Poznajecie Ellie? Kto z Was czytał Był sobie pies, na pewno ją kojarzy. Ellie jest psem - ratownikiem. Tropi i odnajduje zaginionych ludzi. Ma bardzo odpowiedzialną pracę i wiele ważnych zadań do wykonania. Ale dwa z nich są szczególne; jej opiekun, Jacob, od lat nosi w sobie pewien ból, który nie pozwala mu okazywanie swoich uczuć. Maya, policjantka, która po poważnym wypadku Jacoba, przejmuje opiekę nad psem, za wszelką cenę stara się pokonać swoje słabości i dostać się do elitarnej jednostki K-9. Czy Ellie zdoła sprawić, że Jacob i maya przestaną czuć się tak zagubieni?
Gdy zaczęłam czytać tę książkę, doznałam wrażenia, że skądś to już przecież znam. Oczywiście - Ellie dała się poznać jak jeden z "wcieleń" podczas lektury Był sobie pies, którą ciągle bardzo mile wspominam. Tyle, że tu, historia ta opowiedziana jest pełniej i dokładniej; co nie znaczy, że przez dwieście stron w napięciu oczekiwałam na jej zakończenie. Po prostu je znałam. Ale cała ta opowieść, temat, główna bohaterka i lekkość pióra, jaką posługuje się autor sprawiły, że te godziny, jakie spędziłam na czytaniu książki były czystą przyjemnością. Naprawdę odprężająca, zabawna, lekka i przyjemna. Ale miałam też łzy w oczach. A kiedy książka wywołuje w czytelniku cały wachlarz różnych uczuć, znaczy, że jest dobra.
Pokochałam Ellie, pokochałam styl W. Bruce'a Camerona, jestem żądna kolejnych jego książek o psach. Nie będę się dziś bardzo rozpisywać. Był sobie szczeniak. Ellie to idealna pozycja na letnie popołudnie. Jedno - bo tylko tyle wystarczy, by ją przeczytać. A naprawdę warto.
8/10
Autor: W. Bruce Cameron
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
rok wydania: 2018
okładka: miękka
liczba stron: 244
Brak komentarzy: