Czytelnia przy Kwiatowej 13

Strony

  • KIM JESTEM?
  • KONTAKT || WSPÓŁPRACA
  • W OBIEKTYWIE
  • INSTAGRAM
  • TUMBLR
  • LOGO BLOGA

stycznia 30, 2018

"Zanim się pojawiłeś" Jojo Moyes


Lousa Clark wiedzie spokojne, uporządkowane życie w małym angielskim miasteczku. Jest wesoła i nietuzinkowa; doskonale wie, ile kroków mierzy jej droga z przystanku autobusowego do domu, wie, że uwielbia swoją pracę w kawiarni Bułka z Masłem. Wie też, że nie darzy już uczuciem swojego chłopaka, Patricka.
Po utracie pracy, otrzymuje ofertę opiekunki młodego bankiera, który uległ paraliżowi po tragicznym wypadku sprzed dwóch lat.
Przykuty do wózka Will Traynor, zupełnie traci chęć do życia. Nie może pogodzić się z utratą sprawności i dawnych rozrywek, które kochał. Nic dla niego nie ma już sensu. Jego kolejna opiekunka, zatrudniona na dziwny okres, pół roku, ma za zadanie to zmienić.
Oboje nie wiedzą, jak bardzo te miesiące wpłyną na ich losy i postrzeganie tego, co jest wokół nich...

Tak. Stało się. W końcu miałam okazję przeczytać "Bestseller New York Timesa", "Najpiękniejszą historię miłosną ostatnich lat" i ulubioną książkę wielu, wielu kobiet. Mogę być i jestem wdzięczna mojej Przyjaciółce, która nie pozwoliła mi więcej zwlekać i wyręczyła mnie w zakupie tej książki. Teraz wiem, że wszelkie zachwyty nad nią i łzy są uzasadnione.

Nie wiem za bardzo, jak i od czego zacząć tę recenzję. To jeden z tych przypadków, kiedy po przeczytaniu książki mam prawdziwy mętlik w głowie. Wstukuję kolejne wyrazy na klawiaturze i co chwilę zerkam na leżącą po mojej prawej stronie książkę... I nie wiem, co powiedzieć. Historia i styl Jojo Moyes odebrały mi zdolność do nakreślenia czegoś konstruktywnego na ten temat.
Wiem jedno - książka jest wspaniała. Rzadko kiedy zdarza mi się taka sytuacja, że zazdroszczę stylu, jakim operuje pisarz. Chciałabym tak pisać, wciągać czytelników, bawić się ich emocjami oraz zachwycać. Konstruować fabułę w taki sposób, że czytając, ludzie nie nudzą się ani przez chwilę. Nie wzdychają nerwowo i nie przewracają oczami. Żeby wykreowani przeze mnie bohaterowie stali się postaciami żyjącymi w naszych głowach jak prawdziwi ludzie. Bez sztuczności, nadludzkich zdolności i mocy oraz kreatur skrajnie złych i skrajnie dobrych. Tak, tego wszystkiego zazdroszczę tej pisarce i wiecie co? Jojo Moyes stała się moim wzorem do naśladowania. Dzięki temu, że przeżyłam historię Lou i Willa jakbym słuchała opowieści, która zdarzyła się naprawdę.

Jedną, jedyną rzeczą, jaka poniekąd psuła moją chęć brnięcia przez powieść było to, że - od mniej więcej połowy książki czuło się, jaki będzie koniec. Kiedy poznałam zamiary Willa, wiedziałam, że Lou będzie bardzo trudno przekonać go do zmiany decyzji.
Mimo to, kibicowała jej z całego serca, trzymałam kciuki, a zakończenie... No cóż... *w tej chwili przypomina sobie ostatnie słowa listu Willa:*

"Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj."

Jeżeli są jeszcze osoby, które lekturę Zanim się pojawiłeś mają przed sobą, apeluję! - uzbrójcie się w ciepły, gruby koc, wielki kubek kakao, ciastka i sporą ilość chusteczek. Ta niesamowita lekcja miłości zasługuje na jak najlepszą oprawę.

9,7/10

Tytuł: Zanim się pojawiłeś
Tytuł oryginalny: Me before You 
Autor: Jojo Moyes
Wydawnictwo: Świat Książki
rok wydania: 2012
okładka: miękka
liczba stron: 382 

Czytaj więcej »
on stycznia 30, 2018 7
Podziel się!
Tags
Jojo Moyes, literatura obyczajowa, recenzja
Nowsze posty
Starsze posty

stycznia 22, 2018

❄ WINTERLAND ❄






Czytaj więcej »
on stycznia 22, 2018 0
Podziel się!
Tags
fotografia
Nowsze posty
Starsze posty

stycznia 22, 2018

"Światło między oceanami" M. L. Stedman


Aby zapomnieć o wszystkich wstrząsających wspomnieniach z wojny, Tom Sherbourne przyjmuje posadę latarnika i zamieszkuje na oddalonej o 100 mil od wybrzeży Australii, wysepce Janus Rock. Wszechobecny spokój, bliskość oceanu i kochająca żona Isabel pozwalają mu odnaleźć spokój i zapomnieć o przeszłości.
Jednak los nie jest dla nich do końca łaskawy; po dwóch poronieniach i urodzeniu martwego synka, Isabel popada w głęboką depresję. I kiedy oboje pogrzebali już swoje marzenia o rodzinie, pewnego dnia do wybrzeża wyspy przypływa łódź z płaczącym maleństwem. Tom, jest rozdarty pomiędzy głosem serca a głosem moralności. Postanawia jednak ulec namowom Isabel i przygarnąć dziewczynkę, nie będąc świadomym, ilu ludziom przysporzy tym cierpienia...

"Nie myśl o tym, co przyniosą kolejne miesiące, czy lata, skup się na tym, co tu i teraz, na kolejnej godzinie, może jeszcze następnej. Wszystko inne jest spekulacją." 

Światło między oceanami to debiut australijskiej pisarki, M. L. Stedman. O książce zrobiło się głośno jeszcze przed jej premierą i wywołała falę pozytywnych opinii i zachwytów. Ja sama wyczekiwałam z niecierpliwością na moment, kiedy w końcu się z nią zapoznam. To było w sumie zauroczenie od (nie powiem, że pierwszej) dwudziestej strony, bo mniej więcej tylu potrzebowałam, by dać się wkręcić w tę historię. Z początku nie podobało mi się to, że konstrukcja fabuły nie jest jednolita, ciągła - tylko w zdawkowych fragmentach, przez co z początku trudno mi było wpaść w ten odpowiedni rytm czytania. Potem, gdy akcja nabrała tempa (z czasem zawrotnego), wszystko szło jak z płatka. I w sumie nawet nie wiem, kiedy, z nosem pełnym smarków i mokrymi oczami, skończyłam ją czytać.

Ale, ale. Nie wszystko jednak było tak różowe. Zacznijmy od rzeczy, które mnie... irytowały.
Pierwsza z nich? Isabel. Tak. W chwili, kiedy poznał ją Tom, była słodką, zuchwałą dziewczyną. Kiedy za niego wyszła, zaczęły się schody w moim zrozumieniu jej zachowania. Stała się po prostu drażniąca i samolubna. Rozumiem, że przeszła ogromną tragedię, że straciła dzieci, ale... Ciężko mi się było z nią polubić. Być może to tylko moje, subiektywne odczucie.
Kolejna mała duża przeszkoda leżała w stylu pisarki; właściwie jej zamiłowania do powtórzeń: "Bóg wie jeszcze czego", "Chryste" i "na litość boską". Czasem dawały wręcz komiczny efekt w niektórych dialogach między bohaterami i naprawdę w wielu miejscach nie były w ogóle potrzebne. 

Poza tymi kwiatkami, podróż przez fabułę książki była bezproblemowa. I niesamowicie wciągająca i intrygująca, zwłaszcza w drugiej połowie powieści, kiedy wiele zagadek się rozwiązuje i zbliża się (nieuchronny) koniec. Właśnie wtedy pocierałam opuszki palców, by jak najszybciej przewrócić na kolejną stronę i rozdziawiałam usta ze zdziwienia. Byłam pod wrażeniem wszystkiego, od potoczenia się losów bohaterów, po styl autorki, czasem poetycki, czasem prosty, ale równie piękny. Z jednej strony chciałam za wszelką cenę poznać zakończenie, z drugiej - zżyłam się z bohaterami tak mocno, że trudno mi było się z nimi rozstać.
Moim ulubionym z pewnością był Tom. Waleczny, kochający, szanujący i przede wszystkim uczciwy. Zawsze stojący na straży przepisów i moralności. Od początku stałam po jego stronie i popierałam jego decyzję, którą musiał zmienić ze względu na wielką miłość, jaką obdarzył żonę. Był skory do naprawdę wielkich poświęceń, czym zdecydowanie podbił moje serce.

Światło między oceanami to piękna, poruszająca i zapadająca w pamięć powieść o konsekwencjach niewłaściwego wyboru. To również lekcja pokory, wzajemnej miłości i nadziei. To bardzo udany debiut, który polecam z całego, wciąż zbolałego serca.

9,7/10 


Tytuł: Światło między oceanami
Autor: M. L. Stedman
Wydawnictwo: Albatros
rok wydania: 2016
okładka: miękka
liczba stron: 432
Czytaj więcej »
on stycznia 22, 2018 0
Podziel się!
Tags
literatura współczesna, M. L. Stedman, recenzja
Nowsze posty
Starsze posty

stycznia 16, 2018

"Zabić drozda" Harper Lee


Lata trzydzieste XX wieku, tuż przed wybuchem II wojny światowej. W małym miasteczku na południu USA mieszka Atticus Finch, adwokat, który broni młodego Murzyna, Toma Robinsona, oskarżonego o gwałt na białej dziewczynie, Mayelli Ewell. Wydawać by się mogło, że w świetle panującego wówczas rasizmu, sprawa ta jest prosta, a winny jednoznacznie wskazany. Staje się ona jednak czymś w rodzaju symbolu, symbolu heroicznej walki o równouprawnienie.

"Drozdy nic nam nie czynią poza tym, że radują nas swoim śpiewem. Nie niszczą ogrodów, nie gnieżdżą się w szopach na kukurydzę, nie robią żadnej szkody, tylko śpiewają dla nas z głębi swoich ptasich serduszek. Dlatego właśnie grzechem jest zabić drozda."

I po raz kolejny przyszedł taki moment, kiedy nie wiem, co powiedzieć. Tak bardzo chcę podzielić się z Wami swoimi odczuciami, co do tej powieści, ale zwyczajnie brak mi słów. Owszem, mogłabym wyłożyć tutaj całą listę swoich zachwytów, ochów i achów, opisać w szczegółach wszystko to, co mnie zachwyciło, rozbawiło, zasmuciło i frustrowało. Tylko - czy jest to konieczne? 

Do lektury Zabić drozda podeszłam drugi raz. Musiałam. Pewnie znacie takie uczucie, kiedy patrzysz na przeczytaną książkę i masz wrażenie, że nie do końca ją zrozumiałeś, że czegoś w niej jeszcze nie odkryłeś. Lub masz zwyczajny niedosyt. Takie uczucia, i to wszystkie na raz, wywoływała we mnie t ta książka, dopóki nie wzięłam jej do ręki i otworzyłam.
Była to moja lektura w drugiej klasie gimnazjum. Gimnazjum, słuchajcie - co człowiek w wieku 15 lat może z niej zrozumieć? Jakie konkretne wnioski może wyciągnąć? Czy jest w stanie pojąć prawdziwe sedno tej powieści? Absolutnie nie chcę tu obrażać kogoś lub dyskryminować - mówię to na podstawie autopsji i własnych doświadczeń. Przeczytałam Zabić drozda, bo tak kazała nauczycielka z polskiego. Nic więcej.
Musiał przyjść taki czas, jak teraz, bym sięgnęła po nią jeszcze raz. Ostatnie tygodnie były dla mnie dosyć trudnym wewnętrznie przeżyciem, choć bardzo starałam się to ukryć. Musiałam sięgnąć po taką lekturę, która zaczęłaby szarpać te rozedrgane struny w bardziej pozytywny sposób. Dzięki zatracaniu się w niej, stopniowo odzyskiwałam ukojenie. Nie jestem w stanie dokładnie powiedzieć Wam, w jaki sposób dokonała się ta przemiana. To się po prostu stało; po wielu, wielu dniach zaczęłam myśleć bardziej pozytywnie. Kiedy ją skończyłam, rozpłakałam się; odzyskałam dawną (osobliwie względną) pogodę ducha i, co najważniejsze - zrozumiałam to, co czytałam. Musiałam skończyć dwadzieścia lat i doświadczyć pewnych przykrych i wspaniałych rzeczy, by móc to zrobić.

"Odważny jest ten, kto wie, że przegra, zanim jeszcze rozpocznie walkę, lecz mimo to zaczyna i prowadzi ją do końca bez względu na wszystko."

Nie będzie dziś podziału na dobre i złe strony książki, spojrzenia na kreacje bohaterów, styl i język autorki. Jestem za chuda w uszach, by to zrobić. Ta książka jest jedną z najlepszych, jakie czytałam i jakie kiedykolwiek wyszły spod pióra pisarza. To wystarczy, by ją podsumować.

-/10

Tytuł: Zabić drozda
Autor: Harper Lee
Wydawnictwo: REBIS
rok wydania: 2008 
okładka: miękka
liczba stron: 422
Czytaj więcej »
on stycznia 16, 2018 2
Podziel się!
Tags
(nie)recenzja, Harper Lee, literatura współczesna
Nowsze posty
Starsze posty

stycznia 10, 2018

TOP 3 - ulubieni męscy bohaterowie literaccy


Jedną z moich zasadniczych i charakterystycznych wad (podejrzewam, że jest to zasługa bardzo niepoprawnego romantyzmu) jest zakochiwanie się w bohaterach literackich. Może i nie jest to wielką przeszkodą w nazwaniu mojej osoby normalną, ale dla mnie osobiście - to trochę męczące. Bo zakochuję się średnio co 2-3 książki i naprawdę niewiele mi do tego potrzeba ;) Ta "miłość" trwa jednak tyle, ile liczy sobie dana powieść i nie sieje we mnie dużego spustoszenia.
Ale od każdej reguły są wyjątki.
Są tacy bohaterowie, którzy potrafią żyć w moim sercu i umyśle tak długo i tak intensywnie, że są dla mnie niemal jak prawdziwi ludzie. Tych bohaterów jest trzech - trzech wyjątkowych mężczyzn, którzy mają w sobie coś z mojego ideału męskości. Są również doskonałym substytutem dzisiejszych facetów (a przynajmniej tych, których osobiście poznałam :D).

Kolejność na liście jest przypadkowa.

Atticus Finch  

Zwrócił moją uwagę dawno temu podczas pierwszej lektury książki Zabić drozda. Czym? Jest przede wszystkim wyjątkowym przykładem ojca, samotnego ojca, który mimo wielu obowiązków prawnika oraz wzlotów i upadków w tym zawodzie, znajduje czas dla swoich dwóch dorastających pociech. Jest dla nich prawdziwym przykładem do naśladowania (kto czytał tę powieść doskonale pamięta jego postawę wobec czarnoskórych oraz prawość sumienia) i wspaniałym nauczycielem życia. Uczył swoje dzieci dobrych manier, uczciwości, honoru i godnego zachowania swojej pozycji w społeczeństwie. Potrafił sprawiedliwie rozwiązywać konflikty między swoimi dziećmi, żadnego z nich nie faworyzował i darzył jednakową, wielką miłością. Był dla nich jednocześnie ojcem i matką, ale zawsze w granicach zdrowego rozsądku (choć przyzwolenie na to, by dzieci nazywały go po imieniu nie jest zbyt godne podziwu). Myślę, że każdy ojciec byłby w stanie w jakiś sposób utożsamić się z tą postacią, a każdy mężczyzna myślący o założeniu rodziny - spróbować go naśladować.

Heathcliff 

To jest dopiero charyzmatyczna i charakterystyczna postać. Prawdziwy dowód na to, że w jednym człowieku może istnieć dobro aż do kości i piekielne zło. Urzekł mnie swoją niezłomnością i stałością uczucia, jakim darzył swoją przyjaciółkę Cathy. Pod tak grubym i ciężkim pancerzem oschłości i grozy kryło się gorące, kochające serce. Stwierdzenie "pozory mylą" samo ciśnie się tutaj na usta. Dlatego tak ważne jest to, by starać się nie oceniać człowieka tylko powierzchownie. Nigdy nie wiadomo, kogo tak naprawdę odkryjemy, gdy bardziej zagłębimy się w charakter drugiego człowieka. 

Fitzwilliam Darcy 

Och, panie Darcy!... To pierwsze słowa, jakie nasuwają mi się na myśl, ilekroć wspomnę o tym bohaterze. Dumny i honorowy, wrażliwy, stały w uczuciach i romantyczny. Po prostu doskonały. Rzadko spotykam kogoś, kto byłby w stanie choć trochę zrównać się z Darcym pod tymi względami. I nie mówię tu tylko o tych bohaterach literackich! Być może tacy mężczyźni jak Darcy omijają mnie szerokim łukiem, być może jest ich tak mało, że praktycznie na nich nie trafiam. To nieistotne. Pan Darcy zawsze zostanie gdzieś w czeluściach mojego umysłu i serca :)


A jakie są Wasze ideały? Może postrzegacie męskich bohaterów w zupełnie inny sposób niż ja? Piszcie w komentarzach! :)
Czytaj więcej »
on stycznia 10, 2018 2
Podziel się!
Tags
różne, TOP
Nowsze posty
Starsze posty

stycznia 02, 2018

Fotograficzne podsumowanie miesiąca - grudzień 📸❄️

Początkiem grudnia w Przemyślu i okolicach rozgrywał się niesamowity pogodowy spektakl. Pierwsze trzy dni były prawdziwym atakiem zimy. Już w piątek wieczorem czuć było w powietrzu zbliżający się śnieg, w sobotę pojawiły się pierwsze nieśmiałe białe płatki, a w nocy z soboty na niedzielę - świat przeistoczył się w istną krainę lodu. Wspaniale było móc iść do pracy, słuchając skrzypienia śniegowego puchu pod stopami, ale nic co piękne niestety nie trwa wiecznie. Jeszcze pod koniec tego samego tygodnia, grudzień zamienił się w marzec. Na szczęście tydzień przed świętami znów zrobiło się biało - by w samą Wigilię ponownie zawitała wiosna.
Grudzień był przekapryśny, ale skończył się szczęśliwie (spędzeniem Sylwestra i Nowego Roku w pracy...). Niemniej będę bardzo miło go wspominać ♥ Mam nadzieję, że Wasze zakończenie starego roku było równie udane i wyjątkowe :)













Czytaj więcej »
on stycznia 02, 2018 0
Podziel się!
Tags
fotografia
Nowsze posty
Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

Archiwum

  • ►  2023 (4)
    • ►  sie 2023 (2)
    • ►  cze 2023 (1)
    • ►  maj 2023 (1)
  • ►  2022 (12)
    • ►  gru 2022 (1)
    • ►  lis 2022 (1)
    • ►  paź 2022 (1)
    • ►  wrz 2022 (1)
    • ►  lip 2022 (1)
    • ►  maj 2022 (1)
    • ►  kwi 2022 (1)
    • ►  lut 2022 (2)
    • ►  sty 2022 (3)
  • ►  2021 (10)
    • ►  sie 2021 (1)
    • ►  cze 2021 (1)
    • ►  maj 2021 (2)
    • ►  kwi 2021 (2)
    • ►  lut 2021 (1)
    • ►  sty 2021 (3)
  • ►  2020 (17)
    • ►  gru 2020 (5)
    • ►  lis 2020 (1)
    • ►  paź 2020 (3)
    • ►  wrz 2020 (1)
    • ►  lip 2020 (3)
    • ►  maj 2020 (2)
    • ►  kwi 2020 (1)
    • ►  mar 2020 (1)
  • ►  2019 (16)
    • ►  gru 2019 (1)
    • ►  paź 2019 (4)
    • ►  wrz 2019 (2)
    • ►  sie 2019 (1)
    • ►  lip 2019 (2)
    • ►  cze 2019 (1)
    • ►  maj 2019 (1)
    • ►  kwi 2019 (1)
    • ►  lut 2019 (1)
    • ►  sty 2019 (2)
  • ▼  2018 (43)
    • ►  gru 2018 (4)
    • ►  paź 2018 (4)
    • ►  wrz 2018 (2)
    • ►  sie 2018 (1)
    • ►  lip 2018 (5)
    • ►  cze 2018 (5)
    • ►  maj 2018 (4)
    • ►  kwi 2018 (4)
    • ►  mar 2018 (2)
    • ►  lut 2018 (6)
    • ▼  sty 2018 (6)
      • "Zanim się pojawiłeś" Jojo Moyes
      • ❄ WINTERLAND ❄
      • "Światło między oceanami" M. L. Stedman
      • "Zabić drozda" Harper Lee
      • TOP 3 - ulubieni męscy bohaterowie literaccy
      • Fotograficzne podsumowanie miesiąca - grudzień 📸❄️
  • ►  2017 (82)
    • ►  gru 2017 (7)
    • ►  lis 2017 (3)
    • ►  paź 2017 (5)
    • ►  wrz 2017 (4)
    • ►  sie 2017 (5)
    • ►  lip 2017 (6)
    • ►  cze 2017 (5)
    • ►  maj 2017 (5)
    • ►  kwi 2017 (42)

Translate

Popularne posty

  • "Tysiąc wspaniałych słońc" Khaled Hosseini
    Głównymi bohaterkami powieści są dwie kobiety, których zrządzenie losu uczyniło żonami władczego i bezwzględnego Raszida. Mariam w wieku...
  • "Zanim się pojawiłeś" Jojo Moyes
    Lousa Clark wiedzie spokojne, uporządkowane życie w małym angielskim miasteczku. Jest wesoła i nietuzinkowa; doskonale wie, ile kroków mi...
  • "Dom Róż" Sarah Harvey
    Lily i Liam porzucają swoje dotychczasowe życie w Londynie i wyruszają do Kornwalii, gdzie swoje nowe gniazdko wiją w małym, nadmorskim...

Etykiety

  • (nie)recenzja
  • TOP
  • TOP 3
  • autobiografia
  • biografia
  • fantasy
  • fotografia
  • kryminał
  • literatura dziecięca
  • literatura faktu
  • literatura klasyczna
  • literatura młodzieżowa
  • literatura obyczajowa
  • literatura piękna
  • literatura polska
  • literatura przygodowa
  • literatura współczesna
  • opowiadanie
  • podróże
  • podsumowanie
  • recenzja
  • reportaż
  • różne
  • seria
  • thriller
  • w obiektywie

Szukaj

Zaglądam

  • Varia czyta
  • Rude Pióro
  • Daughter of the Woods

Statystyka

Obserwatorzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Czytelnia przy Kwiatowej 13. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.