Kate Sedgwick nie miała łatwego życia. Trudna sytuacja rodzinna i śmierć ukochanej siostry były dla niej bardzo ciężkim doświadczeniem. Mimo to nadal miała w sobie radość i chęć do życia.
Promyczek - bo tak nazywał ją jej przyjaciel Gus - jest inteligentna i zabawna, posiada również wielki muzyczny talent. Wierzy we wszystko, co piękne i dobre i zawsze stara się służyć ludziom.
Wyjeżdża na studia do Minnesoty, by wykreślić je ze swojej listy rzeczy do zrobienia, zupełnie nie zdając sobie sprawy, że w miasteczku Grant, tak bardzo niechciane przez nią uczucie jak miłość potrafi czaić się nawet w małej, niepozornej kawiarni...

"Po prostu nie rezygnuj z tego, co dzieje się teraz, dla nieznanej przyszłości. Może ominąć cię wiele szczęścia, kiedy będziesz czekał na lata, które mogą nigdy nie nadejść. Nie trać czasu, bo przegapisz chwilę obecną, a przyszłość wcale nie jest taka pewna."

Szał na punkcie Promyczka wybuchł już dosyć dawno, i choć wtedy zewsząd atakowały mnie zachwyty, pozytywne recenzje i piękne zdjęcia na Instagramie, nie czułam usilnej potrzeby, by się z nią zaprzyjaźniać. Wolałam odczekać jakiś czas, by żadne z tych ochów i achów nie wpłynęło na moją opinię o niej.
Niedawno pojawiła się trzecia część, Franco, więc uznałam, że najwyższy czas przekonać się, na czym polega fenomen Promyczka. Czy warto było poświęcić jej czas?

Początek mnie nie zaskoczył, ani niczym nie zdołał mnie zaintrygować. Młoda dziewczyna, która ma za sobą jakieś ciężkie przeżycia, wyjeżdża na studia do zimnej Minnesoty, zostawiając za sobą słoneczną i ciepłą Kalifornię. Poznaje ona grupkę różniących się od siebie ludzi, którzy stają się jej najlepszymi i najdroższymi przyjaciółmi. Niespodziewanie, pewnego dnia natrafia na miłość życia, a uczucie to jest odwzajemnione. Oboje mają skrzętnie skrywane tajemnice i tragiczne przeżycia za sobą. Było, było, wszystko to już gdzieś było. Coś jednak w książce Kim Holden było na tyle pociągającego, że - wbrew moich uprzedzeń do tego typu lektur - wcale mi to nie przeszkadzało.
Kim Holden stworzyła całkiem niebanalną, piękną historię o sile przyjaźni i miłości, o tym, jak ważne są one w naszym życiu i dlaczego warto chcieć żyć. Mimo przygnębiającego sekretu Kate i świadomości, że nic nie można zrobić, by uchronić ją przed tragicznym końcem, nie czuło się wielkiego smutku. Czuło się raczej nadzieję i miało się świadomość, że przecież każdy z nas może kiedyś stanąć u progu dwóch światów szybciej, niż się spodziewamy. I że trzeba zrobić coś, by ten pierwszy, mniej przyjazny świat stał się piękniejszy.

Styl autorki jest prosty, piękny i przystępny, wykreowani bohaterowie nie mają w sobie sztuczności, ani nadludzkich zdolności. Nie są irytujący, poza pewnymi małymi wyjątkami; niesamowicie drażniło mnie nadużywanie słówka młody w wypowiedziach Katy. To było, agrr, chwilami tak drażniące, że miałam ochotę coś tej bohaterce powiedzieć. Bardzo dosadnie. Druga sprawa to dosyć duża dawka słodkości w relacji z Kellerem (czy ja wiem, czy to takie przyjemne, non stop słuchać Kocham cię, kochanie? Nie sądzę).

Promyczek okazał się być wspaniałą, poruszającą i wartościową powieścią. Czytając ją, przez wiele rozdziałów uśmiech nie schodzi nam z twarzy, ale potrafi też sprawić, że zakręci się w oku kilka łez. Głęboko zapadająca w pamięć. Polecam z całego serca.


8,5/10 

Tytuł: Promyczek
Autor: Kim Holden
Seria: Promyczek, tom I
Wydawnictwo: FILIA 
rok wydania: 2016
okładka: miękka
liczba stron: 592

2 komentarze:

  1. Podczas lektury tej książki ryczałam jak głupia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja starałam się powstrzymywać od płaczu jak najdłużej, ale końcówka była ponad moje siły 😔

      Usuń