Ellie, sierota wychowana w sierocińcu prowadzonym przez zakonnice, pewnego dnia opuszcza swój dotychczasowy "dom" i zostaje gospodynią na farmie owdowiałego Dillahana, który wciąż pozostaje w żałobie po swojej żonie i dziecku. Wkrótce staje się jego żoną; pilnie uczy się prowadzenia gospodarstwa, jeździ do miasteczka, by sprzedawać jajka. Odpowiada jej proste, niczym nie zmącone farmerskie życie.
Florian Kilderry po śmierci obojga rodziców, postanawia sprzedać zadłużony i rujnujący się dom i wyjechać do Skandynawii. Pół Włoch, pół Irlandczyk, mimo upływu lat, owładnięty jest uczuciem do swojej pięknej, włoskiej kuzynki. Pewnego dnia, w miasteczku Rathmoye napotyka młodą, niebieskooką dziewczynę.
To niepozorne spotkanie, jak i kolejne zazębiające się ze sobą wydarzenia, połączy tych dwojga niezwykłym uczuciem. Pięknym, namiętnym, lecz zakazanym. Los bywa jednak dla nich zbyt okrutny...



Czytając króciutkie recenzje zamieszczone na okładce myślałam, że natrafiłam na pełną uniesień, napakowaną emocjami i i wzruszeniami historię. Kiedy zagłębiłam się w treść, ku mojemu rozczarowaniu, nie znalazłam ich wcale. Książka, choć opowiada o zakazanej namiętności, która sama w sobie jest przecież emocjonująca, pasjonująca i porywająca, została opisana w sposób płytki i powierzchowny. Autor nie zagłębia się w uczucia bohaterów, nie analizuje ich ani porównuje. Niewiele dowiadujemy się z samych dialogów czy krótkich przemyśleń Ellie i Floriana. Coś, co tak naprawdę jest sednem tej opowieści, zostało potraktowane drugoplanowo.
Opisy... opisy są bajeczne. Ja sama, czytając je, byłam pod wrażeniem. Subtelne, idealnie odzwierciedlające rzeczywistość ułatwiają nam wyobrażenie sobie irlandzkiej prowincji. Jestem miłośniczką takich opisów, więc może dlatego tak bardzo przypadły mi do gustu. To zdecydowany plus tej książki.

W moim świecie, ostatnimi czasy wszystko kręci się wokół Irlandii. Lato miłości trafiła w moje ręce w idealnym momencie. Cieszę się, że zrezygnowałam z zakupu większego śniadania do pracy w zamian za tę książkę. Nie liczy ona więcej niż 240 stron, a jednak odciągałam jej ukończenie jak długo się tylko dało. Jest idealną pozycją dla osób szukających finezyjnej opowieści miłosnej, lekkiej lektury, zapadającej głęboko w pamięć.

Warto również podkreślić, że Wiliam Trevor, właśnie za Lato miłości został po raz piąty nominowany do nagrody Bookera. Ma 88 lat i stał się dla mnie prawdziwym idolem. Który pisarz nie chciałby mieć w jego wieku jeszcze tyle energii do tworzenia? Tylko pozazdrościć...

7,5/10
Tytuł: Lato miłości
Autor: Wiliam Trevor
Wydawnictwo: Świat Książki
rok wydania: 2011
okładka: twarda
liczba stron: 240

Brak komentarzy: