://www.blogger.com/profile/02098471693811570876noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7556947172627037152.post-44469511163741788092021-06-30T17:07:00.000+02:002021-06-30T17:07:56.389+02:00"Ślad po złamanych skrzydłach" Sejal Badani <p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhL7p7RavkMEfInPBu8oz2maPa1N2t5hvLrk1YfwR9KzYC_micsNUgbhd83zKicZSxi9JVixIP0TrUXr1dSDaXqeiKN1qfClQIyMZipxLrm4U9MWuUXGwidfVrdFWOX7cdn6_Jb0QlNfPM/s1500/IMG_2556.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1079" data-original-width="1500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhL7p7RavkMEfInPBu8oz2maPa1N2t5hvLrk1YfwR9KzYC_micsNUgbhd83zKicZSxi9JVixIP0TrUXr1dSDaXqeiKN1qfClQIyMZipxLrm4U9MWuUXGwidfVrdFWOX7cdn6_Jb0QlNfPM/s16000/IMG_2556.JPG" /></a></div><br /><p></p><p> Opis: </p><blockquote><p>Kiedy ojciec Sonyi zapada w śpiączkę, młoda kobieta niechętnie powraca
na łono rodziny, którą zostawiła przed laty. Odkąd dziewczyna opuściła
dom, żyła z dala od wszelkich zobowiązań, podczas gdy jej spokojna
siostra Trisha odnalazła się w perfekcyjnym domu na amerykańskich
przedmieściach, a ambitna Marin konsekwentnie budowała karierę zawodową.
Wszystkie kobiety pamiętają czas, kiedy cała rodzina żyła szczęśliwie w
Indiach i wszystkie starają się na swój sposób radzić sobie z
dramatycznymi zdarzeniami, które spotkały je po przyjeździe do USA.<br />
<br />
Jednak kiedy siostry i matka spotykają się ponownie, pogrzebane
tajemnice zaczynają wychodzić na światło dzienne. Patrząc na
nieprzytomnego ojca – ofiarę rasizmu, a później sprawcę okrutnej
przemocy, kobiety zmagają się z osobistymi demonami. Rozdrapując wciąż
niezagojone rany, muszą uporać się ze wstydliwym uczuciem nadziei, aby
ich ojciec nigdy nie wyzdrowiał.</p></blockquote><p>Moja opinia: </p><p>Są takie książki, które przyciągają swoją magią. Nie okładką, nie znanym nazwiskiem autora, nie wszędobylskimi reklamami czy promocjami. Są ciche, spokojne i cierpliwie czekają na odkrycie. Tak właśnie było w przypadku <i>Śladu po złamanych skrzydłach</i>. Nigdy o niej nie słyszałam, nigdzie też nie widziałam, by blogosfera się nią zachwycała. To błąd - uwierzcie mi. </p><p>Rzadko kiedy potrafię być wstrząśnięta tym, co czytam. Fabuła musi być naprawdę brutalna, opowiadana historia naprawdę życiowa i prawdziwa, bym była w stanie tak ją przeżywać - płakać, śmiać się, wkurzać, nie dowierzać, kręcić głową z frustracją lub politowaniem, czy piać z zachwytu. Tutaj właśnie tak było, chociaż w czasie lektury przeważały te złe emocje. Bo jak tu uśmiechać się czytając o przemocy domowej? Fizycznej i psychicznej? Zupełnej niemocy i bierności jej ofiar? Nie byłam w stanie obcować z książką dłużej niż kilka rozdziałów, bo natłok myśli, jakie się wówczas nasuwały, był nie do zniesienia. Jednocześnie byłam bardzo ciekawa, jak losy bohaterek potoczą się dalej. Czy poradzą sobie z traumą? Czy w końcu każda z nich dowie się prawdy o sobie? </p><p>Dawkowałam sobie tę książkę tak długo, jak tylko mogłam, w końcu jednak dobrnęłam do końca. Całą noc nie dawała mi spokoju i przyznam, że po dwóch dniach od zakończenia, nadal o niej myślę. </p><p>Jestem pod wrażeniem umiejętności autorki i przedstawienia swojej historii w prawdziwie wciągający sposób. Rzadko spotyka się pisarzy, który mają zdolności do opisywania uczuć i przeżyć bohaterów tak, jakby przeżyli to na własnej skórze. Potrzeba do tego wyjątkowo silnie rozwiniętej empatii - Sejal Badani posiada ją i bardzo ją sobie za to cenię. </p><p>Nie mam niczego złego do zarzucenia tej książce. Jest po prostu doskonała i życzę sobie, by więcej się o niej mówiło. Skradła moje serce i zostanie w nim na zawsze. </p><p><br /></p><p style="text-align: center;">10/10 </p><p style="text-align: left;">Tytuł: Ślad po złamanych skrzydłach <br />Autor: Sejal Badani <br />Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece<br />rok wydania polskiego: 2018<br />okładka: miękka<br />liczba stron: 488<br /></p><p style="text-align: left;"><br /></p>zuzanna bębnowiczhttp://www.blogger.com/profile/02098471693811570876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7556947172627037152.post-39814554126111684832021-05-23T18:04:00.000+02:002021-05-23T18:04:01.336+02:00"Mój przyjaciel kot" Britt Collins <p style="text-align: left;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaVl-JJc0DVsNj7sbUHkb-InwhSTeyNgdPNeGJyRgmE5U7uHLXQnD_fCCSZhV07Bx1ByQcYCV3PbNBdzt2Lsh9ry4kddd9qPuW6ugqAxkpPxTAbIPV4SCZ5dDLQ7lqUnBwu4SWU9z7l-o/s1500/IMG_2541.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1000" data-original-width="1500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaVl-JJc0DVsNj7sbUHkb-InwhSTeyNgdPNeGJyRgmE5U7uHLXQnD_fCCSZhV07Bx1ByQcYCV3PbNBdzt2Lsh9ry4kddd9qPuW6ugqAxkpPxTAbIPV4SCZ5dDLQ7lqUnBwu4SWU9z7l-o/s16000/IMG_2541.JPG" /></a></div> Opis:<p></p><p></p><blockquote><p>Historia niesamowitej przyjaźni, która wydarzyła się naprawdę<br />
<br />
Michael King to bezdomny, zagubiony i smutny człowiek, który od wielu
lat żyje na ulicach Portland. Pewnej deszczowej nocy znajduje zaniedbaną
i ranną kotkę, którą postanawia przygarnąć. Michael wydaje ostatnie
pieniądze na karmę i leki dla futrzaka, któremu nadaje imię Tabor.<br />
<br />
Od tej chwili jego życie zaczyna zmieniać się na lepsze – wreszcie staje
się zauważalny dla innych ludzi, którzy widząc ten nietypowy duet,
chętniej dzielą się jedzeniem i pieniędzmi. Kiedy do Portland zbliża się
zima, Michael postanawia zabrać Tabor w stronę ciepłej Kalifornii. Tak
zaczyna się ich niesamowita podróż.<br />
<br />
Na swojej drodze spotykają wiele życzliwych osób, ale także mnóstwo
trudności do pokonania. W chwilach zwątpienia Tabor obdarza Michaela
radością i nadaje jego życiu sens. Mężczyzna wreszcie ma kogoś, o kogo
się troszczy i inspiruje go do bycia lepszym człowiekiem oraz uporania
się z traumami przeszłości.<br />
<br />
W trakcie podróży para staje się nierozłączna, ale kiedy Michael zabiera
Tabor do weterynarza, okazuje się, że kotka ma chip identyfikacyjny i
właściciela, który bardzo za nią tęskni. Michael stanie w obliczu
trudnej decyzji. Czy zdobędzie się na to, aby rozstać się z Tabor i
znaleźć nowy cel w życiu?</p></blockquote><p style="text-align: right;">Lubimy czytać </p><p style="text-align: left;">Moja opinia: </p><p style="text-align: left;">Jako naczelna kociara mojej rodziny i miłośniczka wszystkiego, co ma kocie akcenty, nie mogłam nie przeczytać tej książki. Nie zraziła mnie nawet dość niska, jak dla mnie, ocena w serwisie Lubimy czytać, czym bardzo często kieruję się przy dobieraniu lektur i robieniu zakupów w księgarniach internetowych. Wiedziałam, że muszę ją mieć i koniec. </p><p style="text-align: left;"><i>Mój przyjaciel kot </i>to książka, która stanie się szczególnie bliska wszystkich ulubieńcom mruczków. To opowieść o kotce Macie (Tabor) oraz bezdomnym Michaelu, który pewnego deszczowego wieczora znajduje ją wystraszoną i przemokniętą pod kawiarnianym krzesłem. Nie mógł przypuszczać, że to spotkanie i decyzja o przygarnięciu zwierzęcia tak mocno zmienią jego życie. Dla człowieka nie mającego dachu nad głową, pracy, za to zmagającego się z ciężkim bagażem trudnych życiowych doświadczeń, kot to chyba ostatni towarzysz tułaczki, jakiego mógłby sobie życzyć. Jednak Tabor - bo tak ją nazwał - była niezwykłym, wyrozumiałym kompanem, który podbił serce Michaela. </p><p style="text-align: left;">Muszę przyznać, że ja również zauroczyłam się w tym wspaniałym kociaku i z ogromnym zainteresowaniem śledziłam przygody tej wyjątkowej dwójki przyjaciół. Bo wiecie, że ta historia naprawdę się wydarzyła? Ja też nie mogłam w to uwierzyć, ale jednak. I choć zakończenie wycisnęło z moich oczu wiele łez, nie było ono smutne. Było takie, jakiego sobie życzyłam - dla Tabor-Maty, jej właściciela Rona, Michaela i jego przyjaciół. </p><p style="text-align: left;">Próżno tu szukać wyszukanego stylu pisarskiego, wartkiej, zaskakującej akcji, czy świetnie wykreowanych fikcyjnych bohaterów. To po prostu opowieść o wyjątkowym kocie i wyjątkowym człowieku, których ścieżki życia przecięły się w idealnym momencie. Takie scenariusze pisze tylko życie. </p><p style="text-align: left;">Cieszę się również, że jako dyplomowany technik weterynarii i mama dwóch kocurków mogę potwierdzić, że koty to niesamowite, wielce inteligentne, empatyczne i cudowne stworzenia. Nie można posiadać kota i jednocześnie nie darząc go uczuciem. Koty potrafią rozczulić nawet największego twardziela i owinąć go sobie wokół swojej słodkiej łapki. Możecie mi wierzyć ;)</p><p style="text-align: left;">Spędziłam przy tej książce naprawdę fantastyczne chwile pełne śmiechu i wzruszeń. Polecam z całego serca. </p><p style="text-align: left;">PS: Zdjęcie główne - model: mój starszy kot, Żaba <br /></p><p style="text-align: center;">8/10</p><p style="text-align: left;">Tytuł: Mój przyjaciel kot<br />Autor: Britt Collins<br />Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece <br />rok wydania polskiego: 2018 <br />okładka: miękka<br />liczba stron: 328<br /></p><p style="text-align: right;"> <br /></p>zuzanna bębnowiczhttp://www.blogger.com/profile/02098471693811570876noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7556947172627037152.post-82947130298851215052021-05-06T12:56:00.000+02:002021-05-06T12:56:36.665+02:00"Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek" Mary Ann Shaffer, Annie Barrows <p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgq3j77BuMvcAVO0n61IPjmCbpk7DhAjBASDASiPDpZT_hw7I7TC9zavG7DMSOehEGoBYP01B-nA8zNthDq2EkzKQCgUi7kq-tUJ_fcYGGXOQfWjydROkdpiGneusU4U5XtOnQHJUxdpy4/s1225/IMG_2535.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="990" data-original-width="1225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgq3j77BuMvcAVO0n61IPjmCbpk7DhAjBASDASiPDpZT_hw7I7TC9zavG7DMSOehEGoBYP01B-nA8zNthDq2EkzKQCgUi7kq-tUJ_fcYGGXOQfWjydROkdpiGneusU4U5XtOnQHJUxdpy4/s16000/IMG_2535.JPG" /></a></div><br /> <p></p><p>Opis: </p><blockquote><p>Londyn, 1946 rok. Juliet Ashton po udanym debiucie literackim zastanawia
się nad tematem na nową powieść. Ale w sytuacji, gdy kraj leczy rany po
działaniach wojennych, wymyślenie odpowiednio interesującej fabuły jest
bardzo trudne. Niespodziewanie Juliet otrzymuje od czytelnika książki
niecodzienny list. Dowiaduje się z niego m.in. o powstaniu na wyspie
Guernsey Stowarzyszenia Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych
Obierek. Zaintrygowana odpisuje nieznajomemu. Z ożywionej
korespondencji, jaka potem się rozwija, wyłania się niezwykle ciekawy
obraz życia mieszkańców wyspy w czasie wojny i pięcioletniej okupacji
hitlerowskiej. Juliet zaproszona przez nowych przyjaciół odwiedza
Guernsey. Urzeczona przyrodą , ciszą a przede wszystkim serdecznością
ludzi, postanawia osiąść na wyspie. Znajduje tu nie tylko kopalnię
tematów, ale także miłość. </p></blockquote><p style="text-align: right;">Lubimy czytać</p><p style="text-align: left;">Moja opinia:</p><p style="text-align: left;">Przygoda z tą książką zaczęła się przypadkiem, od przeglądania Facebooka. Nie ukrywam, że zaintrygował mnie jej tytuł - czy widzieliście kiedyś placka z obierek? Nie może być, cytując słynny klasyk. Natychmiast połknęłam haczyk i ku mojej radości, kilka tygodni później, znalazłam ją na wyprzedaży tanich książek. </p><p style="text-align: left;">Temat II wojny światowej oraz jej socjologiczny aspekt to trudne zagadnienie. Chcąc o nim pisać, trzeba się naprawdę solennie do tego przygotować. Obie autorki wywiązały się z tego zadania przyzwoicie - w książce mamy świetnie przedstawione życie ludzi na wyspie pod niemiecką okupacją, próby przetrwania głodu i nędzy, obraz obozu koncentracyjnego oraz trauma tych, którzy zostali z niego oswobodzeni i próbują żyć dalej z okrutnym piętnem tych tragicznych dni. <br />Bardzo zaskoczyła mnie forma przedstawienia fabuły jako szereg listów pisanych między Juliet - główną bohaterką - a jej nowymi znajomymi z wyspy Guernsey, wydawcą i przyjaciółką, Sophie. I nie tylko. Taki zabieg okazał się całkiem interesujący i w żadnym stopniu nie umniejszył wartości ukazanej historii. </p><p style="text-align: left;">Kreacje absolutnie wszystkich bohaterów zasługują na uznanie. Znajdziemy wśród nich oczywiście typowego szarmanckiego i obrzydliwie przystojnego amanta czy wszystkowidzącą i wszystkowiedzącą przyjaciółkę, ale wszyscy są na swój sposób osobliwi, tacy, których naprawdę chciałoby się znać. </p><p style="text-align: left;">Szczerze mówiąc, zazdrościłam Juliet takich przyjaciół. Sama chciałabym znaleźć się na maleńkiej wysepce, wśród osób, które znają się do szpiku kości, kochają i pomagają sobie wzajemnie. Móc pracować słuchając szumu fal i wiatru, spacerować po plaży i urządzać na niej przyjęcia. </p><p style="text-align: left;">Zagłębiając się w lekturze, naprawdę mogłam poczuć się jak mieszkanka Guernsey, choć nigdy tam nie byłam. To było tylko chwilowe, lecz cudowne oderwanie się od rzeczywistości. Polecam z całego serca. </p><p style="text-align: center;">9/10</p><p style="text-align: left;">Tytuł: Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek <br />Autorzy: Mary Ann Shaffer, Annie Barrows<br />Wydawnictwo: Świat Książki<br />rok wydania polskiego: 2018<br />okładka: miękka<br />liczba stron: 256<br /></p>zuzanna bębnowiczhttp://www.blogger.com/profile/02098471693811570876noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7556947172627037152.post-50203938926894269892021-04-28T15:07:00.000+02:002021-04-28T15:07:25.900+02:00"Dziewczęta i kobiety" Alice Munro <p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsldnM3fojtZYvyQApEeFVzdJftRpnQxOoG3d7fPP3I22MDlyr3Gaw0Gff20QZ6e8jRjyX_lmpwROXq1kiq_DpPZSQx51xjd4Lqn9SzGMcSgc9KxHWwIpya0MdQNvrXV8W4JVhKQp_QzI/s1500/IMG_2530.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1103" data-original-width="1500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsldnM3fojtZYvyQApEeFVzdJftRpnQxOoG3d7fPP3I22MDlyr3Gaw0Gff20QZ6e8jRjyX_lmpwROXq1kiq_DpPZSQx51xjd4Lqn9SzGMcSgc9KxHWwIpya0MdQNvrXV8W4JVhKQp_QzI/s16000/IMG_2530.JPG" /></a></div><br /><p></p><p> Opis: </p><blockquote><p style="text-align: left;">Del ma dosyć prowincjonalnego życia w Ontario i wiejskiej mentalności.
Dziewczyna żyje na farmie swojego ojca, gdzie najbliższymi jej osobami
są stary kawaler, ekscentryczny przyjaciel rodziny oraz jej ordynarny
młodszy brat. Kiedy Del zaczyna spędzać więcej czasu w centrum miasta,
coraz częściej towarzyszy jej matka, pewna słuszności swoich poglądów
agnostyczka, sprzedająca farmerom encyklopedie. Dziewczyna zaprzyjaźnia
się również z energiczną lokatorką matki, Fern Dogherty, oraz jej
przyjaciółką Naomi. Właśnie z nimi Del dzieli się swoimi problemami i
przemyśleniami związanymi z okresem dojrzewania. W ten sposób bohaterka
odkrywa blaski i cienie kobiecości. Dziewczyna staje się bacznym
obserwatorem, rejestrującym rzeczywistość małomiasteczkowego życia.</p></blockquote><p style="text-align: right;">Lubimy czytać <br /></p><p>Moja opinia: </p><p>Z twórczością Alice Munro spotkałam się kilka lat temu w ramach zbioru jej opowiadań <i>Coś, o czym chciałam ci powiedzieć</i>. I choć trudno mi było ją obiektywnie ocenić, nie mogłam nie zauważyć, że styl pisania, elokwencja i kunszt literacki stawiają tę kanadyjską pisarkę naprawdę wysoko. Nagroda Nobla, którą otrzymała w 2013 roku nie jest więc bezpodstawna.</p><p>Podobne myśli naszły mnie podczas lektury jej jedynej powieści, <i>Dziewczęta i kobiety</i>, opisującej życie kobiet w prowincjonalnym kanadyjskim miasteczku w latach 40-tych ubiegłego wieku. Główną bohaterką jest Del, którą poznajemy jako dziewczynkę mieszkającą na farmie specjalizującej się w hodowli lisów futerkowych. Dzięki niej spotykamy mieszkańców Jubilee, jego otoczenie oraz atmosferę, przygnębiającą i wbijającą w marazm każdą ambitną, młodą i pragnącą żyć według własnych zasad osobę, taką jak ona. Towarzyszymy Del podczas jej okresu dorastania, pierwszych fascynacji płcią przeciwną, fantazji i potrzeb, które budziły się w jej kobiecym umyśle i ciele. Razem z Naomi, swoją przyjaciółką, lubiły snuć wyobrażenia na temat mężczyzn i współżycia z nimi. Del jest osobą nietuzinkową. Ciągle poszukująca prawd o otaczającym ją świecie, sensu wiary w Boga, znaczenia i roli kobiety w społeczeństwie. Świadomie lub nie, poszukiwała również miłości - czegoś, czego doświadczyła bardzo niewiele ze strony najbliższych. </p><p><i>Dziewczęta i kobiety</i> to książka przesiąknięta wręcz feminizmem. Munro skupiła się przede wszystkim na kobiecych postaciach, kreśląc ich doskonałe i pełne portrety. Każda z bohaterek jest inna, wyjątkowa na swój sposób, prawdziwa. Łatwo można odnaleźć ich żyjące pierwowzory w dzisiejszym świecie. Walczyły o swoją pozycję, nie chciały być tylko "ozdobą" swoich mężczyzn, chciały być wyzwolone i w pełni korzystać z życia. Całość jest jednak odpowiednio wyważona, nienachalna. Proza życia - tak najłatwiej i najzwięźlej jest to ująć. Munro ma dar opisywania zwykłych sytuacji w wyjątkowy i poetycki sposób i jest to jej ogromny atut. Pomimo tego, iż książek o podobnej tematyce trochę już powstało, ta jest osobliwa i jedyna w swoim rodzaju właśnie ze względu na talent pisarki. </p><p>Nieprzerysowana, bardzo życiowa, intrygująca, pouczająca i dająca do myślenia. To tylko niektóre określenia, jakie przychodzą mi do głowy na myśl o tej powieści. Polecam z całego serca. </p><p style="text-align: center;">9,5/10</p><p style="text-align: left;">Tytuł: Dziewczęta i kobiety <br />Autor: Alice Munro<br />Wydawnictwo: W.A.B<br />rok wydania polskiego: 2013<br />okładka: miękka<br />liczba stron: 384<br /></p>zuzanna bębnowiczhttp://www.blogger.com/profile/02098471693811570876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7556947172627037152.post-40320424052387964972021-04-03T11:34:00.001+02:002021-04-03T13:56:05.288+02:00"Na plaży Chesil" Ian McEwan<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrDx7w2kHNlD_GYlsIkgTGOd2kWDfYArCXZgXMXMBup1incQrlA7frbxVcUff9cb4eN5tUgJ_2YRqCT9cJEpipNWCaHQkC5JtGuO673JoBM8rpbQdW-3TosAnGydU47Wyu0ZL5q1_dkms/s1500/IMG_2525.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1000" data-original-width="1500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrDx7w2kHNlD_GYlsIkgTGOd2kWDfYArCXZgXMXMBup1incQrlA7frbxVcUff9cb4eN5tUgJ_2YRqCT9cJEpipNWCaHQkC5JtGuO673JoBM8rpbQdW-3TosAnGydU47Wyu0ZL5q1_dkms/s16000/IMG_2525.JPG" /></a></div><p></p><p>Opis: <br /></p><blockquote><p>Czerwiec 1962 roku. Para nowożeńców przybywa do hoteliku na południowym
wybrzeżu Anglii, by spędzić tam noc poślubną. Florence, córka biznesmena
i filozofki, jest utalentowaną skrzypaczką marzącą o założeniu własnego
kwartetu smyczkowego. Edward to zdolny absolwent historii interesujący
się wpływem wielkich ludzi na kształt dziejów.<br />
Oboje z niepokojem myślą o chwili, gdy skonsumują małżeństwo – ona boi
się fizycznego zbliżenia, on obawia się, że nie sprosta czekającemu go
zadaniu. Niemożność pokonania barier i nieumiejętność rozmowy o
wspólnych problemach doprowadzą do dramatu…</p></blockquote><p style="text-align: right;">Lubimy czytać</p><p style="text-align: left;">Moja opinia:</p><p style="text-align: left;">Miałam już tę przyjemność zapoznać się z twórczością Iana McEwana przy lekturze <i>Pokuty</i>, która mimo upływu czasu, wciąż intensywnie żyje w moich myślach i wzywa, bym sięgnęła po nią po raz kolejny. <br />Przeszukując listę książek tego autora natrafiłam na pozycję z mojej dzisiejszej recenzji. Zaintrygował mnie jej opis, ponieważ w swoim zbiorze nie mam jeszcze pozycji, która mówiłaby o tak delikatnej i jednocześnie szeroko pojętej sferze. Na moje szczęście natrafiłam na nią bardzo szybko na kiermaszu taniej książki i zabrałam ze sobą. Króciutka, licząca niewiele prawie 200 stron książka, którą można przeczytać w jeden, przyjemnie spędzony wieczór. Czy tak właśnie było?</p><p style="text-align: left;">Dwójka bardzo młodych ludzi, których życie dopiero się rozpoczyna, staje w obliczu chwili, gdy ich zawarte kilka godzin wcześniej małżeństwo ma zostać dopełnione. Oboje są bardzo przejęci i pełni przeróżnych obaw. Nie są jednak w stanie znaleźć odpowiednich słów oraz chwili, by o tym porozmawiać - brakuje im wiedzy, doświadczenia i nie mają pojęcia, jak się zachować. Milczenie Florence i Edwarda na temat swoich lęków i własnych pragnień powoduje lawinę dramatycznych wydarzeń, które zakończyły się dla nich w najgorszy możliwy sposób.</p><p style="text-align: left;">Chyba każdy z nas, stojąc przed obliczem tej jakże wyjątkowej chwili, jaką jest pierwsze poważne zbliżenie z ukochaną osobą, nie odczuwał w sobie pewnej nutki strachu. Wiele rzeczy może pójść przecież nie tak, a co jeśli okaże się, że nie jesteśmy w stanie dać tej drugiej osobie szczęścia, spełnienia, co jeśli my poczujemy, że to kompletnie nie to. Z takimi obawami zmagali się bohaterowie tej książki. Byłam bardzo ciekawa, jak autor poradzi sobie z ich przedstawieniem, czy odpowiednio nakreśli ich myśli i uczucia. Nie rozczarowałam się. Dostajemy pełne, nieprzerysowane i prawdziwe portrety Florence i Edwarda, poznajemy ich przeszłość, domy oraz obyczaje, w których dorastali i które w znacznym stopniu wpłynęły na to, kim byli. Ogromną rolę w kształtowaniu światopoglądu ludzi tamtych czasów odegrała panująca wówczas epoka wiktoriańska, pełna pruderii i sztywnych konwenansów, która mimo iż chyliła się ku upadkowi na rzecz rewolucji seksualnej lat 70-tych, wciąż była mocno zakorzeniona w ludzkich umysłach oraz środowiskach, z których wywodzili się młodzi.</p><p style="text-align: left;">Właśnie ta niemożność wypowiedzenia delikatnych i intymnych myśli budziła u nich wstyd i zamykała usta Edwarda i Florence w momencie, gdy rozmowa o nich była im najbardziej potrzebna. Bez niej nie mogli się tak naprawdę poznać - byli po prostu dwójką poślubionych sobie nieznajomych, z czego oboje zdali sobie sprawę tuż po nieudanym pierwszym seksie. </p><p style="text-align: left;">Mówiąc szczerze, nie spodziewałam się <i>takiego</i> zakończenia. Naprawdę. Kiedy docierałam do ostatnich stron, moje oczy robiły się coraz większe, a w głowie rozlegało się jedno wielkie "NIE!" Tutaj spotkało mnie też małe rozczarowanie, bowiem autor potraktował koniec historii Edwarda bardzo pobieżnie. Miałam po nim pewny niedosyt, który wciąż gdzieś we mnie pozostał. Chciałam więcej, dużo więcej. Niestety nie można mieć wszystkiego. </p><p style="text-align: left;">To piękna i pouczająca powieść, która uwypukla konsekwencje niewypowiedzianych słów oraz myśli. Pokazuje, że nie można milczeć na temat własnych pragnień i uczuć i trzeba liczyć się z nimi na równo z uczuciami drugiej osoby. Mimo iż jest tak mało obszerna, <i>Na plaży Chesil </i>pozostawiła we mnie trwały ślad. Z pewnością będę do niej wracać. </p><p style="text-align: center;">9/10</p><p style="text-align: left;">Tytuł: Na plaży Chesil<br />Autor: Ian McEwan<br />Wydawnictwo: Albatros<br />rok wydania: 2018<br />okładka: twarda<br />liczba stron: 192<br /><br /></p><p></p>zuzanna bębnowiczhttp://www.blogger.com/profile/02098471693811570876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7556947172627037152.post-27896736931945053702021-02-04T11:22:00.001+01:002021-02-04T11:24:49.802+01:00"Północ i Południe" Elizabeth Gaskell<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_AmcSut8W1nFMz5USN4wUck1nMa4sIVDSOfG8kxB-BfMskJ7rujWziyrzpUJJwYmK9F4EohzZP8WAwVYy3FVjHn4Q3ayTPeoOyuP4qC2t92SlOv-buAkhrsWQEVC_uT48T-VhQ38VYZY/s1600/IMG_20180427_074539.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1260" data-original-width="1600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_AmcSut8W1nFMz5USN4wUck1nMa4sIVDSOfG8kxB-BfMskJ7rujWziyrzpUJJwYmK9F4EohzZP8WAwVYy3FVjHn4Q3ayTPeoOyuP4qC2t92SlOv-buAkhrsWQEVC_uT48T-VhQ38VYZY/s16000/IMG_20180427_074539.jpg" /></a></div> </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">Opis: </div><blockquote><p>Margaret Hale i John Thornton to niezwykła para. Ona, dobra i wrażliwa
na ludzką krzywdę, pochodzi z zamożnego południa Anglii. On,
przemysłowiec z północy i znajomy jej ojca, uważa, że najważniejsze są
prawa ekonomii. Poznają się, gdy Margaret wraz z rodziną przenosi się z
zielonego Helstone do robotniczego Milton. W zadymionym mieście młoda
kobieta odkrywa świat, o jakim nie miała pojęcia: pełen biedy, chorób i
nieustannego wiązania końca z końcem. Tak właśnie wygląda życie
pracującej dla Thorntona rodziny Higginsów, z którą się zaprzyjaźnia.
Gdy w fabryce wybucha strajk, Margaret nie ma wątpliwości, po czyjej
stanąć stronie. Ale w dramatycznej sytuacji to właśnie Thornton będzie
potrzebował jej pomocy.</p></blockquote><p style="text-align: right;">Lubimy czytać </p><p style="text-align: left;">Moja opinia: </p><p style="text-align: left;">Po lekturze <i>Żon i córek </i>stałam się wręcz głodna kolejnych powieści Gaskell. Niestety była to już ostatnia w mojej biblioteczce, więc chciałam ją dawkować sobie w miarę ostrożnie, bo nie mogłam pozwolić na to, aby tak szybko się skończyła. Niestety wciągnęła mnie na tyle, że przeczytałam ją w sześć dni. Sześć dni spędzonych z książką, która... naprawdę mnie zaskoczyła. </p><p style="text-align: left;">Zacznijmy od tego, że <i>Północ i Południe </i>zupełnie odbiega koncepcją i dotychczasowym wzorcem powieści tej pisarki. Akcja rozgrywa się w znacznej większości w przemysłowym mieście Milton (Manchesterze), brudnym i zadymionym przez fabryki i przędzalnie. To skrajnie odmienne środowisko i tło, w którym dotychczas Gaskell umiejscawiała swoich bohaterów. Była to dla mnie niesamowita i bardzo ożywcza odmiana, ponieważ wiedziałam, że tym sposobem autorka jest w stanie mnie czymś zaskoczyć. I robiła to - niemal w każdym rozdziale działo się coś, co kompletnie wybijało mnie z rytmu albo wprawiało w osłupienie, przez co naprawdę trudno było mi, ot tak, odłożyć tę książkę. Chciałam tylko więcej. Jednym z tych zaczepnych wątków była oczywiście zażyłość - choć nie zawsze widoczna dla bohaterów i akceptowana przez nich - między Margaret a panem Thorntonem. Zwieńczenie tej znajomości było mi wiadome od początku, jednak w trakcie czytania i przerzucania kartek z prawej na lewą stronę (przy czym ta druga niesamowicie szybko się kurczyła) ten kulminacyjny moment wciąż nie nadchodził... Nadszedł, jednak kiedy i w jakich okolicznościach - o tym dowiecie się czytając tę powieść ;) </p><p style="text-align: left;">Kontrast pomiędzy warstwą robotników i zwykłych obywateli miasta a przedsiębiorcami i właścicielami fabryk został bardzo dobrze odwzorowany, podobnie jak obowiązki oraz problemy, z którymi wówczas się zmagali. Strajki, w których postulatem są wyższe płace i lepsze warunki pracy to nie wymysł dzisiejszych czasów; ludzie od wieków chcieli walczyć o sprawiedliwość dla siebie i innych - ale też o wpływy i władzę nad innymi. To bardzo ważny i pouczający wątek w tej powieści, który doskonale przybliżył nam realia ówczesnego życia w przemysłowym mieście. </p><p style="text-align: left;">Poruszająca, piękna i zapadająca w pamięć historia miłości, poświęcenia i umiłowania prawdy. Jestem pewna, że każdy, kto przeczytał <i>Północ i Południe</i>, może się ze mną zgodzić. Tym, którzy jeszcze tego nie zrobili, serdecznie polecam nadrobić tę zaległość. Nie zawiedziecie się. </p><p style="text-align: center;">10/10</p><p style="text-align: left;">Tytuł: Północ i Południe <br />Autor: Elizabeth Gaskell<br />Seria: Angielski ogród<br />Wydawnictwo: Świat Książki<br />rok wydania polskiego: 2015<br />okładka: miękka<br />liczba stron: 576<br /></p>zuzanna bębnowiczhttp://www.blogger.com/profile/02098471693811570876noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7556947172627037152.post-49793787350218021522021-01-26T10:42:00.003+01:002021-02-04T11:29:58.028+01:00"Żony i córki" Elisabeth Gaskell<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaAz-xpjmi4w_Dxt_H89hkqWi6jjfSgDsj2FIwY56-jIq1Vu-QEbG4GOh34MM-nDo2hMvsfQcJ4BZA3KbVe4hQvFZQxL35oQLpzQCVP1GiF3J4rTmpPqxh1p5IxAdPqe8ac6MYEPRBlsg/s1500/IMG_2468.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1000" data-original-width="1500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaAz-xpjmi4w_Dxt_H89hkqWi6jjfSgDsj2FIwY56-jIq1Vu-QEbG4GOh34MM-nDo2hMvsfQcJ4BZA3KbVe4hQvFZQxL35oQLpzQCVP1GiF3J4rTmpPqxh1p5IxAdPqe8ac6MYEPRBlsg/s16000/IMG_2468.JPG" /></a></div> </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">Opis: </div><blockquote><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">Molly jest dorastającą córką lekarza w miasteczku Hollingford. Mimo że
została osierocona przez matkę we wczesnym dzieciństwie, żyje beztrosko i
szczęśliwie. Pewnego dnia dowiaduje się jednak, że jej ukochany ojciec
postanowił ożenić się po raz drugi. Molly pogrąża się w rozpaczy. W tym
dramatycznym momencie pomocną dłoń wyciąga do niej młodszy syn bogatych
sąsiadów, Roger… </div></blockquote><p style="text-align: right;">Lubimy czytać</p><p style="text-align: left;">Moja opinia: </p><p style="text-align: left;">To druga książka Elizabeth Gaskell, jaką miałam okazję przeczytać. Po lekturze <i>Panien z Cranford</i>, która była jednym wielkim rozczarowaniem, z ochotą podjęłam się czytania <i>Żon i córek</i>, ponieważ musiałam na własnej skórze przekonać się, że spotkanie z twórczością tej wspaniałej pisarki było po prostu zwykłym falstartem. </p><p style="text-align: left;">A jakże. Bardzo szybko zdałam sobie sprawę, że ta książka jest zupełnie, zupełnie inna. Dała się po prostu polubić i na każdym kroku zapraszała mnie, bym sięgnęła jeszcze głębiej w przedstawianą historię, która - nie ukrywam - bardzo przypadła mi do gustu. Niemal od razu znalazłam się wśród bohaterów i przeżywałam wraz z nimi ich przygody, dobre i złe, oraz rozterki i triumfy. Nie przerażała mnie absolutnie ilość stron, wręcz przeciwnie - cieszyłam się na myśl, że tak długo będę mogła przebywać w tym świecie. Świecie bardzo przemyślnie zaplanowanym i skonstruowanym. Nie było w nim miejsca na jakieś nieprzewidziane, przypadkowe czy nudne wątki bądź postacie. Każda z nich wnosiła coś nowego i oryginalnego do powieści, a większość była mi zdecydowanie znana - były odwzorowaniem osobistości, wśród których otaczam się od najmłodszych lat. Znam więc wiejską gnuśność, dwulicowość, fałszywą dobroć, zbyt wysokie mniemanie o własnej pozycji społecznej i próżne zadzieranie nosa, choć rozumem nie dorastają nawet do umysłu kostki brukowej. Ile razy chichotałam i kręciłam z rozbawieniem głową czytając wywody wszystkich panien z Hollingfordu, które z czystym sumieniem mogłabym porównać do większości moich sąsiadek. Mimo iż książka powstawała w XIX wieku, jest bardzo, ale to bardzo aktualna pod tym względem. Może dlatego stała mi się tak bliska - ktoś po prostu opisał i bardzo dyplomatycznie wyśmiał moje "ukochane" panie, z którymi dzielę czasem wspólną drogę do miasta, kościoła czy czas spędzony na przystanku autobusowym. </p><p style="text-align: left;">Mogłabym rozpisywać się na temat postaci, jednak to zbyteczne. Są po prostu doskonałe. Ludzkie, nieprzesadzone, zupełnie skrajne od siebie, ale jakie charakterne i żywe. Żadna z postaci nie wydawała mi się nudna - co innego irytująca, ale mówiłam o tym kilka linijek wcześniej. Nienawidzę plotkarstwa i wszelkich jego rodzajów oraz wystawiania pochopnej, opartej na niepewnych informacjach opinii na temat jakiejś osoby. Tutaj właśnie spotykamy się z tym problemem. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, jak wielką krzywdę może wyrządzić niesprawiedliwy osąd i jak trudno w takiej sytuacji udowodnić swoją niewinność. </p><p style="text-align: left;">Bardzo żałuję, że tak mało mówi się o Elizabeth Gaskell w porównaniu np. do Jane Austen czy sióstr Brontë. Zasługuje na równie wielkie uznanie i znacznie większe grono czytelników (mam nadzieję, że w tej kwestii akurat się mylę). Mówmy o niej częściej i sięgajmy po jej powieści. <i>Żony i córki </i>to zdecydowanie warta uwagi książka - pouczająca i wciągająca, przy której można zarówno śmiać się i płakać. Polecam z całego serca. </p><p style="text-align: center;">10/10</p><p style="text-align: left;">Tytuł: Żony i córki<br />Autor: Elizabeth Gaskell<br />Seria: Angielki ogród<br />Wydawnictwo: Świat Książki<br />rok wydania polskiego: 2016<br />okładka: miękka<br />liczba stron: 864<br /></p>zuzanna bębnowiczhttp://www.blogger.com/profile/02098471693811570876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7556947172627037152.post-78432063891071739552021-01-10T15:18:00.001+01:002021-01-10T15:19:53.360+01:00"Tatiana i Aleksander" Paullina Simons<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUADWormU6tCvkgUfh8dHUdHJSXNa2XBoWTOk4kkwNM5FFNgxmCc0NsN_9u1sAc5y8Gsa-wCvHib8GPhS0IbzBaVqq1U8L0MmNcQyVFqz1pvl1h5ked9GltpuL5ZL-qGGhw1tNz24mr8c/s1500/IMG_2465.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1000" data-original-width="1500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUADWormU6tCvkgUfh8dHUdHJSXNa2XBoWTOk4kkwNM5FFNgxmCc0NsN_9u1sAc5y8Gsa-wCvHib8GPhS0IbzBaVqq1U8L0MmNcQyVFqz1pvl1h5ked9GltpuL5ZL-qGGhw1tNz24mr8c/s16000/IMG_2465.JPG" /></a></div><br /><p><br /></p><p>Opis: </p><blockquote><p>Kiedy Tatiana ucieka ze zrujnowanego wojną Leningradu, ma osiemnaście
lat i spodziewa się dziecka. Jest przekonana, że jej mąż zginął.
Tymczasem aresztowany przez NKWD Aleksander Biełow cudem unika egzekucji
i podejmuje desperacką próbę ucieczki przed stalinowską machiną
śmierci. Czy młodym uda się odnaleźć w wojennej zawierusze? </p></blockquote><p style="text-align: right;">Lubimy czytać</p><p style="text-align: left;">Recenzja <i><a href="https://czytelniaprzykwiatowej13.blogspot.com/2020/12/jezdziec-miedziany-paullina-simons.html" target="_blank">Jeźdźca miedzianego</a> </i><br /></p><p style="text-align: left;">Moja opinia: </p><p style="text-align: left;">Po lekturze <i>Jeźdźca miedzianego </i>miałam niesamowicie mieszane uczucia co do dalszej przygody z tą sagą. Ale nie ukrywam, że ma w sobie coś, przez co trudno ją tak po prostu odłożyć na półkę. Czym prędzej więc zabrałam się za czytanie. </p><p style="text-align: left;">Patrząc całościowo na obie te książki trudno mi jest określić, która z części jest w jakiś sposób lepsza. Obie miały swoje własne mocne strony, jak i mankamenty - z pewnością jednym z nich były nieścisłości związane z historią wojny i pierwszych miesięcy oraz lat po jej zakończeniu. Sama historia miłosna Tatiany i Aleksandra była w pewnych momentach przesłodzona i infantylna, ale nie można powiedzieć, że nie była piękna. Godna pozazdroszczenia. Dzięki niej znów zatopiłam się w marzeniach o idealnym facecie takim, jak Aleksander. W pewnym sensie zatęskniłam też za Nowym Jorkiem, choć nigdy tam nie byłam, ale mimo to czuję, że odnalazłabym się w tym mieście. Może kiedyś ruszę śladem Tatiany i będę podziwiać jego niebotyczne budynki i wieczne światła. </p><p style="text-align: left;">Z drugiej części dowiadujemy się również o kulisach przybycia rodziny Barringtonów do Związku Radzieckiego, wiemy też w jaki sposób Tania uciekła z ojczystego kraju zdewastowanego przez komunizm i wojnę. Wątek Aleksandra, który cudem uniknął rozstrzelania jest oczywiście mało realistyczny, tak samo jak przetrwanie tylu prób ucieczek z obozów. W rzeczywistości nie miałby najmniejszych szans, ale tak wiem - to książka, która miała zakończyć się szczęśliwie. Co do tego, że zwieńczenie tej historii będzie ckliwe, nie miałam żadnych wątpliwości, a kiedy on w końcu nadszedł... bruhh... Naprawdę, nie wiem, co mają na myśli lub co chcą osiągnąć ci wszyscy autorzy, którzy umieszczają na końcu swoich powieści takie cukierkowe epilogi... Ma się wrażenie jakby czytało się fanfiction z Wattpada pisane przez nastolatkę.</p><p style="text-align: left;">Niemniej Paullina Simons ma niewątpliwy dar opowiadania swoich historii i stworzyła coś, co zapisało mi się w pamięci. Pomimo pewnych niedociągnięć, niesamowicie przesadzonych i zbyt wyidealizowanych oraz naiwnych scen miłosnych i przewidywalnych wątków, dobrze wspominam obie części tej sagi. Zdecydowałam, że póki co nie sięgnę po trzecią, ponieważ mam już wyrobiony pewien obraz świata Tatiany i Aleksandra i nie chcę go sobie rujnować. Po drugie, nie jestem fanką przeciągania jednej historii w nieskończoność. </p><p style="text-align: left;">Polecam i zachęcam do wyrobienia sobie własnej opinii na temat tej książki. </p><p style="text-align: center;">8/10 </p><p style="text-align: left;">Tytuł: Tatiana i Aleksander<br />Autor: Paullina Simons<br />Seria: Mistrzyni opowiadania pięknych historii (Tom 3 i 4)<br />Wydawnictwo: Świat Książki<br />rok wydania polskiego: 2017<br />okładka: twarda<br />liczba stron: 560 (Tom 3 i 4) <br /></p>zuzanna bębnowiczhttp://www.blogger.com/profile/02098471693811570876noreply@blogger.com1