Na pewno każdy z nas ma w swojej biblioteczce takie książki, które odcisnęły na nas swoje piętno tak bardzo, że po pewnym czasie zaczynamy na nimi... tęsknić. Mimo kolejnych przeczytanych lektur, one ciągle siedzą nam w głowie i przyzywają nas z półek regału.
To dla mnie dosyć częste zjawisko. Staram się ignorować to uczucie, bo nie mam czasu nawet na bieżące książki :D Są jednak takie dni, jak grudniowe, kiedy po ciężkim dniu w pracy należy się chwila tylko i wyłącznie dla siebie. I właśnie takie chwile są najodpowiedniejsze na prawdziwe "spotkanie po latach".
Patrząc na moją biblioteczkę, bardzo długo zastanawiałam się nad wyborem jakiejś rozsądnej liczby książek, które zagościłyby w tym poście. Prawdę mówiąc - mam takich pozycji dosyć sporo. Po długim namyśle wybrałam 10 - najważniejszych i najlepszych książek, jakie czytałam, które spędzały mi sen z powiek i pozostawiły po sobie prawdziwy zamęt w mojej głowie.
UWAGA: Celowo pominęłam tu książki Pera Pettersona i Karla Ovego Knausgårda. To pisarze skandynawscy, których dzieła podlegają zupełnie innej kategorii oceny niż te z poniższej listy. Są dla mnie czymś niesamowitym, genialnym i wyjątkowym i nie potrafię myśleć o nich ani mówić bez dreszczy
Kolejność pozycji jest przypadkowa.
Gdy byłam młodsza w kółko czytałam Pottera i Eragona xD Obecnie jeśli do książki wracam to zwykle fragmentami, bo po prostu nie czuje potrzeby, by czytać je w całości.
OdpowiedzUsuń