"Ostatecznie pomyślał, że może to być sok. Tak, sok jest w porządku. Jest towarzyski i niekonfliktowy. Od razu czuć, że dziewczyna jest miła i zrównoważona. Ale jaki sok? (...) Sok morelowy to doskonałe wyjście. "Jeżeli to zamówi, ożenię się z nią - powiedział sobie François". Dokładnie w tym momencie Nathalie podniosła głowę znad karty, jakby wyrwała się z długiego zamyślenia. Tego samego, w którym był pogrążony nieznajomy naprzeciwko. -"Wezmę jakiś sok. - ...? - Chyba morelowy" Spojrzał na nią, jakby nagle włamała się do rzeczywistości"
Wystarczyło jedno spojrzenie na ową nieznajomą, by zrozumiał, że spotkał miłość swojego życia. Kiedy zaprosił ją do kawiarni i zamówiła sok morelowy postanowił, że się z nią ożeni. Dwie doskonale pasujące do siebie połówki. Ich małżeństwo było idealne; ani jednej kłótni, cienia złości czy zbitego talerza. Ale wszystko kończy się pewnego niedzielnego dnia, kiedy François ginie w wypadku samochodowym. Od tamtej pory, Nathalie szukała wytchnienia w samotności i pracy. Młoda, piękna i przyciągająca mężczyzn jak magnez była obiektem marzeń i westchnień wielu współpracowników. Jednym z nich był Markus, który pewnego dnia zjawia się w jej biurze. Niespodziewanie "nagła anarchia jej neuronów" doprowadza do ich pocałunku. Czy ten z pozoru nic nie znaczący incydent zmieni coś w życiu Nathalie?



Sięgnęłam po tę książkę pod wpływem impulsu, będąc podczas przerwy w szkolnej bibliotece. Nie spotkałam się jeszcze z twórczością Davida Foenkinosa, a pod wpływem zachęcających szczątkowych opinii na okładce z tyłu, postanowiłam się z nią zaznajomić. Zaskoczeniem było dla mnie to, jak wnikliwie i realistycznie oddane są uczucia i myśli kobiety, która w jednej chwili straciła ukochaną osobę.Wątek Nathalie i François nie jest zbyt dobrze rozbudowany, ale za to idealnie "skondensowany".

Najbardziej przypadła mi do gustu postać Markusa, podwładnego Nathalie, który pewnego dnia został "pobłogosławiony" przez pocałunek przepięknej przełożonej. Był bardzo wrażliwym człowiekiem, który niemal cały czas czuł przygniatający go ciężar zewsząd czającego się poczucia winy. Jego miłosne doświadczenia nie były przyjemne i niejednokrotnie bał się ponownie zaufać kobietom. Nie był zbyt urodziwym i przyciągającym wzrok facetem, ale miał w sobie "coś" przez co Nathalie nie mogła mu się oprzeć, zdając sobie sprawę, że jej rzekomo uporządkowany świat, znów się zatrząsł. Kiedy pojawiła się nadzieja na miłość, Markus przestraszył się swojej szansy i starał się za wszelką cenę zapomnieć o Nathalie. Nie przypuszczał jednak, że pewnego dnia, to ona będzie za wszelką cenę szukać choćby najkrótszego kontaktu wzrokowego.
Czytając "Delikatność" niejednokrotnie przyrównywałam charakter i uczucia Markusa do swoich uczuć. Odnalazłam wiele podobieństw, przez co poczułam do tej postaci prawdziwą sympatię. Nie da się nie polubić tego wrażliwego i zamkniętego w sobie faceta, który pod wpływem ukochanej, staje się jeszcze lepszym ci pewniejszym siebie człowiekiem. Kocha czytać książki, więc myślę, że stalibyśmy się prawdziwymi przyjaciółmi.

Nie znalazłam w tej książce nic, do czego mogłabym się przyczepić.

Historia przypadkowego - nieprzypadkowego pocałunku jest mega wciągająca; nie sposób było mi się od niej oderwać, raz nawet prawie przegapiłam przez nią swój ostatni autobus. Mimo że mało obszerna, jest niczym rozkoszna chwila wytchnienia; zimny, deszczowy wieczór pod kocem, z gorącą herbatą z cytryną. Autor stworzył wspaniałą historię, pełną ciepła, emocji i nadziei. Bawi i rozczula. Uczy, że na miłość zasługuje każdy; bez względu na charakter, sposób bycia, urodę czy stanowisko. To najważniejsza i najpiękniejsza lekcja, jaką można wyciągnąć z tej opowieści.

10/10 

Tytuł: Delikatność
Autor: David Foenkinos
Wydawnictwo: Znak
Okładka: miękka
liczba stron: 208  

Brak komentarzy: