Chyba każdy z nas słyszał o tym duńskim pisarzu. Dla mnie, Hans Christian Andersen jest jednym z najważniejszych symboli dzieciństwa. Niejednokrotnie wracam do tej małej książeczki i z rozrzewnieniem zaczytuję się w jego baśniach, wracając do czasów beztroski. Mam swoje trzy ulubione baśnie, które na zawsze pozostaną w moim sercu i które wiele mnie nauczyły. Jestem pewna, że moje dzieci na pewno je poznają.

Dziewczynka z zapałkami 

Jedna z najpiękniejszych opowieści, jakie kiedykolwiek powstały. Wszyscy kojarzą postać małej dziewczynki, która brnąc zimą po jednej z ulic, ogrzewała się zapalanymi zapałkami. I jakie piękne rzeczy wtedy widziała! Jej koniec wyciska mi łzy za każdym razem, gdy czytam tę baśń. Naprawdę poruszająca. Jest również aktualna - czyż na swojej drodze nie mijamy dzieci, które proszą o datki lub jedzenie? Czyż nie jest to poważny problem, którym warto się zająć? Czy w dzisiejszym świecie, cywilizowanym i mającym na uwadze dobra człowieka, takie rzeczy w ogóle powinny mieć miejsce? Niech każdy z nas w sumieniu odpowie sobie na to pytanie. 

Stokrotka

Na łące, wśród traw rosła sobie stokrotka. Czuła się bardzo szczęśliwa; cieszyło ją świecące słońce, wiatr, chmury, darzyła przyjaźnią ogrodowe kwiaty, którym wcale im nie zazdrościłai ch powabu i urody. Pewnego dnia zawitał do niej skowronek, któremu tak bardzo spodobał się ten kwiatuszek, że go pocałował. Po jakimś czasie na łąkę przyszli chłopcy. Wycięli kawałek murawy wraz ze stokrotką i zanieśli do klatki, w której znajdował się schwytany przez nich, ów skowronek. Zrozpaczony ptaszek tęsknił za utraconą wolnością, każdego kolejnego dnia opadał z sił, aż w końcu umarł. Niepotrzebny już kawałek trawy chłopcy wyrzucili na śmietnik. 
Uff, aż się popłakałam, pisząc ten tekst... Jaki jest morał tej baśni? Nie niszczmy bezmyślnie przyrody. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, ile jej zawdzięczamy. I jak bardzo jest w stosunku do nas cierpliwa. Zasługuje na coś więcej niż tylko recykling i telewizyjne reklamy o nim. 

Dzielny cynowy żołnierz

Bohaterem tej baśni jest mały cynowy żołnierzyk. Cechowała go odwaga i honor. Dumnie wypinał pierś, stojąc w szeregu wraz z innymi żołnierzami na półce z zabawkami pewnego chłopca. Zakochał się w maleńkiej papierowej tancerce z nogą uniesioną ku górze. Pewnego dnia chłopiec bawił się żołnierzykiem i nieostrożnie zostawił go na parapecie. Gdy zrobił się przeciąg, żołnierzyk wypadł z okna. Przeżył wiele niebezpiecznych przygód; płynął papierową łódką rwącymi wodami kanału, potem został połknięty przez wielką rybę, która w końcu została złowiona. Szczęśliwym trafem rybę zakupiła gospodyni domu, w którym mieszkał ów chłopiec, a jego zabawkę wyciągnięto z brzucha zwierzęcia. Żołnierzyk był tak szczęśliwy, że mógł znów ujrzeć tancerkę, że miał ochotę się rozpłakać - wiedział jednak, że poważnemu żołnierzowi to nie przystoi. I aż chciałoby się powiedzieć, że "i żyli długo i szczęśliwie", lecz niestety - żołnierzyk i tancerka zostają wrzuceni do ognia i strawieni przez płomienie. Cóż, interpretacji tej baśni jest wiele, za zaś chciałabym wierzyć w tę wersję, że ci kochankowie tak mocno darzyli się uczuciem, że woleli by razem zginąć aniżeli żyć bez tego drugiego. Czy to nie najpiękniejsza lekcja o miłości, jaką możemy sobie wyobrazić? ...

1 komentarz:

  1. Do tej pory uwielbiam Dziewczynkę z zapałkami :) Pamiętam,że w podstawówce brałam nawet udział w konkursie ze znajomości baśni tego autora :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń