Opis: 

Obie są samotne. Obie skrywają bolesną tajemnicę swoich narodzin. Obie zamknęły się w świecie książek. Margaret Lea - zwyczajna dziewczyna, córka antykwariusza z Cambridge, która bardziej kocha książki niż ludzi, i Vida Winter - największa pisarka naszych czasów, żyjąca z dala od świata, tajemnicza legenda łącząca siłę starożytnej bogini i czarownicy. Vida Winter nie ma prawdziwego nazwiska, za to ma setki biografii. Żadna nie jest prawdą. Wszystkie są zmyśleniem. Teraz - ponaglana śmiertelną chorobą - chce wreszcie wyjawić prawdę. Prawdę, która prześladowała ją przez całe życie. Wybiera Margaret - dlaczego? Skąd wie, że tylko ta dziewczyna ją zrozumie? Rozpoczyna się walka z prawdą i o prawdę. Ożywają wielkie uczucia, grzeszne namiętności, przeklęte i tragiczne postaci, duchy przeszłości. Porywa nas magia urzekającej opowieści.

Lubimy czytać

Moja opinia: 

Trzynasta opowieść budzi we mnie wyjątkowe wspomnienia jeszcze z czasów szkoły średniej. Klasa maturalna, kilka tygodni przed zakończeniem roku szkolnego, sala polonistyczna mojej ulubionej nauczycielki z języka polskiego, która uwielbiała gromadzić wokół siebie przeróżne, często bardzo wyjątkowe książki. Pewnego dnia, mając już w nosie naukę i stres przed egzaminami, podeszłam do regału z perełkami i sięgnęłam po tę powieść. Nigdy o niej nie słyszałam, nic mnie też w jej zewnętrznej powłoce nie zainspirowało. Po prostu ta książka do mnie przemówiła. I postanowiłam się z nią zaprzyjaźnić. 

Przeczytałam wówczas tylko jeden rozdział, który zupełnie wystarczył do tego, bym się zakochała. Nie pożyczyłam od nauczycielki tej książki, chciałam mieć ją tylko dla siebie. I jak to u mnie bywa, zakupiłam ją, przeczekała tyle ile trzeba, aż przyszedł na nią czas. 

Pewnie powtórzę się po raz kolejny, ale - kocham poetyckie pióro. Po prostu kocham i jestem naprawdę zazdrosna o każdą - nie moją - powieść, która została w ten sposób napisana. Jeśli połączymy te pióro z talentem snucia wyjątkowych, trzymających w napięciu opowieści, dostajemy coś naprawdę z wyższej półki. Przez ostatnie dni miałam właśnie w dłoniach taki skarb.

Chyba muszę przyznać, że jestem fanką powieści gotyckich - upiornej narracji, duchów snujących się między kartkami, nawiedzonych domów i demonicznych postaci. Trzynasta opowieść zalicza się właśnie do tego gatunku. Mamy tu niemal wszystko, by czuć nieprzyjemny dreszcz przebiegający po plecach, akcję trzymającą w napięciu do ostatnich zdań powieści. Nie sposób jest się od niej oderwać, bo z każdym kolejnym przeczytanym rozdziałem chce się tylko więcej i więcej. Przeczytałam ją w dwa dni właściwie nie wiedząc, jak. Autorka miała naprawdę świetny pomysł na fabułę i wykorzystała jej potencjał w 110 procentach. Nie mogę przyczepić się absolutnie do niczego. W momencie, gdy zbliżał się punkt kulminacyjny czułam, jak wciska mnie w fotel, nie docierały do mnie żadne sygnały z zewnątrz. Mój umysł przełączył się na wyższe obroty, możliwe, że nawet kurzyło mi się z uszu. A samo zakończenie... wow! Wytrzeszczałam oczy jeszcze długo po tym, jak odłożyłam książkę na półkę jako przeczytaną. 

Chciałabym dodać coś jeszcze, ale wciąż mam niezły mętlik w głowie po lekturze Trzynastej opowieści. Pewna jestem jednego - nie zawiedziecie się. 

10/10

Tytuł: Trzynasta opowieść
Autor: Diane Setterfield
Wydawnictwo: Amber
rok wydania polskiego: 2006 (przybliżony)
okładka: twarda
liczba stron: 360

Brak komentarzy: