Västerby. Skandynawska wioska, namalowana przez śnieg, wiatr i mróz gdzieś na wybrzeżu, w pobliżu cypla, na którym znajdowała się zamknięta latarnia morska. Ludzie, odcięci od świata przez żywioł zimy, z braku innych rozrywek, podsycają swoje monotonne życie plotami i snuciem doniesień na temat sąsiadów.
Jedna Katri Kling. Czarnowłosa o niespotykanych, żółtych oczach, przenikliwa, niezwykle bystra i inteligentna. Posiada smykałkę do matematyki i rachunków. Na wskroś sprawiedliwa i uczciwa.

Obdarzona talentem do wiernego odzwierciedlania ludzkich zachowań, naśladowania ich mowy i zachowań.
W wiosce uważana jest za dziwaczkę, przez dzieci wyśmiewana od czarownic. Jedyną osobą, którą darzy uczuciem jest jej młodszy brat, Mats, do którego była bardzo przywiązana. Prostoduszny i dokładny chłopak, który marzył o własnej łodzi.
Stworzeniem, który zawsze jej towarzyszy jest bezimienny owczarek niemiecki o równie żółtych i przenikliwych oczach.

Katri  jest stworzona do intrygi. Ma swój punkt docelowy. Dąży do niego pod przykrywką uczynności, lecz robi to tak doskonale, że nikt nie jest w stanie odczytać jej prawdziwe intencje. Cel jest jeden. Pewien biały, stary dom leżący pod ścianą zielonych, starych świerków, niemal do złudzenia przypominający króliczy pysk.
Jego mieszkanką jest Anna Aemelin, popularna malarka, autorka akwarelek do książeczek dla dzieci. Jest specjalnością jest malowanie leśnego runa. I królików. W kwiatki.
Samotna, w swoim własnym, poukładanym świecie. Bezwstydnie naiwna i łatwowierna.

Pewnego dnia, w wyniku zbiegu okoliczności, Katri Kling pojawia się w jej domu. Rozmowa nie jest przyjemna, lecz każde kolejne powodują nawiązanie cieniutkiej nici porozumienia, pozwalają, by te kobiety obdarzyły się cieniem zaufania.

Kiedy Katri i Mats wprowadzają się do Anny, między starszą panią a chłopakiem zawiązuje się coś w rodzaju przyjaźni. Przyjaźni, której zasadniczym fundamentem są książki. Oboje siadali wieczorami naprzeciwko siebie, czytali i rozmawiali o książkach. A Katri, która bezszelestnie poruszała się po domu, mogła wcielać swoją intrygę z życie.
Okazją ku temu okazały się nieuregulowane płatności i umowy Anny, nad którymi zaczęła sprawować pieczę. Skrupulatnie doprowadzała je do porządku, obracając pieniędzmi panny Aemelin tak, by nie tylko zyskać - lecz zdobyć środki na prezent dla brata - jego wymarzoną łódź.

Anna, od kiedy zamieszkała z dwójką młodych Klingów, czuła się nieswojo. Jej monotonność, spokój życia i rutyna zostały zaburzone. Nie mogła się odnaleźć. Jej jedyną opoką była przyjaciółka Sylvia, do której dzwoniła i której zbyt często mówiła to, co powinna zachować dla siebie. Dostrzegła, że przez towarzystwo nieprzewidywalnej Katri, zaczęła źle mówić o ludziach. Obawiała się własnej siebie. Pozwalała Katri stopniowo zawładnąć nad swoim życiem.


Spodziewałam się raczej przewidywalnego zakończenia, że starsza pani umiera, a intrygantka odnosi sukces. Cóż, ostatnie rozdziały dosłownie wyżymały moje myśli, powodując istny mętlik. Przyznam, nie tego się spodziewałam. Intrygantka ujawnia prawdę.

~*~ 

Trudno mi było skreślić choćby kilka konkretnych zdań, bo wciąż tkwię w jakimś stanie zawieszenia po lekturze tej książki. Ciężko było mi ją zrecenzować, ale nie jest to pierwsza moja lektura skandynawskiego autora i muszę przyznać, że kunszt i warsztat owych pisarzy jest naprawdę godny podziwu. Suche, skondensowane fakty, bez zbędnych opisów. Oszczędność słów, co jednak idealnie oddaje charakter i całą istotę tej historii. To jest dowód na fenomen literatury skandynawskiej.

Wydaje mi się, że Uczciwa oszustka ma swoje drugie dno. Czym ono jest i w czym tkwi jego istota? Jego interpretację pozostawiam w Waszych rękach.

10/10 

Tytuł: Uczciwa oszustka
Autor: Tove Lansson
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
rok wydania: 2013
okładka: twarda
liczba stron: 239

Brak komentarzy: