"Śniło mi się tej nocy, że znów byłam w Manderley."

Nowa pani de Winter przybywa do posiadłości Manderley wraz ze swoim niedawno poślubionym mężem. Jest jej równie obcy, co położona na wybrzeżu Kornwalii potężna posiadłość, która przywitała ją bez entuzjazmu. Można by nawet powiedzieć, że wrogo - ponieważ w zimnych, wysokich murach oraz każdym zakątku ogrodu czuć było obecność pierwszej, nieżyjącej już pani de Winter. Jej pokoje trwały wciąż w takim stanie, w jakim je zostawiła, a lojalna służąca, pani Danvers, ciągle podsycała wrażenie jej obecności. Czy nowej właścicielce uda się przezwyciężyć strach przed potęgą Rebeki? Czy straszliwa tajemnica, jaka ciąży nad Manderley zaważy na szczęściu jej i jej męża?

O tym, jak kocham książkowe kiermasze, mogłabym spokojnie napisać pracę doktorancką. Wszelkie stoiska, kosze i regały z tanimi książkami są przeze mnie oblegane przez długi czas. Na jednym z nich wyszukałam Rebekę. I choć sam tytuł niewiele mi mówił, opis zasugerował ryzyko pojawienia się gęsiej skórki i dreszczy. Duch zmarłej tragicznie kobiety, wielka posiadłość, nowa pani, której historia jest niczym nowa wersja Kopciuszka... Jak to smakowało?
Jestem niesamowicie wyczulona na punkcie stylu literackiego. Jeśli już pierwsze strony ukazują finezyjne i często poetyckie pióro, wiem, że czytanie będzie dla mnie po prostu czystą rozkoszą, a owa książka ląduje na liście "ukochanych" i "polecanych zawsze i wszędzie każdemu". Uwielbiam, kiedy autor umiejętnie przeplata dialogi z opisem przyrody, uczuć czy przedstawieniem przez siebie danej sytuacji, w której znaleźli się bohaterowie. Tutaj było to doskonale widoczne; w jednej chwili śledzimy rozmowę dwóch osób, a zaraz oczami wyobraźni widzimy pokój lub ogród, w którym się znajdują. To ogromny plus tej książki, która sama w sobie jest dosyć dużej objętości. Dzięki sprawnemu stylowi i umiejętności budowania napięcia, lektura okazała się wspaniała.
Warto wspomnieć o samych bohaterach - pani de Winter; bardzo skromna, nieśmiała i prosta dziewczyna, którą od razu polubiłam. Z pani do towarzystwa starszej damy stała się żoną poważanego człowieka i właściciela ogromnego, sławnego majątku. Przybyła do nowego domu w Anglii, wkraczając do zupełnie obcego sobie świata, w którym czuła się zagubiona. Nie potrafiła się odnaleźć; mimo usilnych starań ciągle popełniała błędy, przez co narażała się z pozoru ważnej personie w Manderley - pani Danvers. Dawna służące byłej pani de Winter, która ciągle lojalnie i oddanie ją kochała. Była gotowa na każdym kroku uświadamiać dziewczynie, że popełniła ogromny błąd, godząc się na małżeństwo z Maximem de Winterem. Robiła wszystko, by ta zdała sobie sprawę, że jedyną i prawdziwą panią de Winter była Rebeka - piękna, czarnowłosa kobieta o niezwykle silnym charakterze i charyzmie. Władcza, ale i prawdziwa dusza towarzystwa, umiała doskonale odnaleźć się w roli zarządcy, pani i żony. Jej tragiczna śmierć oraz widmo samego wypadku było dla mnie samej dosyć ciekawą zagwozdką. Z zainteresowaniem brnęłam przez książkę, a kiedy doszłam do punktu kulminacyjnego, aż dostałam wypieków na twarzy. Końcówka książki i samo rozwikłanie tej sprawy było niesamowicie wciągające. Jak i przerażające! Aż z żalem zamknęłam książkę i pożegnałam się z bohaterami. To było świetne. Ja chcę jeszcze raz!
Trudno mi jest doszukać się w niej minusów. Jest doskonała pod każdym względem.

Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej pisarce, ale teraz jestem nią wręcz zachwycona. Z przyjemnością sięgnę po kolejne utwory, zwłaszcza po bardzo cenione Ptaki. 
Polecam Rebekę każdemu, kto szuka emocjonującej i ciekawej lektury na zimowe wieczory. A dla fanów romansu gotyckiego to pozycja wręcz obowiązkowa ;)

9/10 

Tytuł: Reneka
Autor: Daphne du Maurier 
Wydawnictwo: Albatros
rok wydania oryginału: 1936
okładka: miękka
liczba stron: 447 

2 komentarze:

  1. Przekonałaś mnie i bardzo zaciekawiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się! :D Życzę przyjemnej lektury :)

      (i fajnie, że ktoś tu jeszcze zagląda... C:)

      Usuń