Niesamowicie piękna i poruszająca opowieść o niezwykłym chłopcu o niezwykłej twarzy. August Pullman to bystry i zabawny chłopiec, który w wyniku bardzo rzadkiej krzyżówki genów, urodził się z deformacją twarzy i w ciągu swojego krótkiego, dziesięcioletniego życia, zdołał przejść 27 operacji.
August nie miał wielkich problemów z akceptacją siebie, bo przez cały czas był obdarowywany bezwarunkową miłością rodziców i starszej siostry. Jednak kiedy zostaje wysłany do szkoły, wszystko się zmienia; Auggie musi zmierzyć się ze światem rówieśników, starszych kolegów, rywalizacji oraz krytyki, czasem nawet z ogromnym chamstwem. Czy wśród tylu nowych osób August zdoła odnaleźć jakąś przyjazną duszę? Pozna smak prawdziwej przyjaźni? I czy tylko on zdoła się zmienić?
Już dawno nie czytałam takiej książki, która byłaby jednocześnie lekcją życia, człowieczeństwa, akceptacji samego siebie i innych. Dawno też, podczas czytania, tak często nie zastanawiałam się nad tym, jak ślepy potrafi być człowiek. Zadawałam sobie pytanie, dlaczego dla nas tak bardzo liczy się to, co widzimy oczami - nie sercem. Dlaczego patrzymy na drugiego człowieka z perspektywy jego pozycji społecznej, majątku lub jego braku, czy tego, w jakim środowisku się wychował? Jesteśmy po prostu płytcy - nie potrafimy patrzeć głębiej, zajrzeć w duszę i charakter człowieka. Każdemu, kto ma z tym problem, polecam tę książkę.
Dosłownie kilka chwil po tym, jak skończyłam ją czytać, czym prędzej zabrałam się za przelanie myśli o niej na białą stronę Worda. Co chwilę robiłam sobie przerwy i wpatrywałam się w hipnotyzująco niebieską okładkę. I ciągle ta dziwna, "kacowa" pustka w głowie. Tak wiele chciałabym o niej opowiedzieć, tak bardzo się nią zachwycić, ale nie umiem dobrać odpowiednich słów. Jest świetna pod każdym względem - historii, stylu, bohaterów, konstrukcji... Wszystko w tej książce jest po prostu świetne. I jeśli w tym momencie pomyślicie, że jestem leniwa, bo nie rozbijam tej książki na czynniki pierwsze, odpuszczam sobie dogłębną analizę lub, że piszę zbyt płytką recenzję, to może po części macie nawet rację. Ale im bardziej i częściej myślę o puencie i istocie tej historii, tym coraz mniej lubię siebie. Bo przyznam się szczerze - ja też bardzo często patrzę na powierzchowność. Często liczy się dla mnie nie to, jaki jest człowiek, tylko to, jak wygląda. I to jest bardzo złe, wstydliwe i godne potępienia. Bo jeśli nie nauczymy się patrzeć sercem, nigdy nie dostrzeżemy prawdziwego ludzkiego piękna.
10/10
Tytuł: Cudowny chłopak
Autor: R. J. Palacio
Wydawnictwo: Albatros
rok wydania: 2017
okładka: twarda
liczba stron: 416
Tags
Łucja wiedzie spokojne i ustabilizowane życie; mąż, dorastające dzieci, dom i poczucie dostatku. Ten porządek rzeczy burzy niespodziewana śmierć Edwina. Od tamtej pory jej życie dzieli się na czas PRZED i PO TYM wydarzeniu. Pogrążona w żałobie i rozpaczy, powoli zatraca się w otaczającej ją rzeczywistości i popada w marazm. Jedynymi jej towarzyszami, na których zawsze może liczyć to lampka wina i własne odbicie w wielkim, starym lustrze. Łucja snuje wspomnienia, z którymi nie raz musi się rozprawić. Czy zdoła pokonać w sobie te uczucie pustki i zacznie żyć na nowo?
O tej książce, jak i samej autorce słyszę pierwszy raz. Czas Łucji miałam okazję przeczytać dzięki wygranej w konkursie na instagramowym profilu Małgosi z bloga Czytelniczkaa97. Zaufałam opisowi i opiniom na portalu Lubimyczytac.pl. Czy się zawiodłam?
Przyznam się, że - nie. Książka od początku nie pozwalała o sobie zapomnieć; przede wszystkim ciekawym, choć ryzykownym zabiegiem podzielenia akcji na przed i po. Dlaczego ryzykowne? Bo rzadko kiedy takie książki są łatwe w odbiorze - dosyć łatwo jest "zagubić" się w fabule i przestać odróżniać wydarzenia z przeszłości i te teraźniejsze. Tutaj nie było to aż takie męczące - choć na początku z małym trudem szło mi przyzwyczajenie się do tego - lecz po kilkunastu stronach praktycznie nie odczuwałam różnicy. I naprawdę się wciągnęłam. Bo przedmiotem, głównym bohaterem tej książki jest kobieta. Jej psychologia, złożoność, wyjątkowość i urok. Ja też jestem kobietą i z wielką ciekawością śledziłam emocje książkowej Łucji. Jest pogrążona w żałobie po odejściu ukochanego męża. Autorka świetnie oddała uczucia, myśli i zachowanie osoby, która cierpi po takiej bolesnej stracie. Doskonale ukazuje rozliczenie bohaterki z jej przeszłością, wzlotami i upadkami. Uświadamia, jak niszczące potrafi być uczucie osamotnienia.
Książkę czytałam z zapartym tchem i nawet nie wiem, kiedy bardzo zżyłam się z Łucją. Bardzo często miałam ochotę potrząsnąć nią i kazać wziąć się w garść, ale przeżywałam również każdą jej rozterkę jak własną.
Świetna fabuła, świetny styl, świetne kreacje bohaterów. Czas Łucji to doskonała pozycja na lutowe wieczory. Dla każdej z Nas. Polecam gorąco.
8/10
Tytuł: Czas Łucji
Autor: Iwona Żytkowiak
Wydawnictwo: REPLIKA
rok wydania: 2017
okładka: miękka
liczba stron: 380
Od tragicznego wypadku, w którym Mia straciła rodzinę, minęły trzy lata. Jej życie wywróciło się do góry nogami, ale mimo to, postanowiła żyć dalej - jednak bez ukochanego Adama.
Ona, jako pnąca się po stopniach sławy młoda wiolonczelistka, on jako rozchwytywany przez media rockman i idol nastolatek. Żyją na dwóch odległych krańcach kraju.
Pewnego dnia los daje im drugą szansę; spotykają się w Nowy Jorku, w drugim domu Mii. Odbywają bolesną, ale i odkrywczą podróż do przeszłości. Czy wciąż pisana im jest wspólna przyszłość?
Wow... Ostatnio spotykam się z takimi książkami, po których mam naprawdę kaca. Lekturę tej odkładałam w czasie niemal dwa lata, od kiedy poleciła mi ją Julia z bloga Rude Pióro. Jej zdaniem, druga część cyklu Jeśli zostanę jest lepsza od pierwszej. Czy moim też?
Nie będę zwlekać i od razu powiem - TAK. Tak, jest lepsza od swojej poprzedniczki i przede wszystkim - bardziej intrygująca. Ciekawsza, wciągająca. Poruszająca.
Narratorem tej historii jest tym razem Adam i to z jego perspektywy możemy przyglądać się zdarzeniom. Opowieść ta nacechowana jest wieloma naprawdę różnymi emocjami; od skrajnej rozpaczy, uczucia samotności, gniewu, niezrozumienia do tęsknoty. Czuje się przytłoczony wszechobecnymi mediami, dziennikarzami i licznymi fanami. Coś, o czym marzył i co tak ukochał przestaje mieć dla niego sens. Bolesne odejście Mii, którego przyczynę wciąż próbuje odgadnąć, przysłania całą radość i chęć do tego, co robi.
Kiedy za przyczyną zbiegu okoliczności trafia na koncert Mii, akcja nabiera jeszcze większych rumieńców. Wtedy to i ja miewałam ścisk w żołądku i przewracałam kolejne kartki z prędkością światła. Kibicowałam im w każdym momencie i za każdym razem, gdy coś szło nie tak, z furią zamykałam książkę. Dlaczego znowu nie mogą być razem?! Mia, co ty wyprawiasz?!! Adam, weź się w garść i walcz!
Długo musiałam czekać, choć przyznam, że w pewnym momencie straciłam nadzieję na happy end, przez co zakończenie było dla mnie trochę... zaskoczeniem. Ale i niesamowitą ulgą.
W porównaniu z Zostań, jeśli kochasz, Wróć, jeśli pamiętasz to niemal niebo a ziemia. Przez pierwszą, choć była równie emocjonalna, kolokwialnie mówiąc - tylko się przebiegło. Nie miała żadnego konkretnego punktu zaczepienia, a w chwili kulminacyjnej, książka po prostu się skończyła. Tutaj mamy do czynienia z prawdziwym rollercoasterem uczuć i emocji - męskich uczuć, co dało lepsze i barwniejsze spojrzenie na całą tę historię.
Mimo tego, iż do bycia fanką stylu Gayle Forman trochę mi jeszcze daleko, przyznam iż jest naprawdę dobry. Kreacje bohaterów w żaden sposób nie zasłużyły sobie na miano "niedopracowanych" i "sztucznych", a sam pomysł, by przestawić losy Mii i Adama ze strony chłopaka był strzałem w dziesiątkę.
Ostatnią rzeczą, jaką mogę jeszcze powiedzieć to - Polecam :)
8/10
Tytuł: Wróć, jeśli pamiętasz
Autor: Gayle Forman
Seria: Jeśli zostanę (tom 2)
Wydawnictwo; Nasza Księgarnia
rok wydania: 2015
okładka: miękka
liczba stron: 288
Subskrybuj:
Posty (Atom)