Czytelnia przy Kwiatowej 13

Strony

  • KIM JESTEM?
  • KONTAKT || WSPÓŁPRACA
  • W OBIEKTYWIE
  • INSTAGRAM
  • TUMBLR
  • LOGO BLOGA

sierpnia 31, 2021

"Cymanowski młyn" Magdalena Witkiewicz, Stefan Darda


 

Opis:

Małżeństwo Moniki i Macieja przechodzi głęboki kryzys.
Oboje łudzą się, że tajemniczy prezent: urlop w leśnym pensjonacie, z dala od ludzi i cywilizacji, może jeszcze wszystko uratować. Początkowo ulegają romantycznym chwilom, jednak nagły wyjazd Macieja budzi demony przeszłości. Łukasz, przystojny syn właściciela, do złudzenia przypomina Monice jej byłego narzeczonego. Czy to tylko przypadkowe podobieństwo?
Wyjazd, który miał ratować związek, okazuje się początkiem trudnych do wyjaśnienia i niepokojących zdarzeń. Nic nie jest oczywiste, bohaterowie głęboko skrywają tajemnice, a na światło dzienne wypływają przerażające wspomnienia o krwawych zbrodniach sprzed lat.
Kim tak naprawdę jest Łukasz? Czy małżeństwo Moniki i Maćka przetrwa próbę sił? I jaką rolę pełni dziewczynka ze starej wyblakłej fotografii?

Moja opinia: 

Mistrzowskie połączenie thrillera i powieści obyczajowej... Cóż, kiedy pierwszy raz wzięłam do ręki tę książkę i przeczytałam opis, stwierdziłam, że coś tu musi być nie tak. Dwóch autorów specjalizujących się w odmiennych kategoriach połączyło siły, by stworzyć... No właśnie. Tego byłam ciekawa i dlatego z chęcią przyjęłam niespodziewany podarunek od siostry, która dostała Cymanowski młyn od swojej wychowawczyni za dobre wyniki w nauce. Tak się składa, że mnie i ją uczyła ta sama polonistka i muszę przyznać, że spodziewałam się po niej lepszego gustu literackiego... Ale po kolei. 

Jak wiecie, lub nie, jestem mocno uprzedzona do obyczajówek, które wyszły spod pióra polskich pisarek (czy tam pisarzy), ale staram się dać każdej książce szansę, bo wierzę, że znajdę w niej coś, co w jakiś sposób pozwoli mi wspominać ją ciepło. Książki pani Witkiewicz zrobiły na mnie niegdyś spore wrażenie, jednak to zauroczenie szybko minęło. Po przeczytaniu Cymanowskiego młyna zdałam sobie sprawę, że ten ogień już nigdy nie zapłonie. Bardzo, ale to bardzo szybko znudziłam się tą powieścią. Miałam to szczęście, że dosyć sprawnie się czytało, przez co właściwie przelatywałam wzrokiem po stronie doczytując tylko część tekstu, bo i tak wiedziałam, lub domyślałam się (trafnie), co jest napisane. Moją antypatię wzbudzała przewidywalność losów bohaterów, przynajmniej w pierwszej połowie książki. Potem przez chwilkę zrobiło się ciekawie, ale tylko przez chwilkę - bo przypomniałam sobie, że ów utwór pisały dwie osoby i przyszła właśnie pora na ten thriller... Taak. Uwierzcie mi, trochę się go naszukałam. Ale znalazłam tylko jakiś źle uformowany wątek nadprzyrodzony, coś jak... opętanie? Wcielenie udręczonej duszy człowieka, który zmarł tragicznie i ma zamiar mścić się (na nie wiadomo w sumie kim)? Nie wiem, jak to nazwać. W każdym razie wątek "paranormalny" wyszedł wręcz groteskowy. Żeby tego było mało, w fabule ni stąd ni zowąd pojawiały się osoby, które jeszcze bardziej ją gmatwały, przedstawiały historię w tak odjechany sposób, że trudno było się w tym połapać. Aż jestem ciekawa, czy sami autorzy byli w stanie to zrobić, bo ja odniosłam wrażenie, że nawet jeśli - to przymknęli na to oko. 

Kreacje bohaterów również pozostawiały wiele do życzenia, może poza jedną - postacią Jerzego Zawiślaka, który okazał się niezłym ziółkiem. To jedyna rzecz, która mnie jakoś pozytywnie zaskoczyła. O reszcie postaci można zapomnieć. 

Niewątpliwym plusem powieści jest jej klimat; moje ukochane Kaszuby, lasy, jeziora i prawdziwa głusza. Tylko to tak naprawdę mi się podobało i tylko dlatego zdecydowałam się dokończyć lekturę. Akcja rozkręciła się mniej więcej na ostatnich stu, może pięćdziesięciu stronach, tak jakby autor, sam już znudzony tym, co pisze, postanowił ją zakończyć i wyjaśnić "niewyjaśnione". Naprawdę absurdalny groch z kapustą... 

Jest takie słuszne powiedzonko: Mówiły jaskółki, że niedobre są spółki. Jest w tym ogrom racji. Żadnemu z tych autorów nie wyszła ona na dobre, ponieważ stworzyli coś obrzydliwie przeciętnego. O wiele lepiej by było, gdyby powieść obyczajowa została powieścią obyczajową, a thriller thrillerem. To połączenie mogłoby być znakomite, gdyby wzięła się za to odpowiednia dusza, o niebanalnym piórze, znajomości zjawisk paranormalnych i umiejętności kreowania świata literackiego, który wciąga i zaskakuje. Tutaj tego po prostu zabrakło. Jest tylko rozczarowanie. O sięgnięciu po kolejną część nawet nie myślę.

5/10

Tytuł: Cymanowski młyn
Autorzy: Magdalena Witkiewicz, Stefan Darda
Seria: Cymanowski młyn (tom I)
Wydawnictwo: Filia
rok wydania polskiego: 2019
okładka: miękka
liczba stron: 420

Czytaj więcej »
on sierpnia 31, 2021 2
Podziel się!
Tags
literatura obyczajowa, Magdalena Witkiewicz, recenzja, Stefan Darda, thriller
Nowsze posty
Starsze posty

czerwca 30, 2021

"Ślad po złamanych skrzydłach" Sejal Badani

 


 Opis: 

Kiedy ojciec Sonyi zapada w śpiączkę, młoda kobieta niechętnie powraca na łono rodziny, którą zostawiła przed laty. Odkąd dziewczyna opuściła dom, żyła z dala od wszelkich zobowiązań, podczas gdy jej spokojna siostra Trisha odnalazła się w perfekcyjnym domu na amerykańskich przedmieściach, a ambitna Marin konsekwentnie budowała karierę zawodową. Wszystkie kobiety pamiętają czas, kiedy cała rodzina żyła szczęśliwie w Indiach i wszystkie starają się na swój sposób radzić sobie z dramatycznymi zdarzeniami, które spotkały je po przyjeździe do USA.

Jednak kiedy siostry i matka spotykają się ponownie, pogrzebane tajemnice zaczynają wychodzić na światło dzienne. Patrząc na nieprzytomnego ojca – ofiarę rasizmu, a później sprawcę okrutnej przemocy, kobiety zmagają się z osobistymi demonami. Rozdrapując wciąż niezagojone rany, muszą uporać się ze wstydliwym uczuciem nadziei, aby ich ojciec nigdy nie wyzdrowiał.

Moja opinia: 

Są takie książki, które przyciągają swoją magią. Nie okładką, nie znanym nazwiskiem autora, nie wszędobylskimi reklamami czy promocjami. Są ciche, spokojne i cierpliwie czekają na odkrycie. Tak właśnie było w przypadku Śladu po złamanych skrzydłach. Nigdy o niej nie słyszałam, nigdzie też nie widziałam, by blogosfera się nią zachwycała. To błąd - uwierzcie mi. 

Rzadko kiedy potrafię być wstrząśnięta tym, co czytam. Fabuła musi być naprawdę brutalna, opowiadana historia naprawdę życiowa i prawdziwa, bym była w stanie tak ją przeżywać - płakać, śmiać się, wkurzać, nie dowierzać, kręcić głową z frustracją lub politowaniem, czy piać z zachwytu. Tutaj właśnie tak było, chociaż w czasie lektury przeważały te złe emocje. Bo jak tu uśmiechać się czytając o przemocy domowej? Fizycznej i psychicznej? Zupełnej niemocy i bierności jej ofiar? Nie byłam w stanie obcować z książką dłużej niż kilka rozdziałów, bo natłok myśli, jakie się wówczas nasuwały, był nie do zniesienia. Jednocześnie byłam bardzo ciekawa, jak losy bohaterek potoczą się dalej. Czy poradzą sobie z traumą? Czy w końcu każda z nich dowie się prawdy o sobie? 

Dawkowałam sobie tę książkę tak długo, jak tylko mogłam, w końcu jednak dobrnęłam do końca. Całą noc nie dawała mi spokoju i przyznam, że po dwóch dniach od zakończenia, nadal o niej myślę. 

Jestem pod wrażeniem umiejętności autorki i przedstawienia swojej historii w prawdziwie wciągający sposób. Rzadko spotyka się pisarzy, który mają zdolności do opisywania uczuć i przeżyć bohaterów tak, jakby przeżyli to na własnej skórze. Potrzeba do tego wyjątkowo silnie rozwiniętej empatii - Sejal Badani posiada ją i bardzo ją sobie za to cenię. 

Nie mam niczego złego do zarzucenia tej książce. Jest po prostu doskonała i życzę sobie, by więcej się o niej mówiło. Skradła moje serce i zostanie w nim na zawsze. 


10/10 

Tytuł: Ślad po złamanych skrzydłach
Autor: Sejal Badani
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
rok wydania polskiego: 2018
okładka: miękka
liczba stron: 488


Czytaj więcej »
on czerwca 30, 2021 0
Podziel się!
Tags
literatura obyczajowa, recenzja, Sejal Badani
Nowsze posty
Starsze posty

maja 23, 2021

"Mój przyjaciel kot" Britt Collins

  Opis:

Historia niesamowitej przyjaźni, która wydarzyła się naprawdę

Michael King to bezdomny, zagubiony i smutny człowiek, który od wielu lat żyje na ulicach Portland. Pewnej deszczowej nocy znajduje zaniedbaną i ranną kotkę, którą postanawia przygarnąć. Michael wydaje ostatnie pieniądze na karmę i leki dla futrzaka, któremu nadaje imię Tabor.

Od tej chwili jego życie zaczyna zmieniać się na lepsze – wreszcie staje się zauważalny dla innych ludzi, którzy widząc ten nietypowy duet, chętniej dzielą się jedzeniem i pieniędzmi. Kiedy do Portland zbliża się zima, Michael postanawia zabrać Tabor w stronę ciepłej Kalifornii. Tak zaczyna się ich niesamowita podróż.

Na swojej drodze spotykają wiele życzliwych osób, ale także mnóstwo trudności do pokonania. W chwilach zwątpienia Tabor obdarza Michaela radością i nadaje jego życiu sens. Mężczyzna wreszcie ma kogoś, o kogo się troszczy i inspiruje go do bycia lepszym człowiekiem oraz uporania się z traumami przeszłości.

W trakcie podróży para staje się nierozłączna, ale kiedy Michael zabiera Tabor do weterynarza, okazuje się, że kotka ma chip identyfikacyjny i właściciela, który bardzo za nią tęskni. Michael stanie w obliczu trudnej decyzji. Czy zdobędzie się na to, aby rozstać się z Tabor i znaleźć nowy cel w życiu?

Lubimy czytać 

Moja opinia: 

Jako naczelna kociara mojej rodziny i miłośniczka wszystkiego, co ma kocie akcenty, nie mogłam nie przeczytać tej książki. Nie zraziła mnie nawet dość niska, jak dla mnie, ocena w serwisie Lubimy czytać, czym bardzo często kieruję się przy dobieraniu lektur i robieniu zakupów w księgarniach internetowych. Wiedziałam, że muszę ją mieć i koniec. 

Mój przyjaciel kot to książka, która stanie się szczególnie bliska wszystkich ulubieńcom mruczków. To opowieść o kotce Macie (Tabor) oraz bezdomnym Michaelu, który pewnego deszczowego wieczora znajduje ją wystraszoną i przemokniętą pod kawiarnianym krzesłem. Nie mógł przypuszczać, że to spotkanie i decyzja o przygarnięciu zwierzęcia tak mocno zmienią jego życie. Dla człowieka nie mającego dachu nad głową, pracy, za to zmagającego się z ciężkim bagażem trudnych życiowych doświadczeń, kot to chyba ostatni towarzysz tułaczki, jakiego mógłby sobie życzyć. Jednak Tabor - bo tak ją nazwał - była niezwykłym, wyrozumiałym kompanem, który podbił serce Michaela. 

Muszę przyznać, że ja również zauroczyłam się w tym wspaniałym kociaku i z ogromnym zainteresowaniem śledziłam przygody tej wyjątkowej dwójki przyjaciół. Bo wiecie, że ta historia naprawdę się wydarzyła? Ja też nie mogłam w to uwierzyć, ale jednak. I choć zakończenie wycisnęło z moich oczu wiele łez, nie było ono smutne. Było takie, jakiego sobie życzyłam - dla Tabor-Maty, jej właściciela Rona, Michaela i jego przyjaciół. 

Próżno tu szukać wyszukanego stylu pisarskiego, wartkiej, zaskakującej akcji, czy świetnie wykreowanych fikcyjnych bohaterów. To po prostu opowieść o wyjątkowym kocie i wyjątkowym człowieku, których ścieżki życia przecięły się w idealnym momencie. Takie scenariusze pisze tylko życie. 

Cieszę się również, że jako dyplomowany technik weterynarii i mama dwóch kocurków mogę potwierdzić, że koty to niesamowite, wielce inteligentne, empatyczne i cudowne stworzenia. Nie można posiadać kota i jednocześnie nie darząc go uczuciem. Koty potrafią rozczulić nawet największego twardziela i owinąć go sobie wokół swojej słodkiej łapki. Możecie mi wierzyć ;)

Spędziłam przy tej książce naprawdę fantastyczne chwile pełne śmiechu i wzruszeń. Polecam z całego serca. 

PS: Zdjęcie główne - model: mój starszy kot, Żaba

8/10

Tytuł: Mój przyjaciel kot
Autor: Britt Collins
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
rok wydania polskiego: 2018
okładka: miękka
liczba stron: 328

 

Czytaj więcej »
on maja 23, 2021 1
Podziel się!
Tags
Britt Collins, literatura piękna, recenzja
Nowsze posty
Starsze posty

maja 06, 2021

"Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek" Mary Ann Shaffer, Annie Barrows


 

Opis: 

Londyn, 1946 rok. Juliet Ashton po udanym debiucie literackim zastanawia się nad tematem na nową powieść. Ale w sytuacji, gdy kraj leczy rany po działaniach wojennych, wymyślenie odpowiednio interesującej fabuły jest bardzo trudne. Niespodziewanie Juliet otrzymuje od czytelnika książki niecodzienny list. Dowiaduje się z niego m.in. o powstaniu na wyspie Guernsey Stowarzyszenia Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek. Zaintrygowana odpisuje nieznajomemu. Z ożywionej korespondencji, jaka potem się rozwija, wyłania się niezwykle ciekawy obraz życia mieszkańców wyspy w czasie wojny i pięcioletniej okupacji hitlerowskiej. Juliet zaproszona przez nowych przyjaciół odwiedza Guernsey. Urzeczona przyrodą , ciszą a przede wszystkim serdecznością ludzi, postanawia osiąść na wyspie. Znajduje tu nie tylko kopalnię tematów, ale także miłość.

Lubimy czytać

Moja opinia:

Przygoda z tą książką zaczęła się przypadkiem, od przeglądania Facebooka. Nie ukrywam, że zaintrygował mnie jej tytuł - czy widzieliście kiedyś placka z obierek? Nie może być, cytując słynny klasyk. Natychmiast połknęłam haczyk i ku mojej radości, kilka tygodni później, znalazłam ją na wyprzedaży tanich książek. 

Temat II wojny światowej oraz jej socjologiczny aspekt to trudne zagadnienie. Chcąc o nim pisać, trzeba się naprawdę solennie do tego przygotować. Obie autorki wywiązały się z tego zadania przyzwoicie - w książce mamy świetnie przedstawione życie ludzi na wyspie pod niemiecką okupacją, próby przetrwania głodu i nędzy, obraz obozu koncentracyjnego oraz trauma tych, którzy zostali z niego oswobodzeni i próbują żyć dalej z okrutnym piętnem tych tragicznych dni.
Bardzo zaskoczyła mnie forma przedstawienia fabuły jako szereg listów pisanych między Juliet - główną bohaterką - a jej nowymi znajomymi z wyspy Guernsey, wydawcą i przyjaciółką, Sophie. I nie tylko. Taki zabieg okazał się całkiem interesujący i w żadnym stopniu nie umniejszył wartości ukazanej historii. 

Kreacje absolutnie wszystkich bohaterów zasługują na uznanie. Znajdziemy wśród nich oczywiście typowego szarmanckiego i obrzydliwie przystojnego amanta czy wszystkowidzącą i wszystkowiedzącą przyjaciółkę, ale wszyscy są na swój sposób osobliwi, tacy, których naprawdę chciałoby się znać. 

Szczerze mówiąc, zazdrościłam Juliet takich przyjaciół. Sama chciałabym znaleźć się na maleńkiej wysepce, wśród osób, które znają się do szpiku kości, kochają i pomagają sobie wzajemnie. Móc pracować słuchając szumu fal i wiatru, spacerować po plaży i urządzać na niej przyjęcia. 

Zagłębiając się w lekturze, naprawdę mogłam poczuć się jak mieszkanka Guernsey, choć nigdy tam nie byłam. To było tylko chwilowe, lecz cudowne oderwanie się od rzeczywistości. Polecam z całego serca. 

9/10

Tytuł: Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek
Autorzy: Mary Ann Shaffer, Annie Barrows
Wydawnictwo: Świat Książki
rok wydania polskiego: 2018
okładka: miękka
liczba stron: 256

Czytaj więcej »
on maja 06, 2021 1
Podziel się!
Tags
Annie Barrows, literatura piękna, Mary Ann Shaffer, recenzja
Nowsze posty
Starsze posty

kwietnia 28, 2021

"Dziewczęta i kobiety" Alice Munro

 


 Opis: 

Del ma dosyć prowincjonalnego życia w Ontario i wiejskiej mentalności. Dziewczyna żyje na farmie swojego ojca, gdzie najbliższymi jej osobami są stary kawaler, ekscentryczny przyjaciel rodziny oraz jej ordynarny młodszy brat. Kiedy Del zaczyna spędzać więcej czasu w centrum miasta, coraz częściej towarzyszy jej matka, pewna słuszności swoich poglądów agnostyczka, sprzedająca farmerom encyklopedie. Dziewczyna zaprzyjaźnia się również z energiczną lokatorką matki, Fern Dogherty, oraz jej przyjaciółką Naomi. Właśnie z nimi Del dzieli się swoimi problemami i przemyśleniami związanymi z okresem dojrzewania. W ten sposób bohaterka odkrywa blaski i cienie kobiecości. Dziewczyna staje się bacznym obserwatorem, rejestrującym rzeczywistość małomiasteczkowego życia.

Lubimy czytać

Moja opinia: 

Z twórczością Alice Munro spotkałam się kilka lat temu w ramach zbioru jej opowiadań Coś, o czym chciałam ci powiedzieć. I choć trudno mi było ją obiektywnie ocenić, nie mogłam nie zauważyć, że styl pisania, elokwencja i kunszt literacki stawiają tę kanadyjską pisarkę naprawdę wysoko. Nagroda Nobla, którą otrzymała w 2013 roku nie jest więc bezpodstawna.

Podobne myśli naszły mnie podczas lektury jej jedynej powieści, Dziewczęta i kobiety, opisującej życie kobiet w prowincjonalnym kanadyjskim miasteczku w latach 40-tych ubiegłego wieku. Główną bohaterką jest Del, którą poznajemy jako dziewczynkę mieszkającą na farmie specjalizującej się w hodowli lisów futerkowych. Dzięki niej spotykamy mieszkańców Jubilee, jego otoczenie oraz atmosferę, przygnębiającą i wbijającą w marazm każdą ambitną, młodą i pragnącą żyć według własnych zasad osobę, taką jak ona. Towarzyszymy Del podczas jej okresu dorastania, pierwszych fascynacji płcią przeciwną, fantazji i potrzeb, które budziły się w jej kobiecym umyśle i ciele. Razem z Naomi, swoją przyjaciółką, lubiły snuć wyobrażenia na temat mężczyzn i współżycia z nimi. Del jest osobą nietuzinkową. Ciągle poszukująca prawd o otaczającym ją świecie, sensu wiary w Boga, znaczenia i roli kobiety w społeczeństwie. Świadomie lub nie, poszukiwała również miłości - czegoś, czego doświadczyła bardzo niewiele ze strony najbliższych. 

Dziewczęta i kobiety to książka przesiąknięta wręcz feminizmem. Munro skupiła się przede wszystkim na kobiecych postaciach, kreśląc ich doskonałe i pełne portrety. Każda z bohaterek jest inna, wyjątkowa na swój sposób, prawdziwa. Łatwo można odnaleźć ich żyjące pierwowzory w dzisiejszym świecie. Walczyły o swoją pozycję, nie chciały być tylko "ozdobą" swoich mężczyzn, chciały być wyzwolone i w pełni korzystać z życia. Całość jest jednak odpowiednio wyważona, nienachalna. Proza życia - tak najłatwiej i najzwięźlej jest to ująć. Munro ma dar opisywania zwykłych sytuacji w wyjątkowy i poetycki sposób i jest to jej ogromny atut. Pomimo tego, iż książek o podobnej tematyce trochę już powstało, ta jest osobliwa i jedyna w swoim rodzaju właśnie ze względu na talent pisarki. 

Nieprzerysowana, bardzo życiowa, intrygująca, pouczająca i dająca do myślenia. To tylko niektóre określenia, jakie przychodzą mi do głowy na myśl o tej powieści. Polecam z całego serca. 

9,5/10

Tytuł: Dziewczęta i kobiety
Autor: Alice Munro
Wydawnictwo: W.A.B
rok wydania polskiego: 2013
okładka: miękka
liczba stron: 384

Czytaj więcej »
on kwietnia 28, 2021 0
Podziel się!
Tags
Alice Munro, literatura piękna, recenzja
Nowsze posty
Starsze posty

kwietnia 03, 2021

"Na plaży Chesil" Ian McEwan

 

Opis:

Czerwiec 1962 roku. Para nowożeńców przybywa do hoteliku na południowym wybrzeżu Anglii, by spędzić tam noc poślubną. Florence, córka biznesmena i filozofki, jest utalentowaną skrzypaczką marzącą o założeniu własnego kwartetu smyczkowego. Edward to zdolny absolwent historii interesujący się wpływem wielkich ludzi na kształt dziejów.
Oboje z niepokojem myślą o chwili, gdy skonsumują małżeństwo – ona boi się fizycznego zbliżenia, on obawia się, że nie sprosta czekającemu go zadaniu. Niemożność pokonania barier i nieumiejętność rozmowy o wspólnych problemach doprowadzą do dramatu…

Lubimy czytać

Moja opinia:

Miałam już tę przyjemność zapoznać się z twórczością Iana McEwana przy lekturze Pokuty, która mimo upływu czasu, wciąż intensywnie żyje w moich myślach i wzywa, bym sięgnęła po nią po raz kolejny.
Przeszukując listę książek tego autora natrafiłam na pozycję z mojej dzisiejszej recenzji. Zaintrygował mnie jej opis, ponieważ w swoim zbiorze nie mam jeszcze pozycji, która mówiłaby o tak delikatnej i jednocześnie szeroko pojętej sferze. Na moje szczęście natrafiłam na nią bardzo szybko na kiermaszu taniej książki i zabrałam ze sobą. Króciutka, licząca niewiele prawie 200 stron książka, którą można przeczytać w jeden, przyjemnie spędzony wieczór. Czy tak właśnie było?

Dwójka bardzo młodych ludzi, których życie dopiero się rozpoczyna, staje w obliczu chwili, gdy ich zawarte kilka godzin wcześniej małżeństwo ma zostać dopełnione. Oboje są bardzo przejęci i pełni przeróżnych obaw. Nie są jednak w stanie znaleźć odpowiednich słów oraz chwili, by o tym porozmawiać - brakuje im wiedzy, doświadczenia i nie mają pojęcia, jak się zachować. Milczenie Florence i Edwarda na temat swoich lęków i własnych pragnień powoduje lawinę dramatycznych wydarzeń, które zakończyły się dla nich w najgorszy możliwy sposób.

Chyba każdy z nas, stojąc przed obliczem tej jakże wyjątkowej chwili, jaką jest pierwsze poważne zbliżenie z ukochaną osobą, nie odczuwał w sobie pewnej nutki strachu. Wiele rzeczy może pójść przecież nie tak, a co jeśli okaże się, że nie jesteśmy w stanie dać tej drugiej osobie szczęścia, spełnienia, co jeśli my poczujemy, że to kompletnie nie to. Z takimi obawami zmagali się bohaterowie tej książki. Byłam bardzo ciekawa, jak autor poradzi sobie z ich przedstawieniem, czy odpowiednio nakreśli ich myśli i uczucia. Nie rozczarowałam się. Dostajemy pełne, nieprzerysowane i prawdziwe portrety Florence i Edwarda, poznajemy ich przeszłość, domy oraz obyczaje, w których dorastali i które w znacznym stopniu wpłynęły na to, kim byli. Ogromną rolę w kształtowaniu światopoglądu ludzi tamtych czasów odegrała panująca wówczas epoka wiktoriańska, pełna pruderii i sztywnych konwenansów, która mimo iż chyliła się ku upadkowi na rzecz rewolucji seksualnej lat 70-tych, wciąż była mocno zakorzeniona w ludzkich umysłach oraz środowiskach, z których wywodzili się młodzi.

Właśnie ta niemożność wypowiedzenia delikatnych i intymnych myśli budziła u nich wstyd i zamykała usta Edwarda i Florence w momencie, gdy rozmowa o nich była im najbardziej potrzebna. Bez niej nie mogli się tak naprawdę poznać - byli po prostu dwójką poślubionych sobie nieznajomych, z czego oboje zdali sobie sprawę tuż po nieudanym pierwszym seksie. 

Mówiąc szczerze, nie spodziewałam się takiego zakończenia. Naprawdę. Kiedy docierałam do ostatnich stron, moje oczy robiły się coraz większe, a w głowie rozlegało się jedno wielkie "NIE!" Tutaj spotkało mnie też małe rozczarowanie, bowiem autor potraktował koniec historii Edwarda bardzo pobieżnie. Miałam po nim pewny niedosyt, który wciąż gdzieś we mnie pozostał. Chciałam więcej, dużo więcej. Niestety nie można mieć wszystkiego. 

To piękna i pouczająca powieść, która uwypukla konsekwencje niewypowiedzianych słów oraz myśli. Pokazuje, że nie można milczeć na temat własnych pragnień i uczuć i trzeba liczyć się z nimi na równo z uczuciami drugiej osoby. Mimo iż jest tak mało obszerna, Na plaży Chesil pozostawiła we mnie trwały ślad. Z pewnością będę do niej wracać. 

9/10

Tytuł: Na plaży Chesil
Autor: Ian McEwan
Wydawnictwo: Albatros
rok wydania: 2018
okładka: twarda
liczba stron: 192

Czytaj więcej »
on kwietnia 03, 2021 0
Podziel się!
Tags
Ian McEwan, literatura piękna, recenzja
Nowsze posty
Starsze posty

lutego 04, 2021

"Północ i Południe" Elizabeth Gaskell

 
Opis: 

Margaret Hale i John Thornton to niezwykła para. Ona, dobra i wrażliwa na ludzką krzywdę, pochodzi z zamożnego południa Anglii. On, przemysłowiec z północy i znajomy jej ojca, uważa, że najważniejsze są prawa ekonomii. Poznają się, gdy Margaret wraz z rodziną przenosi się z zielonego Helstone do robotniczego Milton. W zadymionym mieście młoda kobieta odkrywa świat, o jakim nie miała pojęcia: pełen biedy, chorób i nieustannego wiązania końca z końcem. Tak właśnie wygląda życie pracującej dla Thorntona rodziny Higginsów, z którą się zaprzyjaźnia. Gdy w fabryce wybucha strajk, Margaret nie ma wątpliwości, po czyjej stanąć stronie. Ale w dramatycznej sytuacji to właśnie Thornton będzie potrzebował jej pomocy.

Lubimy czytać 

Moja opinia: 

Po lekturze Żon i córek stałam się wręcz głodna kolejnych powieści Gaskell. Niestety była to już ostatnia w mojej biblioteczce, więc chciałam ją dawkować sobie w miarę ostrożnie, bo nie mogłam pozwolić na to, aby tak szybko się skończyła. Niestety wciągnęła mnie na tyle, że przeczytałam ją w sześć dni. Sześć dni spędzonych z książką, która... naprawdę mnie zaskoczyła. 

Zacznijmy od tego, że Północ i Południe zupełnie odbiega koncepcją i dotychczasowym wzorcem powieści tej pisarki. Akcja rozgrywa się w znacznej większości w przemysłowym mieście Milton (Manchesterze), brudnym i zadymionym przez fabryki i przędzalnie. To skrajnie odmienne środowisko i tło, w którym dotychczas Gaskell umiejscawiała swoich bohaterów. Była to dla mnie niesamowita i bardzo ożywcza odmiana, ponieważ wiedziałam, że tym sposobem autorka jest w stanie mnie czymś zaskoczyć. I robiła to - niemal w każdym rozdziale działo się coś, co kompletnie wybijało mnie z rytmu albo wprawiało w osłupienie, przez co naprawdę trudno było mi, ot tak, odłożyć tę książkę. Chciałam tylko więcej. Jednym z tych zaczepnych wątków była oczywiście zażyłość - choć nie zawsze widoczna dla bohaterów i akceptowana przez nich - między Margaret a panem Thorntonem. Zwieńczenie tej znajomości było mi wiadome od początku, jednak w trakcie czytania i przerzucania kartek z prawej na lewą stronę (przy czym ta druga niesamowicie szybko się kurczyła) ten kulminacyjny moment wciąż nie nadchodził... Nadszedł, jednak kiedy i w jakich okolicznościach - o tym dowiecie się czytając tę powieść ;) 

Kontrast pomiędzy warstwą robotników i zwykłych obywateli miasta a przedsiębiorcami i właścicielami fabryk został bardzo dobrze odwzorowany, podobnie jak obowiązki oraz problemy, z którymi wówczas się zmagali. Strajki, w których postulatem są wyższe płace i lepsze warunki pracy to nie wymysł dzisiejszych czasów; ludzie od wieków chcieli walczyć o sprawiedliwość dla siebie i innych - ale też o wpływy i władzę nad innymi. To bardzo ważny i pouczający wątek w tej powieści, który doskonale przybliżył nam realia ówczesnego życia w przemysłowym mieście. 

Poruszająca, piękna i zapadająca w pamięć historia miłości, poświęcenia i umiłowania prawdy. Jestem pewna, że każdy, kto przeczytał Północ i Południe, może się ze mną zgodzić. Tym, którzy jeszcze tego nie zrobili, serdecznie polecam nadrobić tę zaległość. Nie zawiedziecie się. 

10/10

Tytuł: Północ i Południe
Autor: Elizabeth Gaskell
Seria: Angielski ogród
Wydawnictwo: Świat Książki
rok wydania polskiego: 2015
okładka: miękka
liczba stron: 576

Czytaj więcej »
on lutego 04, 2021 1
Podziel się!
Tags
Elisabeth Gaskell, literatura klasyczna, recenzja
Nowsze posty
Starsze posty

stycznia 26, 2021

"Żony i córki" Elisabeth Gaskell

 
Opis: 
Molly jest dorastającą córką lekarza w miasteczku Hollingford. Mimo że została osierocona przez matkę we wczesnym dzieciństwie, żyje beztrosko i szczęśliwie. Pewnego dnia dowiaduje się jednak, że jej ukochany ojciec postanowił ożenić się po raz drugi. Molly pogrąża się w rozpaczy. W tym dramatycznym momencie pomocną dłoń wyciąga do niej młodszy syn bogatych sąsiadów, Roger… 

Lubimy czytać

Moja opinia: 

To druga książka Elizabeth Gaskell, jaką miałam okazję przeczytać. Po lekturze Panien z Cranford, która była jednym wielkim rozczarowaniem, z ochotą podjęłam się czytania Żon i córek, ponieważ musiałam na własnej skórze przekonać się, że spotkanie z twórczością tej wspaniałej pisarki było po prostu zwykłym falstartem. 

A jakże. Bardzo szybko zdałam sobie sprawę, że ta książka jest zupełnie, zupełnie inna. Dała się po prostu polubić i na każdym kroku zapraszała mnie, bym sięgnęła jeszcze głębiej w przedstawianą historię, która - nie ukrywam - bardzo przypadła mi do gustu. Niemal od razu znalazłam się wśród bohaterów i przeżywałam wraz z nimi ich przygody, dobre i złe, oraz rozterki i triumfy. Nie przerażała mnie absolutnie ilość stron, wręcz przeciwnie - cieszyłam się na myśl, że tak długo będę mogła przebywać w tym świecie. Świecie bardzo przemyślnie zaplanowanym i skonstruowanym. Nie było w nim miejsca na jakieś nieprzewidziane, przypadkowe czy nudne wątki bądź postacie. Każda z nich wnosiła coś nowego i oryginalnego do powieści, a większość była mi zdecydowanie znana - były odwzorowaniem osobistości, wśród których otaczam się od najmłodszych lat. Znam więc wiejską gnuśność, dwulicowość, fałszywą dobroć, zbyt wysokie mniemanie o własnej pozycji społecznej i próżne zadzieranie nosa, choć rozumem nie dorastają nawet do umysłu kostki brukowej. Ile razy chichotałam i kręciłam z rozbawieniem głową czytając wywody wszystkich panien z Hollingfordu, które z czystym sumieniem mogłabym porównać do większości moich sąsiadek. Mimo iż książka powstawała w XIX wieku, jest bardzo, ale to bardzo aktualna pod tym względem. Może dlatego stała mi się tak bliska - ktoś po prostu opisał i bardzo dyplomatycznie wyśmiał moje "ukochane" panie, z którymi dzielę czasem wspólną drogę do miasta, kościoła czy czas spędzony na przystanku autobusowym. 

Mogłabym rozpisywać się na temat postaci, jednak to zbyteczne. Są po prostu doskonałe. Ludzkie, nieprzesadzone, zupełnie skrajne od siebie, ale jakie charakterne i żywe. Żadna z postaci nie wydawała mi się nudna - co innego irytująca, ale mówiłam o tym kilka linijek wcześniej. Nienawidzę plotkarstwa i wszelkich jego rodzajów oraz wystawiania pochopnej, opartej na niepewnych informacjach opinii na temat jakiejś osoby. Tutaj właśnie spotykamy się z tym problemem. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, jak wielką krzywdę może wyrządzić niesprawiedliwy osąd i jak trudno w takiej sytuacji udowodnić swoją niewinność. 

Bardzo żałuję, że tak mało mówi się o Elizabeth Gaskell w porównaniu np. do Jane Austen czy sióstr Brontë. Zasługuje na równie wielkie uznanie i znacznie większe grono czytelników (mam nadzieję, że w tej kwestii akurat się mylę). Mówmy o niej częściej i sięgajmy po jej powieści. Żony i córki to zdecydowanie warta uwagi książka - pouczająca i wciągająca, przy której można zarówno śmiać się i płakać. Polecam z całego serca. 

10/10

Tytuł: Żony i córki
Autor: Elizabeth Gaskell
Seria: Angielki ogród
Wydawnictwo: Świat Książki
rok wydania polskiego: 2016
okładka: miękka
liczba stron: 864

Czytaj więcej »
on stycznia 26, 2021 0
Podziel się!
Tags
Elisabeth Gaskell, literatura klasyczna, recenzja
Nowsze posty
Starsze posty

stycznia 10, 2021

"Tatiana i Aleksander" Paullina Simons



Opis: 

Kiedy Tatiana ucieka ze zrujnowanego wojną Leningradu, ma osiemnaście lat i spodziewa się dziecka. Jest przekonana, że jej mąż zginął. Tymczasem aresztowany przez NKWD Aleksander Biełow cudem unika egzekucji i podejmuje desperacką próbę ucieczki przed stalinowską machiną śmierci. Czy młodym uda się odnaleźć w wojennej zawierusze?

Lubimy czytać

Recenzja Jeźdźca miedzianego 

Moja opinia: 

Po lekturze Jeźdźca miedzianego miałam niesamowicie mieszane uczucia co do dalszej przygody z tą sagą. Ale nie ukrywam, że ma w sobie coś, przez co trudno ją tak po prostu odłożyć na półkę. Czym prędzej więc zabrałam się za czytanie. 

Patrząc całościowo na obie te książki trudno mi jest określić, która z części jest w jakiś sposób lepsza. Obie miały swoje własne mocne strony, jak i mankamenty - z pewnością jednym z nich były nieścisłości związane z historią wojny i pierwszych miesięcy oraz lat po jej zakończeniu. Sama historia miłosna Tatiany i Aleksandra była w pewnych momentach przesłodzona i infantylna, ale nie można powiedzieć, że nie była piękna. Godna pozazdroszczenia. Dzięki niej znów zatopiłam się w marzeniach o idealnym facecie takim, jak Aleksander. W pewnym sensie zatęskniłam też za Nowym Jorkiem, choć nigdy tam nie byłam, ale mimo to czuję, że odnalazłabym się w tym mieście. Może kiedyś ruszę śladem Tatiany i będę podziwiać jego niebotyczne budynki i wieczne światła. 

Z drugiej części dowiadujemy się również o kulisach przybycia rodziny Barringtonów do Związku Radzieckiego, wiemy też w jaki sposób Tania uciekła z ojczystego kraju zdewastowanego przez komunizm i wojnę. Wątek Aleksandra, który cudem uniknął rozstrzelania jest oczywiście mało realistyczny, tak samo jak przetrwanie tylu prób ucieczek z obozów. W rzeczywistości nie miałby najmniejszych szans, ale tak wiem - to książka, która miała zakończyć się szczęśliwie. Co do tego, że zwieńczenie tej historii będzie ckliwe, nie miałam żadnych wątpliwości, a kiedy on w końcu nadszedł... bruhh... Naprawdę, nie wiem, co mają na myśli lub co chcą osiągnąć ci wszyscy autorzy, którzy umieszczają na końcu swoich powieści takie cukierkowe epilogi... Ma się wrażenie jakby czytało się fanfiction z Wattpada pisane przez nastolatkę.

Niemniej Paullina Simons ma niewątpliwy dar opowiadania swoich historii i stworzyła coś, co zapisało mi się w pamięci. Pomimo pewnych niedociągnięć, niesamowicie przesadzonych i zbyt wyidealizowanych oraz naiwnych scen miłosnych i przewidywalnych wątków, dobrze wspominam obie części tej sagi. Zdecydowałam, że póki co nie sięgnę po trzecią, ponieważ mam już wyrobiony pewien obraz świata Tatiany i Aleksandra i nie chcę go sobie rujnować. Po drugie, nie jestem fanką przeciągania jednej historii w nieskończoność. 

Polecam i zachęcam do wyrobienia sobie własnej opinii na temat tej książki. 

8/10 

Tytuł: Tatiana i Aleksander
Autor: Paullina Simons
Seria: Mistrzyni opowiadania pięknych historii (Tom 3 i 4)
Wydawnictwo: Świat Książki
rok wydania polskiego: 2017
okładka: twarda
liczba stron: 560 (Tom 3 i 4)

Czytaj więcej »
on stycznia 10, 2021 1
Podziel się!
Tags
literatura obyczajowa, Paullina Simons, recenzja
Nowsze posty
Starsze posty

stycznia 02, 2021

TOP 10 - NAJLEPSZE KSIĄŻKI, JAKIE PRZECZYTAŁAM W 2020 ROKU

Chyba nikogo nie zdziwią moje słowa, że ten rok był mocno zwariowany. I szczerze powiedziawszy cieszę się, że dobiega końca, choć gdzieś z tyłu głowy ciągle nasuwa mi się myśl, że 2021 wcale nie będzie lepszy... 

Ale nie bądźmy takimi pesymistami. Damy radę ;) 

Jeśli chodzi o czytelniczy aspekt, rok 2020 przyniósł mi kilka bardzo dobrych lektur, które z pewnością zapamiętam na długo. Oczywiście były też i rozczarowania, bo przecież żaden pisarz nie jest idealny. A szkoda.
Pod względem liczb, przeczytałam 6599 stron. Nie wiem czy to dużo czy mało - dla mnie wystarczająco, bo wiem, że pewne tegoroczne wydarzenia i zwroty w moim życiu zupełnie uniemożliwiły mi oddanie się czytaniu. Ale dobrze - nie będę się usprawiedliwiać. Będzie lepiej, na pewno :) 

Oto 10 najlepszych książek, jakie przeczytałam w 2020 roku:
(jak zauważycie, nie ma z tym zestawieniu wielu nowości czytelniczych z minionych dwunastu miesięcy - to moje prywatne top 10, a są w nim książki, które naprawdę warte są uwagi, bez względu na datę ich wydania)

10. "Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender" Leslye Walton (recenzja)

 

9. "Sekretny język kwiatów" Vanessa Diffenbaugh (recenzja)


8. "Jeździec miedziany" Paullina Simons (recenzja) 


7. "Naznaczony. Niki Lauda" Maurice Hamilton (recenzja) 


6. "Szwedzkie kalosze" Henning Mankell (recenzja) 


5. "Włoskie buty" Henning Mankell (recenzja) 


4. "Księga snów" Nina George (recenzja) 


3. "Trzynasta opowieść" Diane Setterfield (recenzja) 


2. "Pokuta" Ian McEwan (recenzja) 


1. "Jeden z nas. Opowieść o Norwegii" Åsne Seierstad (recenzja)


 
źródła zdjęć: empik.com, lubimyczytac.pl
Czytaj więcej »
on stycznia 02, 2021 0
Podziel się!
Tags
podsumowanie, różne, TOP
Nowsze posty
Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

Archiwum

  • ►  2023 (4)
    • ►  sie 2023 (2)
    • ►  cze 2023 (1)
    • ►  maj 2023 (1)
  • ►  2022 (12)
    • ►  gru 2022 (1)
    • ►  lis 2022 (1)
    • ►  paź 2022 (1)
    • ►  wrz 2022 (1)
    • ►  lip 2022 (1)
    • ►  maj 2022 (1)
    • ►  kwi 2022 (1)
    • ►  lut 2022 (2)
    • ►  sty 2022 (3)
  • ▼  2021 (10)
    • ▼  sie 2021 (1)
      • "Cymanowski młyn" Magdalena Witkiewicz, Stefan Darda
    • ►  cze 2021 (1)
      • "Ślad po złamanych skrzydłach" Sejal Badani
    • ►  maj 2021 (2)
      • "Mój przyjaciel kot" Britt Collins
      • "Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z K...
    • ►  kwi 2021 (2)
      • "Dziewczęta i kobiety" Alice Munro
      • "Na plaży Chesil" Ian McEwan
    • ►  lut 2021 (1)
      • "Północ i Południe" Elizabeth Gaskell
    • ►  sty 2021 (3)
      • "Żony i córki" Elisabeth Gaskell
      • "Tatiana i Aleksander" Paullina Simons
      • TOP 10 - NAJLEPSZE KSIĄŻKI, JAKIE PRZECZYTAŁAM W 2...
  • ►  2020 (17)
    • ►  gru 2020 (5)
    • ►  lis 2020 (1)
    • ►  paź 2020 (3)
    • ►  wrz 2020 (1)
    • ►  lip 2020 (3)
    • ►  maj 2020 (2)
    • ►  kwi 2020 (1)
    • ►  mar 2020 (1)
  • ►  2019 (16)
    • ►  gru 2019 (1)
    • ►  paź 2019 (4)
    • ►  wrz 2019 (2)
    • ►  sie 2019 (1)
    • ►  lip 2019 (2)
    • ►  cze 2019 (1)
    • ►  maj 2019 (1)
    • ►  kwi 2019 (1)
    • ►  lut 2019 (1)
    • ►  sty 2019 (2)
  • ►  2018 (43)
    • ►  gru 2018 (4)
    • ►  paź 2018 (4)
    • ►  wrz 2018 (2)
    • ►  sie 2018 (1)
    • ►  lip 2018 (5)
    • ►  cze 2018 (5)
    • ►  maj 2018 (4)
    • ►  kwi 2018 (4)
    • ►  mar 2018 (2)
    • ►  lut 2018 (6)
    • ►  sty 2018 (6)
  • ►  2017 (82)
    • ►  gru 2017 (7)
    • ►  lis 2017 (3)
    • ►  paź 2017 (5)
    • ►  wrz 2017 (4)
    • ►  sie 2017 (5)
    • ►  lip 2017 (6)
    • ►  cze 2017 (5)
    • ►  maj 2017 (5)
    • ►  kwi 2017 (42)

Translate

Popularne posty

  • "Tysiąc wspaniałych słońc" Khaled Hosseini
    Głównymi bohaterkami powieści są dwie kobiety, których zrządzenie losu uczyniło żonami władczego i bezwzględnego Raszida. Mariam w wieku...
  • "Zanim się pojawiłeś" Jojo Moyes
    Lousa Clark wiedzie spokojne, uporządkowane życie w małym angielskim miasteczku. Jest wesoła i nietuzinkowa; doskonale wie, ile kroków mi...
  • "Dom Róż" Sarah Harvey
    Lily i Liam porzucają swoje dotychczasowe życie w Londynie i wyruszają do Kornwalii, gdzie swoje nowe gniazdko wiją w małym, nadmorskim...

Etykiety

  • (nie)recenzja
  • TOP
  • TOP 3
  • autobiografia
  • biografia
  • fantasy
  • fotografia
  • kryminał
  • literatura dziecięca
  • literatura faktu
  • literatura klasyczna
  • literatura młodzieżowa
  • literatura obyczajowa
  • literatura piękna
  • literatura polska
  • literatura przygodowa
  • literatura współczesna
  • opowiadanie
  • podróże
  • podsumowanie
  • recenzja
  • reportaż
  • różne
  • seria
  • thriller
  • w obiektywie

Szukaj

Zaglądam

  • Varia czyta
  • Rude Pióro
  • Daughter of the Woods

Statystyka

Obserwatorzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Czytelnia przy Kwiatowej 13. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.