Opis: 

Londyn, 1946 rok. Juliet Ashton po udanym debiucie literackim zastanawia się nad tematem na nową powieść. Ale w sytuacji, gdy kraj leczy rany po działaniach wojennych, wymyślenie odpowiednio interesującej fabuły jest bardzo trudne. Niespodziewanie Juliet otrzymuje od czytelnika książki niecodzienny list. Dowiaduje się z niego m.in. o powstaniu na wyspie Guernsey Stowarzyszenia Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek. Zaintrygowana odpisuje nieznajomemu. Z ożywionej korespondencji, jaka potem się rozwija, wyłania się niezwykle ciekawy obraz życia mieszkańców wyspy w czasie wojny i pięcioletniej okupacji hitlerowskiej. Juliet zaproszona przez nowych przyjaciół odwiedza Guernsey. Urzeczona przyrodą , ciszą a przede wszystkim serdecznością ludzi, postanawia osiąść na wyspie. Znajduje tu nie tylko kopalnię tematów, ale także miłość.

Lubimy czytać

Moja opinia:

Przygoda z tą książką zaczęła się przypadkiem, od przeglądania Facebooka. Nie ukrywam, że zaintrygował mnie jej tytuł - czy widzieliście kiedyś placka z obierek? Nie może być, cytując słynny klasyk. Natychmiast połknęłam haczyk i ku mojej radości, kilka tygodni później, znalazłam ją na wyprzedaży tanich książek. 

Temat II wojny światowej oraz jej socjologiczny aspekt to trudne zagadnienie. Chcąc o nim pisać, trzeba się naprawdę solennie do tego przygotować. Obie autorki wywiązały się z tego zadania przyzwoicie - w książce mamy świetnie przedstawione życie ludzi na wyspie pod niemiecką okupacją, próby przetrwania głodu i nędzy, obraz obozu koncentracyjnego oraz trauma tych, którzy zostali z niego oswobodzeni i próbują żyć dalej z okrutnym piętnem tych tragicznych dni.
Bardzo zaskoczyła mnie forma przedstawienia fabuły jako szereg listów pisanych między Juliet - główną bohaterką - a jej nowymi znajomymi z wyspy Guernsey, wydawcą i przyjaciółką, Sophie. I nie tylko. Taki zabieg okazał się całkiem interesujący i w żadnym stopniu nie umniejszył wartości ukazanej historii. 

Kreacje absolutnie wszystkich bohaterów zasługują na uznanie. Znajdziemy wśród nich oczywiście typowego szarmanckiego i obrzydliwie przystojnego amanta czy wszystkowidzącą i wszystkowiedzącą przyjaciółkę, ale wszyscy są na swój sposób osobliwi, tacy, których naprawdę chciałoby się znać. 

Szczerze mówiąc, zazdrościłam Juliet takich przyjaciół. Sama chciałabym znaleźć się na maleńkiej wysepce, wśród osób, które znają się do szpiku kości, kochają i pomagają sobie wzajemnie. Móc pracować słuchając szumu fal i wiatru, spacerować po plaży i urządzać na niej przyjęcia. 

Zagłębiając się w lekturze, naprawdę mogłam poczuć się jak mieszkanka Guernsey, choć nigdy tam nie byłam. To było tylko chwilowe, lecz cudowne oderwanie się od rzeczywistości. Polecam z całego serca. 

9/10

Tytuł: Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek
Autorzy: Mary Ann Shaffer, Annie Barrows
Wydawnictwo: Świat Książki
rok wydania polskiego: 2018
okładka: miękka
liczba stron: 256

1 komentarz:

  1. To raczej nie moje klimaty, więc nie mam w planach przeczytania tej książki.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń