Dla trzydziestu pięciu dziewcząt Eliminacje są szansą ich życia. To dzięki nim mają szansę uciec z ponurej rzeczywistości. Ze świata, w którym panują kastowe podziały, wprost do pałacu, w którym będą spełniane ich życzenia. Z miejsca, gdzie głód i choroby są na porządku dziennym, do krainy jedwabi i klejnotów. Celem Eliminacji jest wyłonienie żony dla czarującego i przystojnego księcia Maxona.
lubimyczytac.pl

Hmm... Na początku chyba powinnam zadać pytanie - czy ktoś pamięta jeszcze serię Selekcja Kiery Cass? Czy ktoś jeszcze pamięta ten szał na punkcie nowinki, jaką była, swojej oryginalności i przepięknych okładek? 
Ja pamiętam. Ale w życiu bym nie pomyślała, że po przeczytaniu pierwszej części, Rywalek, będę miała ochotę na kontynuację tej przygody. Cóż, po czterech latach przyszła pora, by na własnej skórze i oczach przekonać się o jej ówczesnym fenomenie.

W pałacu króla Illéi zjawia się 35 dziewcząt. Każda z nich staje w Eliminacjach, swoistym procesie, który ma wyłonić najlepszą kandydatkę na przyszłą królową i żonę księcia Maxona. Każda z tych dziewczyn marzy o tym zaszczycie, z wyjątkiem Americi Singer. Udział w Eliminacjach oznaczał dla niej rozstanie ze swoim chłopakiem, Aspenem. W pałacu czuje się wyobcowana i zupełnie nie na swoim miejscu, mimo tego, iż Maxon zaczyna wzbudzać w niej coraz większe zainteresowanie. I kiedy wydaje się, że sytuacja nie może być bardziej skomplikowana, na horyzoncie pojawia się Aspen, jako gwardzista. America jest rozdarta między dawną miłością a rodzącym się uczuciem. 

Rywalki pojawiły się na mojej półce dawno temu, praktycznie kilka miesięcy po ich premierze. Zachęciła mnie do tego wzmianka w czasopiśmie Fanbook - mam nadzieję, że ktoś jeszcze oprócz mnie zna to czasopismo. Wysoka ocena czytelników i (nie ukrywam) piękny projekt okładki podjęły za mnie decyzję. Do dziś pamiętam radość, jaką odczuwałam, kiedy wracałam z tą książką do domu. Od razu zabrałam się za czytanie. I tu radość zaczęła przeplatać się z zainteresowaniem, irytacją, a nawet znudzeniem. 
Pierwsze wrażenie? Świetna! Podobała mi się ta odmienność, oryginalny pomysł połączenia baśni z reality show, trochę cukierkowe, trochę nierealistyczne, ale przyjemne w odbiorze. Potem coś zazgrzytało. Tym 'czymś' była główna bohaterka, America. Jej zachowanie chwilami sprawiało, że miałam ochotę zamknąć książkę i wrzucić ją do rzeki - tak, do rzeki, żeby jak najszybciej zniknęła ze świata. Wyłączając ten bolesny czynnik, mamy do czynienia z naprawdę ciekawą fabułą. Mimo iż utartą i przewidywalną, to jednak były momenty, w których autorka mnie zaskakiwała. Pozytywnie, oczywiście. Akcja jest powolna, od czasu do czasu przeplata się mały dynamizm, który idealnie ją rozkręcał, przez co książkę czyta się naprawdę szybko i lekko. Gdybym miała ją już teraz podsumować, z pewnością byłaby to wysoka ocena. I taki też miałam zamiar - zakończyć lekturę tylko na tej części, bo przyznaję, że nie jestem fanką kontynuacji jakiejś historii. Tutaj jednak nie było to takie łatwe; zbyt wątków było niedokończonych, no i dławiła mnie sama ciekawość - jak potoczy się historia uczucia między Americą a Maxonem. 

Elita miała być odpowiedzią na to pytanie. A okazało się, że zagmatwała moją wizję książki jeszcze bardziej. 
Druga część to praktycznie jeden temat - pieszczoty sumienia Americi i miotanie się między Aspenem a Maxonem. Zupełnie nie mogła się zdecydować na któregokolwiek z nich. Kiedy na horyzoncie pojawiał się książę, dziewczyna już na sto procent była pewna, że chce z nim żyć, chce być królową, wraz z nim zarządzać królestwem et cetera, et cetera... A gdy Maxon znikał lub był widziany z inną kandydatką przy boku, siup! Prędziutko w ramiona Aspena i rozmyślanie o tym, jakby tu wydostać się z pałacu, zapewnianie siebie, że przecież to on jest miłością jej życia, jedyną i prawdziwą... Może to, co teraz piszę, emanuje lekko goryczą, ale wierzcie mi, że to naprawdę było irytujące. Przedstawiało główną bohaterkę w mało pozytywnym świetle, przez co sam odbiór książki był nieco bardziej skomplikowany niż pierwszej części. Były też pewne elementy zaskoczenia i oderwania się od tych miłosnych problemów, ale nie były w stanie się przez nie przebić.

Za Jedyną zabrałam się z mniejszym entuzjazmem, ale bardzo byłam ciekawa, jak to się dalej potoczy (no tak, przecież wcale nie jestem domyślna i nie wiem, że to może się skończyć tylko ślubem Ami i Maxona...). Byłam raczej ciekawa tego, co się wydarzy po drodze do zakończenia Eliminacji. I trochę się działo, a sam punkt kulminacyjny, przypadający na zakończenie książki, naprawdę mnie zadziwił. I zaskoczył, bo tego się zupełnie nie spodziewałam. Wszystko na szczęście skończyło się happy endem.
Jestem w stanie powiedzieć, że trzecia część była zdecydowanie najlepsza. Nie była ani zbyt entuzjastyczna i przesłodzona, ani działająca na nerwy (nawet America spasowała i stała się bardziej znośna, a w pewnym momencie - nawet ją polubiłam). Największym atutem tej części jest emocjonujący finał, który zaważył na dobrej ocenie Jedynej.

Podsumowanie  

Seria Selekcja nie jest dziełem ambitnym. W wielu momentach bardzo łatwo było przewidzieć, co stanie się na kolejnej stronie, sama główna irytująca bohaterka działała na niekorzyść. Ale autorka nie zmarnowała do końca potencjału tej historii i stworzyła coś, co zapada w pamięć i w niektórych momentach, gdzieś po cichu budzi się w nas dawna tęsknota za marzeniami o pałacu, karocach i książęcej koronie. To była dla mnie bardzo miła odskocznia i powrót do dziecięcych pragnień. Polecam ją każdemu, kto szuka przyjemnej i prostej lektury. 


7/10 

Seria: Selekcja
Tytuły książek: "Rywalki" tom 1., "Elita" tom.2., "Jedyna" tom 3. 
Autor: Kiera Cass
Wydawnictwo: Jaguar


2 komentarze:

  1. Uwielbiam całą serię i chętnie kiedyś do niej wrócę :) aczkolwiek uważam, że na Jedynej mogła się zakończyć :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Też uważam, że właśnie tu powinna zakończyć się ta historia, i to definitywnie. Ale "Koronę" i "Następczyni" przeczytam dla zwykłej rozrywki 😉

    OdpowiedzUsuń