Spotkał ją w jednym z pubów w Dublinie. Próbując zapomnieć o swojej dawnej miłości, odnalazł tę prawdziwą, o oliwkowej skórze i ciemnych włosach. Australijski ład i porządek oraz włoski temperament. czy ich związek ma prawo bytu?

Jedna decyzja zaowocowała przeprowadzką Chrisa do rodzinnego miasta Danieli (przez jedno L) - Andrano, położonego w samym "obcasie włoskiego buta". Zderzył się ze światem hałaśliwych sprzedawców melonów, brzęczących vesp, sjest, ekscentrycznych ludzi, ze światem dziwnych, niezrozumianych, czasem nawet i szalonych lokalnych zwyczajów. Na drodze staje mu również mamma jego dziewczyny, która "próbuje zrobić z niego Włocha pełną gębą".



Przez niemal trzy czwarte tej książki zastanawiałam się, czy autor podoła temu zadaniu. Jego dezaprobujący stosunek do włoskiego społeczeństwa, niejednokrotne wywyższanie się, zadufanie - to wszystko sprawiało, że czułam nutkę niechęci do tej lektury. Autor, którego można też nazwać bohaterem tej opowieści, czasami był wręcz drażniący.

Jeśli całkowicie pominiemy kwestię narratora i jego subiekcji odnośnie Włochów, otrzymujemy lekką, zabawną historię, pełną włoskich zapachów i śródziemnomorskiego słońca. Anegdotki z życia  mieszkańców, sprawy urzędowe, których załatwianie potrafiło ciągnąć się jak przysłowiowe "flaki z olejem", mnogość rodzajów spaghetti, różnorodność zwyczajów i lokalnych uroczystości, smak wina i ciepłe promienie słońca sprawiały, że czułam tęsknotę za latem. I za tym miejscem, choć nigdy nie byłam we Włoszech. Barwne i wnikliwe opisy pozwoliły mi się zakochać w południu Włoch, a przede wszystkich w ich zwyczaju ucztowania wraz z przyjaciółmi. I to nie jednego wieczoru. Całe lato! Ich radość z życia, dzielenia się z bliskimi, wdzięczność za dobrze i bezpiecznie przeżyty dzień - zwyczajnie poczułam do nich sympatię.

Ta historia nie wydarzyłaby się, gdyby nieoczekiwane spotkanie z Danielą. Piękna nauczycielka, w której płynęła też sycylijska krew; to dla niej postanowił rzucić swoje dotychczasowe życie, dobrą pracę i osiąść z nią w tak bardzo dla niego "sprzecznym"kraju. No bo jak można mówić o logice, kiedy naród, któremu narzucone zostały wszelakie przepisy i regulacje prawne, będąc świadomy ich istnienia, w ogóle ich nie przestrzega? Co więcej, czasem nawet z premedytacją łamie... Jednak prawdziwe uczucie zatryumfowało. Tak, jak w wielu życiowych sprawach, tak w w przypadku miłości. czasem warto pójść za kompromis.

Przyjemnością było dla mnie zakosztować nieco specyficznego włoskiego la dolce vita, zwłaszcza w takie mroźne dni. Polecam wszystkim, nie tylko miłośnikom włoskich klimatów. Jeśli szukacie niewymagającej, łatwej lektury z poczuciem humoru i wyjątkowym klimatem, ta książka jest dla Was.

-/10

Tytuł: Miłość w Apulli
Autor: Chris Harrison
Wydawnictwo: Carta Blanca
okładka: miękka
liczba stron: 420

Brak komentarzy: