Po dłuższym namyśle nad formą mojej wypowiedzi na temat tej książki, postanowiłam spróbować przekazać ją inaczej. Nie będzie to typowa recenzja, bo po raz kolejny trafiłam na tytuł, który zapadł mi w pamięć bardzo głęboko. I z pewnością będę do niego wracać, ilekroć zwątpię w to, że człowiek z medycznym wykształceniem nie może pisać genialnie i wydawać poczytne książki, które będą czytały tysiące osób na całym świecie.
Chciałabym napisać to w formie felietonu (?) - o ile felieton to zbyt wielkie słowo - i co pewnie mi się nie uda. Trudno mi jest doszukiwać się wad w książce, która dosłownie na każdej stronie była dla mnie idealna pod każdym względem. Ciężko mi jest znaleźć w niej cokolwiek, co mnie poirytowało, co było niepotrzebnie tu zawarte lub nieprzemyślane i szpecące całość. Już w momencie, gdy przeczytałam pierwsze zdania i wciągnęłam się w opowieść, czułam gęsią skórkę. To było to, kolejny strzał w dziesiątkę, który trafił do mojej biblioteczki prosto z kiermaszu tanich książek w jednym z supermarketów.
Przyznaję, że buszowanie po wielkich pudłach z książkami to moje hobby. I choć cierpię na widok tych biednych książek, wrzuconych bezdusznie i nieskładnie do wielkiego kosza jak śmieci, ceny często sięgające 9.90 zł za czasem prawdziwe literackie perełki to naprawdę okazja, z której grzech nie skorzystać. Z tą pozycją było to samo. Przyciągnęła mój wzrok chwytliwym tytułem (mam słabość do takich) i pięknymi kolorami na okładce. Nigdy nie czytałam żadnych książek tego autora, tym bardziej autora pochodzącego z Afganistanu. Stwierdziłam, że będzie to naprawdę ciekawe doświadczenie czytelnicze, tym bardziej, że znacząca akcja rozgrywała się właśnie w tym kraju. I naprawdę była.
Jest to opowieść wielowątkowa, ale głównym z nich jest historia brata i siostry Abdullaha i Pari, ich silnej więzi i miłości, jaką się darzyli. Jak się okazało, miłość ta była niezniszczalna. Nie zdołała jej pokonać nawet bolesna rozłąka rodzeństwa, która trwała wiele, wiele lat. Oboje żyli na dwóch różnych kontynentach, w dwóch "światach", a miłość ta stanowiła dla nich coś w rodzaju tęsknoty, niewytłumaczalnej pustki, której nie dało się niczym i nikim zapełnić.
Można tu wyróżnić wielu bohaterów; historia każdego z nich jest tu przedstawiona i doskonale ze sobą połączona. Autor opowiedział o nich w sposób naprawdę nienachalny, poetycki. Mogliśmy ich poznać bardzo dokładnie, przeżywać na własnej skórze ich rozterki i emocje. Nie mam mniej lub bardziej ulubionego bohatera - każdy jest niemal żywy, jakbyśmy czytając, słuchali opowieści osoby siedzącej tuż obok nas. A takich nie da się nie lubić.
Język i pióro pisarza należą do tych, w których jestem w stanie się zakochać i i rozpływać się nad nimi z zachwytu. Autorzy, którzy są w stanie zaczarować mnie swoim stylem pisarskim stają się moimi autorytetami. Z tym większą wnikliwością czytam i analizuję ich książki oraz sama staram się wyciągać z tego jak najwięcej wniosków i uczyć się. Khaled Hosseini stał się właśnie jednym z moich guru. Mam przed sobą lekturę jeszcze dwóch jego książek i już nie mogę doczekać się tego spotkania.
Nie pozostało mi nic innego, jak polecić Wam I góry odpowiedziały echem. Nie jest typowym wyciskaczem łez, który po wytarciu nosa po prostu odkładamy na półkę. To książka, która pozostawia po sobie prawdziwy zamęt w głowie. Nawet teraz zerkam na nią z tęsknotą i już mam ochotę, by zaparzyć sobie herbatę i ponownie zatracić się w tej pięknej historii. Idealna na weekend na skąpanym w pierwszych promieniach wiosennego słońca tarasie. Nie pożałujecie.
-/10
Tytuł: I góry odpowiedziały echem
Autor: Khaled Hosseini
Wydawnictwo: Albatros
rok wydania: 2013
okładka: miękka
liczba stron: 448
Jedna z najpiękniejszych książek jakie dane mi było czytać. Polecam
OdpowiedzUsuń