Opis: 

McMurphy, szuler, dziwkarz i zabijaka, udaje wariata, żeby wykpić się od odsiadywania wyroku. Pobyt w szpitalu psychiatrycznym wydaje mu się dobrym żartem. Do chwili, gdy dowiaduje się, że nie odzyska wolności, dopóki nie uznają go za wyleczonego. Decyzja należy do Wielkiej Oddziałowej, z pozoru uosobienia słodyczy i dobroci, w rzeczywistości sadystki znęcającej się nad pacjentami. McMurphy, który buntuje przeciwko niej chorych, nagle zdaje sobie sprawę, że jeśli się przed nią nie ukorzy, nie opuści szpitala. Czy da się pokonać bezdusznemu Kombinatowi?

Lubimy czytać

Moja opinia: 

Chaos. Kiedy pomyślę sobie o tej książce, to słowo jest pierwszym, jakie nasuwa mi się na myśl. Ale nie dlatego, że książka jest chaotyczna, nielogiczna - nic podobnego. Książka jest genialna. I mówię to z ręką na sercu jako osoba, która ma za sobą nie jedną lekturę z różnych gatunków. 

Lot nad kukułczym gniazdem to prawdziwa, trafna metafora współczesnego świata. Świata, który ma na celu podporządkowanie sobie ludności - wręcz "zaprogramowanie" ich według swoich ścisłych zasad za pomocą wszelkich dostępnych i podstępnych sposobów. Zabiegi te mają wyjałowić ludzi z wszystkich tych cech, które odróżniają ich od pozostałych żyjących istot, tworząc z nich sprawnie działające i posłuszne maszyny. 

Właśnie tak funkcjonuje szpital, w którym rozgrywa się akcja książki. Pieczę oraz absolutną władzę nad wszystkimi i wszystkim sprawuje Wielka Oddziałowa, nazywana przez swoich pacjentów 'aniołem miłosierdzia'. Jej sadystyczne zapędy oraz drastyczne metody "leczenia" pacjentów zawoalowane były przez perfekcyjnie wyćwiczony, delikatny uśmiech i łagodny głos, którym zawsze zwracała się do swoich rekonwalescentów. Przebywający w szpitalu mężczyźni zdawali sobie sprawę, jak silną i bezwzględną postacią jest siostra Ratched, jednak dopiero nowo przybyły McMurphy uświadomił ich w pełni, kim tak naprawdę jest kobieta, której działania stopniowo, niemal niewidocznie, pozbawiają ich wszelkich cech człowieczeństwa. 

Lektura jest niezwykle wciągająca. Pomimo wielu makabrycznych opisów, od czytania których włos się jeży na głowie, nie sposób jest się od niej oderwać. Bardzo łatwo jest umiejscowić samego siebie w tym szpitalu, wśród pacjentów oddziałowej Ratched i przeżywać razem z nimi wszystko to, co przechodzili. Ach... Nawet podczas pisania tego zdania, czuję na plecach lodowaty dreszcz. 

Autor zwraca tutaj również uwagę na bardzo ważny problem - ówczesny poziom szpitali psychiatrycznych, właściwej opieki nad pacjentami (a raczej jej brak) oraz niehumanitarnych wręcz metod leczenia. Czy książka bezpośrednio przyczyniła się do poprawy? Tego nie jestem pewna. W tej kwestii nawet w obecnych czasach, żyjąc w cywilizacji bardziej rozwiniętej niż kiedykolwiek wcześniej, wciąż jest bardzo dużo do zrobienia. 

Myślę, że jest to książka, którą każdy powinien przeczytać chociaż raz w życiu. I to nie tylko moja opinia. 

-/10

Tytuł: Lot nad kukułczym gniazdem
Autor: Ken Kesey
Wydawnictwo: Wydawnictwo Albatros
rok wydania: 2018
okładka: twarda
liczba stron: 368

Brak komentarzy: