"Wszystkie psy idą do nieba.... Chyba, że mają niedokończone sprawy na ziemi" 


Był bezpańskim kundelkiem, który wraz z Mamą i rodzeństwem mieszkał w małej norze nad rzeką i walczył o przetrwanie, wyjadając resztki ze śmietników i unikając jak ognia swojego największego wroga - ludzi.
Pewnego dnia, zdumiony odkrywa, że po zakończeniu swojej egzystencji odradza się w postaci rasowego retrievera i trafia pod opiekę ośmioletniego Ethana. Tamten dzień był dla psa i chłopca początkiem długiej i pięknej przyjaźni. Bailey i Ethan dorastając razem, przeżyli niejedną przygodę, wpadając również w niemałe tarapaty. Bailey zdaje sobie sprawę, że jego powołaniem jest dawanie miłości i wsparcia swoim właścicielom i pogodzony ze swoim losem, odchodzi - by ponownie odrodzić się w postaci psa!

Narracja w książce Był sobie pies była dla mnie małym zaskoczeniem; nie spodziewałam się przedstawienia historii z perspektywy psa, co teraz uważam na niepodważalny atut powieści. Sama narracja jest prowadzona bardzo dobrze - nie było żadnych zgrzytów, niedomówień, styl autora, lekki i przejrzysty bardzo uprzyjemnia czytanie. No i sam pomysł na fabułę...
Książka to emocjonalny rollercoaster -  śmiałam się i płakałam na przemian, najbardziej jednak okraszając łzami zakończenie, które jest wspaniałym zwieńczeniem, swego rodzaju puentą owej historii. Miałam po niej konkretnego kaca, przez którego zaczęłam inaczej patrzeć na swojego pupila.

To dająca nadzieję, otuchę i pokrzepienie książka - książka nie tylko dla wielbicieli czworonogów, nie tylko dla dzieci czy młodzieży. Był sobie pies powinien przeczytać każdy, kto szuka pocieszenia, bo pokazuje, że miłość tkwi w każdej istocie i że czasem warto obdarować tym uczuciem nawet zwierzęta. Bo tylko one potrafią tak bezinteresownie je odwzajemnić, stając się tym samym najlepszymi dla nas nauczycielami miłości.

9,7/10 

Tytuł: Był sobie pies 
Autor: W. Bruce Cameron
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
okładka: miękka
liczba stron: 392

2 komentarze:

  1. Potwierdzam! Naprawdę warta przeczytania!
    Dopiero teraz zauważyłam, że ja przeczytałam tę książkę wtedy, gdy do naszej rodziny dołączył czarny kundelek ;). Ciekawy zbieg okoliczności :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście, ciekawy i na pewno bardzo miły zbieg okoliczności 😀 Niech kundelek przynosi dużo radości ❤
    Pozdrawiam 😊

    OdpowiedzUsuń